Nicki Pedersen: Muszę przeprowadzić poważną rozmowę z tunerem

"Tylko" 9 "oczek" wywalczył w niedzielnym spotkaniu w Rzeszowie Nicki Pedersen. Duńczyk narzekał po meczu na zbyt twardy tor i brak prędkości w swoich silnikach.

Pierwszy mecz ligowy w Rzeszowie zakończył się dość niespodziewanym zwycięstwem częstochowskich Lwów 48:42. Nicki Pedersen uważa, że powodem porażki PGE Marmy był słabszy występ czwórki seniorów, dzięki której Żurawie triumfowały w spotkaniu w Gorzowie.

- Każdy z zawodników pojechał poniżej oczekiwań. W meczu w Gorzowie czołowa czwórka wywalczyła podwójne zdobycze punktowe. Jeśli nie będziemy tego powtarzać w kolejnych spotkaniach, możemy mieć kłopoty, tak jak to miało miejsce dzisiaj. Ja w jednym biegu zaliczyłem upadek, straciłem 3 punkty i z tego powodu nie zakończyłem spotkania z "dwucyfrówką" na koncie - powiedział w rozmowie z naszym portalem Nicki Pedersen.

W wyścigu 9. niedzielnego spotkania doszło do bardzo groźnego karambolu z udziałem Duńczyka. - Jechałem na czwartej pozycji i kiedy wjeżdżałem w wiraż Łaguta po prostu stanął przede mną w miejscu. Próbowałem wyhamować swój motocykl, ale to się nie udało. Nie byłem w stanie go ominąć i uderzyłem w jego motocykl. Mogę się tylko cieszyć, że nic poważnego sobie nie zrobiłem, bo przecież jechaliśmy w tym momencie na dużej prędkości - tłumaczy "Power", który został wykluczony z powtórki biegu.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

Srebrny medalista cyklu GP twierdzi, że plany rzeszowianom pokrzyżował także twardy tor. - Wielka szkoda, ze przegraliśmy przed własną publicznością. Podczas dzisiejszych zawodów tor był w innym stanie niż zazwyczaj. Zaznaczam, że był on zbyt twardy, inny niż zwykle w Rzeszowie. Chłopacy muszą tutaj trochę popracować na tą nawierzchnią. Rozmawiałem z pozostałymi zawodnikami z naszej drużyny i każdy z nich stwierdził, że ten tor powinien być bardziej przyczepny. Zawodnicy trenowali przez kilka dni na przyczepnej nawierzchni, a teraz podczas meczu było twardo, więc trzeba to będzie jakoś zmienić przed kolejnymi zawodami. Był to nasz pierwszy mecz na domowym torze w tym sezonie i już więcej nie możemy sobie pozwolić tutaj na porażki - mówi Pedersen.

Duńczyk wraz z Emilem Sajfutdinowem zaprezentował kibicom fenomenalną jazdę na torze. W każdym wyścigu z udziałem wymienionej dwójki kibice byli świadkami znakomitej walki. - Zawsze fajnie jest ścigać się przeciwko Emilowi. Zwłaszcza kiedy jedziemy bezpardonowo, ale fair. To była wielka frajda - mówi Pedersen i dodaje: - Ja nie jestem jeszcze w 100 proc. zadowolony ze swoich silników i z prędkości. W każdym swoim wyścigu daję z siebie wszystko i walczę jak tylko mogę. Wydaje mi się, że nie powinienem tak bardzo walczyć na torze. Po prostu muszę wykrzesać wraz z mechanikami i tunerem więcej prędkości z tych silników.

W sobotę "Powerowi" zabrakło szybkości w półfinałowym biegu Grand Prix w Bydgoszczy. Po wygranym starcie doświadczony żużlowiec wyjechał na zewnętrzną, spadł na koniec stawki i nie był już w stanie wyprzedzić rywali. - Narzekam na brak wystarczającej prędkości w silnikach. Startuję wszędzie na tym samym sprzęcie. Muszę poważnie porozmawiać ze swoim tunerem i rozwikłać jakoś ten problem. Czuję, że ten sprzęt nie jedzie tak jakbym sobie tego życzył. Przed rokiem byłem znacznie szybszy - powiedział jeden z liderów PGE Marmy. Na pytanie jak czuje się po upadku w wyścigu 9. odpowiedział: - Jestem trochę poobijany i trochę bolą mnie żebra, ale jest OK. - zakończył Pedersen.

Nicki Pedersen narzeka na brak odpowiedniej szybkości swoich silników
Nicki Pedersen narzeka na brak odpowiedniej szybkości swoich silników
Źródło artykułu: