Rafał Trojanowski: Jechałem na swoim sprzęcie!

W niedzielę PSŻ Milion Team Poznań pokonał na własnym torze Lotos Gdańsk bardzo komplikując sytuację nadmorskiego klubu. Trójmiejskie wydanie ogólnopolskiego dziennika porażkę gdańszczan tłumaczyło m.in. pomocą Klubu Motorowego Ostrów, który Rafałowi Trojanowskiemu miał podstawić silniki.

- Jak można pisać takie bzdury - oburzył się Trojan. - Zapewniam, że żadnej pomocy z Ostrowa nie było. Nie było nawet żadnych rozmów, a nawet jakby były, to bym z takiego sprzętu nie skorzystał, bo mam swój, który jest wystarczająco szybki - dodał żużlowiec PSŻ-u.

Podejrzenie mógł wzbudzić fakt, że Trojan tydzień wcześniej w meczu z Ostrowem zdobył punkt, tydzień później poprowadził swój zespół do zwycięstwa. - Przecież każdy, kto oglądał mecz z Intarem Lazur widział, że byłem szybki i prowadziłem z Harrisem, ale dopadł mnie defekt i coś stało się z silnikiem, który później już nie jechał. Ale już w poniedziałek byłem u moich mechaników - Jacka Filipa z Częstochowy i Darka oraz Ryszarda Pieli z Rzeszowa, którzy przygotowali sprzęt w taki sposób, że mogłem zdobyć tyle punktów. Im dziękuję za pomoc, a nie klubowi z Ostrowa - wyjaśnił Trojanowski, który całą sprawą jest zdruzgotany. - Nikt z tej gazety nawet się ze mną nie skontaktował, żeby potwierdzić tę informację. Nigdy nie korzystałem ze sprzętu z innego klubu i nie mam zamiaru tego robić - zakończył.

Również Klub Motorowy Ostrów zaprzeczył doniesieniom gazety. - Jak ktoś nie potrafi przegrywać, to wszędzie szuka usprawiedliwienia, tylko nie tam gdzie powinien. Zdecydowanie zaprzeczam tym doniesieniom i nie mam nic więcej do dodania - słowa prezesa KMO, Janusza Stefańskiego najlepiej podsumują całą sytuację.

Źródło artykułu: