Trochę tych punktów pouciekało - wypowiedzi po meczu KSM Krosno - Kolejarz Opole

[tag=877]KSM Krosno[/tag] doznało pierwszej w tym sezonie porażki na swoim torze. W niedzielę Wilki minimalnie uległy Kolejarzowi Opole 44:46. - Trochę tych punktów pouciekało - mówił po meczu Ireneusz Kwieciński.

Stanisław Burza (Kolejarz Opole): Liczyłem na lepszy występ, bo dobrze znam ten tor i stać mnie na nim na skuteczniejszą jazdę. Po dwóch słabszych biegach i upadku, co wyeliminowało motocykl, który wydawało się, że powinien być dobry na tym torze, ale nie był, coś zaiskrzyło. Przesiadłem się na drugi motocykl i na nim jechało mi się już zdecydowanie lepiej, wygrałem start i prowadziłem bieg. Potem przywoziłem 2 i 1 pkt., z czego ta "jedynka" to już w biegu jak był pewny wynik i jechaliśmy żeby dowieźć zwycięstwo. Pierwsze dwa okrążenia walczyłem, ale wejście w drugi wiraż to była tragedia. Jedna z tych dziur tam była przyczyną mojego upadku. Wyrwał się tam duży kawałek materiału, został taki próg, wyprostowało mi motocykl, spadł łańcuch i pojechałem prosto w bandę.

Marcin Jędrzejewski (Kolejarz Opole): W końcu wszystko zagrało. Wygraliśmy i należy się z tego cieszyć. Co do mojego występu, to na pewno mogę być zadowolony, choć mogło być trochę lepiej. Próbowałem walczyć na trasie, ale nie niosła orbita tak jakbym tego chciał. 11 punktów to jednak nie jest zły wynik, a najważniejsze jest to, że wygraliśmy. Po słabszym początku sezonu drgnęło coś finansowo i sprzętowo. Jechałem w tym meczu na nowym silniku i przy okazji chciałbym podziękować panu Rysiowi Kowalskiemu, bo widać, że to jedzie. Jeden motocykl mam pożyczony od Kacpra Gomólskiego, za co mu serdecznie dziękuję, drugi mam swój nowy. Szkoda tego środka sezonu, bo nie było zbyt kolorowo, ale ważne że chociaż końcówka jest dobra.

Szymon Woźniak (Kolejarz Opole): Nasłuchałem się kilku mitów i opowieści o tym krośnieńskim torze. Rzeczywiście jest specyficzny, długi i trzeba pilnować motoru, ale mi wszystko pasowało. Sprzęt spisywał się rewelacyjnie i nawet jak ze startu nie udało się dobrze wyjechać, to na trasie byłem na tyle szybki, że udawało się przedrzeć przed rywali. Najwięcej napracowałem się w tym pierwszym biegu, bo tam praktycznie przeszedłem z czwartego miejsca na pierwsze. Mogę się teraz jednak cieszyć z kompletu i te 600 kilometrów z powrotem będę mógł przejechać w dobrym nastroju.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Max Dilger (KSM Krosno): Nie można być zadowolonym po takim meczu. Przegraliśmy, a naszym celem było przecież zwycięstwo. Mieliśmy defekty na punktowanych pozycjach i kosztowało nas to kilka punktów. Wprowadziło to też trochę napiętną atmosferę w naszych szeregach i być może miało to wpływ na porażkę. Wydaje mi się też, że zawodnicy z Opola wychodzili lepiej ze startu i musimy popracować nad tym elementem, żeby następnym razem lepiej startować. Mój występ był całkiem w porządku, choć jestem niezadowolony z faktu, że znowu nie wygrałem żadnego biegu. Wciąż mam problemy z ręką, która nie jest jeszcze na tyle sprawna na ile powinna być, ale chciałem się już ścigać i dlatego wróciłem na tor. Dawałem z siebie wszystko, ale to nie jest wytłumaczenie, bo moich punktów także zabrakło do zwycięstwa.

Ronnie Jamroży (KSM Krosno): W trzecim wyścigu nie miałem defektu sprzętu, tylko Marcin Rempała uderzył mi hakiem w łańcuch oraz w tylne koło i przez to nie mogłem jechać dalej. Szkoda, że ten bieg nie był powtórzony, ponieważ sytuacja nie powstała z przyczyn mechanicznych, tylko wpływ tu miały osoby trzecie. Ze swojego indywidualnego występu jestem zadowolony, gdyby nie defekt byłby komplet. Jako drużyna jednak przegraliśmy i z tego jesteśmy niepocieszeni. Kilka punktów uciekło przez defekty, ale to nie powinno mieć znaczenia i mimo to powinniśmy wygrać.

Ireneusz Kwieciński (trener KSM Krosno): Trochę tych punktów pouciekało. Bieg w którym Ronnie nie mógł kontynuować jazdy mógł zakończyć się całkiem inaczej, bo wyszliśmy na 5:1, a przegraliśmy 2:4. Defekty na punktowanych pozycjach mieli też Łukasz Kret oraz Mateusz Wieczorek i zgubiliśmy te punkty, które dałyby nam chociaż to minimalne zwycięstwo. Bardzo dobrze jechał dziś Ronnie Jamroży, do momentu upadku dobrze spisywał się też Dawid Lampart. Coś drgnęło w końcu w jeździe Mateusza Wieczorka i szkoda tego pecha z ostatniego wyścigu. Troszkę słabiej niż zwykle zaprezentował się Mariusz Fierlej, ale nawet przy tej postawie gdyby nie defekty, mecz można było wygrać.

Żużlowy kalendarz ścienny na rok 2014 dostępny w sprzedaży ONLINE! Polecamy wszystkim kibicom!

Źródło artykułu: