Josef Franc (III miejsce): Uważam, że zorganizowanie takiego turnieju w Polsce, w Rzeszowie, to dobry pomysł. Na początku trochę się obawiałem, że nie pomieścimy się w pięciu na tak krótkim torze. Ostatecznie nie było z tym problemów i jestem bardzo zadowolony. Świetny ruch organizatorów, że postawili na Polskę. Liczę, że Grand Prix zorganizowanie zostanie tutaj także w przyszłości i wierzę, że zawody na żywo będzie chciało obejrzeć jeszcze więcej kibiców.
Joonas Kylmaekorpi (IV miejsce): Wygrałbym te zawody, ale dopadł mnie pech - na ostatnim łuku zerwał mi się łańcuch, a prowadziłem z olbrzymią przewagą. Po tym wyścigu każdy mnie pocieszał. Czasami takie defekty się przytrafiają i nikogo za to nie winię. Na wirażach było trochę dziur i tak to wszystko się potoczyło.
Stanisław Burza (VII miejsce): Nie ukrywam, były to fajne zawody. Liczyłem na to, aby zakończyć turniej w pierwszej dziesiątce. Obawiałem się czy podołam temu wyzwaniu. Przede wszystkim jechałem na bardzo starym motocyklu, z ramą, jakiej tutaj nikt nie miał. Jest to inna odmiana żużla, ale jedzie się podobnie. W moich biegach widać było walkę, były mijanki i jestem zadowolony, że nie jeździłem z tyłu. Walczyłem i udało mi się zwyciężyć z tymi najlepszymi. Jazda na długim torze nie jest straszna. Wystarczą chęci, odwaga i trzymanie gazu.
Marta Półtorak (prezes PGE Marmy Rzeszów): Wszyscy ci, którzy zdecydowali się przyjść na te zawody podkreślają, że była to bardzo fajna i udana impreza. Na torze było dużo mijanek i było to coś innego, bo w każdym biegu startowało pięciu zawodników. Na początku miałam problemy z wpisywaniem wyników w programie, bo tu nagle pojawiają się cztery punkty za wygraną. Szybko weszliśmy w rytm i później było dobrze.
Tomasz Lorek (dziennikarz sportowy, spiker): W trakcie zawodów podszedł do mnie Darek Śledź i zapytał: jak tam długi tor w Rzeszowie? Bardzo fajne zawody. Rzeszowski tor jest wręcz skonstruowany do tego, by robić zawody w piątkę na długim torze. To naprawdę świetna akcja, znakomite ściganie i dużo walki.
Dariusz Śledź (trener PGE Marmy Rzeszów): Wszyscy ci, którzy nie przyszli na stadion mogą żałować, bo były naprawdę fajne wyścigi, dużo akcji i mijanek na torze. Zupełnie coś innego. Te motocykle pozwalają, może nie na więcej, ale inaczej to wszystko wygląda. Te opony są bardziej agresywne, bardziej wgryzają się w tor. Fajne widowisko. Oby nie były to ostatnie takie zawody w Rzeszowie, bo warto, żeby ta impreza zagościła na stałe w kalendarzu. Myślę, że ci zawodnicy, którzy dzisiaj się ścigali, mogą zdobyć więcej kibiców.