Nie rozumiem dlaczego Jason tak postąpił - rozmowa z Martą Półtorak, prezes PGE Marmy Rzeszów

Skład PGE Marmy Rzeszów został skompletowany. Zapraszamy na rozmowę z prezes Martą Półtorak, która mówi o kulisach rozmów z zawodnikami.

Damian Gapiński: Po zakończeniu minionego sezonu zapowiadała pani, że chce zbudować silny skład, który ma powalczyć o medale Drużynowych Mistrzostw Polski. Czy skład z Pedersenem, Walaskiem, Pavlicem i Okoniewskim to gwarantuje?

Marta Półtorak: Jestem zadowolona z tego składu. Jeżeli spojrzymy na to, co prezentował Pedersen w zeszłym sezonie, to pozostaje mieć nadzieje, aby utrzymał formę w przyszłym sezonie. Zresztą już wcześniej u nas startował i w zasadzie dwie kontuzje odniesione na torze we Wrocławiu pozbawiły nas medalu. Nicki jest zawodnikiem nastawionym typowo na wygrywanie. Nie ma dla niego pozycji straconych i zawsze walczy do końca. Mając takiego lidera plus Grzegorza Walaska i Rafała Okoniewskiego, którego forma z roku na rok rośnie, oraz bardzo dobrego juniora Łukasza Sówkę, myślę, że będziemy świadkami dobrych spotkań w wykonaniu naszej drużyny. Jurica Pavlic miał co prawda kontuzję w minionym sezonie, ale on już niejednokrotnie pokazał, że potrafi jeździć na żużlu. Analizując nasz skład myślę, że mamy szansę powalczenia o medal. Jedyną rzeczą, której się obawiam, są nieprzewidziane kontuzje. To jest sport i wiadomo, że muszą być one wkalkulowane w ryzyko. Jeżeli w przyszłym sezonie ominie nas pech, to uważam, że powalczymy o medal. Bardzo bym chciała, żeby w jednym składzie mogli jeździć i Nicki Pedersen i Greg Hancock, ale wymagania odnośnie KSM powstrzymały nas od pewnych decyzji. Ale inne kluby borykają się z tymi samymi problemami.

Kluczowe okazały się rozmowy z Jasonem Crumpem. Dlaczego nie udało się dojść do porozumienia?

- Czekałam na Jasona. Rozmawialiśmy z zawodnikami, którzy startowali u nas w minionym sezonie i Jasonowi obiecałam, że będzie miał miejsce w składzie. Zresztą on sam deklarował chęć pozostania w Rzeszowie. Podjęliśmy więc negocjacje, jednak w pewnym momencie okazało się, że Jason nie wykazuje już zainteresowania. My z kolei musieliśmy podjąć szybką decyzję, bo czas działał na naszą niekorzyść. Na decyzję czekali zawodnicy i kibice. Nie mamy w zwyczaju nikogo zwodzić, dlatego podjęliśmy szybką decyzję o zatrudnieniu Pedersena i Pavlica. To z kolei wykluczyło możliwość zakontraktowania Grega Hancocka, który miał być obok Jasona drugą siłą napędową zespołu.

Co było "kością niezgody" w negocjacjach z Crumpem? Warunki na nowy sezon, czy zapis w kontrakcie, który umożliwiał obniżenie jego zarobków o 20 procent?

- Trudno powiedzieć, co miało decydujący wpływ. Tak naprawdę to ustaliliśmy zarówno warunku zamykające sezon poprzedni i warunki, na jakich miał startować w przyszłym sezonie. Nie wiem, dlaczego nagle przestał wykazywać zainteresowanie. Być może otrzymał ofertę z innego klubu. W każdym razie nastąpiło to w momencie, gdy ustaliliśmy warunki zamykające poprzedni sezon i przelałam mu wszystkie należne pieniądze.

Liderem będzie jednak Nicki Pedersen. Kto obok niego był rozpatrywany jako lider zespołu?

- W kręgu naszego zainteresowania było trzech liderów i jednego z nich chcieliśmy wybrać. Miałam na myśli oczywiście Tomasza Golloba, Nickiego Pedersena i Jarka Hampela. Z Jarkiem rozmowy były prowadzone, jednak wybrał to, co jego zdaniem było dla niego najlepsze. W przypadku Hampela nie mieliśmy ustalonych żadnych warunków. Po prostu prowadziliśmy rozmowy, jednak do porozumienia nie doszło. Z kolei Tomasz Gollob to ikona naszego sportu żużlowego. Ma spore zasługi. Co zadecydowało, że nie będzie u nas startował? Pewnie jednym z czynników było to, że z Torunia ma bliżej do domu.

