Jeszcze w sobotę występ Krzysztofa Kasprzaka w lubuskich derbach stał pod znakiem zapytania. Wychowanek Unii Leszno po Grand Prix w Pradze zadecydował jednak o starcie w meczu ze SPAR Falubazem, choć wciąż dokucza mu ból kontuzjowanego przed kilkoma tygodniami kolana. W niedzielę na zielonogórskim torze "Kasper" był niezwykle szybki, co pokazuje jego dorobek punktowy. - Od kilku tygodni moim przyjacielem jest Voltaren (żel przeciwbólowy - dop.red.), dopóki on działa, to jest wszystko w porządku. Gdy na torze nieco wyrwie, to czuję mięsień czterogłowy. Teraz całe kolano trzyma mi mięsień, bo nie mam więzadeł. To jest problem, co pokazało Grand Prix w Pradze, gdzie był wymagający tor. W Zielonej Górze było w miarę równo. Jechałem dla kibiców, żeby jakoś "ogarnąć" te derby. - skomentował reprezentant Polski w rozmowie z Radiem Zachód.
[ad=rectangle]
Po emocjonującym spotkaniu Stal Gorzów przegrała lubuskie derby w Zielonej Górze 40:50. Wynik dla żółto-niebieskich mógłby być lepszy, gdyby gorzowskich żużlowców ominął pech. - Mieliśmy trochę pecha. Przed meczem źle poczuł się Gapiński, który zdobyłby 5-6 punktów, Matej Zagar źle się przełożył na dwa biegi, gdzie przywiózł zera. Iversenowi zatarły się dwa silniki, a w jego obecnej formie spokojnie wywalczyłby 10 punktów. Wyszłoby, że wygralibyśmy różnicą 6-8 punktów, a tak to przegraliśmy - dodał Krzysztof Kasprzak.
źródło: Radio Zachód