Przed rozpoczęciem okresu transferowego sporo mówiło się o wysokich oczekiwaniach Nickiego Pedersena. W grę wchodził kontrakt na poziomie 3,5 miliona za sezon. Czy udało się zbić tę kwotę?

- To są negocjacje. Obie strony poszły na pewien kompromis. Ciężko jest mi się wypowiadać na temat warunków, jakie były oczekiwane od innych klubów. My od samego początku rozmowy z Pedersenem traktowaliśmy bardzo poważnie. To były bardzo rzeczowe rozmowy, bo Nicki jest bardzo konkretnych człowiekiem. Nie chcę mówić o poziomie finansowym kontraktu Nickiego.

Jak wyglądała koncepcja składu z Hampelem lub Gollobem?

- Ta koncepcja zakładała obecność w składzie zarówno Jasona Crumpa, jak i Grzegorza Walaska. Miał to być silny zespół oparty na czterech mocnych zawodnikach.

Czy to prawda, że alternatywą dla Juricy Pavlica był Sebastian Ułamek? Jacy inni zawodnicy byli brani pod uwagę?

- Tak to prawda, że Sebastian był alternatywą dla Juricy. Rozmawialiśmy z różnymi zawodnikami. Do tej pory skupiliśmy się na liderach i ich mamy. Teraz skupiamy się na poszukiwaniach zawodnika, który będzie rywalizował o miejsce w składzie dla zawodnika z niskim KSM. Rozmawiając z zawodnikami podkreślaliśmy, że walczymy o najwyższe cele. Mamy wspólną odpowiedzialność i wspólnie zamierzamy walczyć o sukces. Takie cele są stawiane zawodnikom.

W początkowej fazie budowania zespołu pojawiało się również nazwisko Mateja Zagara.

- Oczywiście z nim również rozmawialiśmy. Do końca nie wiedzieliśmy jednak, jakie będą obowiązywały przepisy. Dlatego wiązało nam to w pewien sposób ręce. Na początku opieraliśmy się na deklaracjach zawodników, którzy określali, czy zostają w swoich klubach, czy decydują się na transfer.

Obniżenie KSM o jeden punkt pokrzyżowało pani plany?

- Tak. Mieliśmy idealny plan, który doskonale wpisywał nam się w KSM na poziomie 41. Tak się jednak nie stało i musieliśmy się dostosować. Nie chciałabym rozmawiać o tym, co było. Rozmawiajmy o tym co jest. Mamy drużynę złożoną z walczących zawodników i to jest dla nas ważne, że każda z tych osób da z siebie wszystko. Absolutnie w pierwszej kolejności priorytetem był Jason Crump. Od początku rozpatrywaliśmy również Nickiego Pedersena, którego kibice pamiętają z wspaniałych akcji na naszym stadionie. Zależało mi na tym, aby do nas powrócił i tak się stało. Reszta niech pozostanie moją tajemnicą.

Czy jest coś, co panią zaskoczyło w czasie rozmów z zawodnikami?

- Te rozmowy transferowe są generalnie podobne we wszystkich latach. Zdarzają się miłe momenty, ale zdarzają się też takie, kiedy człowiek zastanawia się, co powoduje, że idzie tak źle. Jedynym momentem, który mnie zaskoczył to postawa Jasona Crumpa. Liczyłam, że spojrzy na wszystko przez pryzmat dwuletniej współpracy. Nie za bardzo rozumiem, dlaczego podjął taką decyzję.

Czy biorąc pod uwagę doświadczenia poprzednich lat, zgodzi się pani z opiniami innych prezesów, że sytuacja na rynku transferowym normalnieje?

- Pewnie jeżeli chodzi o jakąś normalność, to sporo nam do niej brakuje. Smuci fakt, że generalnie w sporcie jest coraz mniej sponsorów. Mamy taką a nie inną rzeczywistość. Nastroje nie są do końca optymistyczne. To w konfrontacji z czasami wysokimi oczekiwaniami zawodników powoduje, że ciężko jest znaleźć porozumienie.

Jak ocenia pani ruchy transferowe innych klubów?

- Jeszcze nie wszystkie zespoły zamknęły swoje kadry. Na ten moment można powiedzieć, że silny będzie Toruń i Zielona Góra. Cieszy mnie to, że każdy z klubów będzie dysponował dobrymi zawodnikami i myślę, że o to chodzi. Nie jest sztuką zbudować drużynę, która wygra wszystko dużą ilością punktów. Potrzeba nam jak najwięcej spotkań na styku, bo wówczas rozgrywki są atrakcyjniejsze. Zbyt dużo jest zmian, które nam szkodzą. Brak nam stabilizacji. TO nie wpływa dobrze na funkcjonowanie klubów.

[b]Rozmawiał: Damian Gapiński

[/b]

Źródło artykułu: