Łukasz Czechowski: Z przymrużeniem oka można powiedzieć, że najlepsi polscy zawodnicy jeżdżą w Poznaniu.
Tomasz Wójtowicz: Rzeczywiście można odnieść takie wrażenie (śmiech). Oczywiście są to sukcesy osobiste naszych żużlowców, ale cieszymy się bardzo, że konsekwentna polityka dawania szansy polskim żużlowcom, w których drzemie spory potencjał, ale ich kariery z różnych przyczyn nie przebiegały w sposób optymalny, przynosi również rezultaty w postaci indywidualnych sukcesów zawodników. Przecież nikt, albo prawie nikt nie dawał przed finałami realnych szans Adamowi Skórnickiemu i Danielowi Pytelowi. Oczywiście te medale to efekt ich wytężonej pracy i niesamowitej determinacji, ale sądzę, że i klub ma w tym jakiś udział. Przecież to właśnie jako reprezentanci Poznania osiągnęli swoje największe sukcesy w dotychczasowej karierze.
Sukces ten ma jednak i negatywne strony. Adam Skórnicki już zapowiedział, że chce więcej zarabiać.
- To naturalne dążenie wszystkich, którzy rzetelnie i z sukcesami wypełniają swoje obowiązki zawodowe. Adamowi kończy się umowa po tym sezonie ale mogę zapewnić poznańskich kibiców, że nie odkładamy rozmów o przedłużeniu z nim kontraktu do jesieni. Jest to zawodnik, który w Poznaniu osiągnął niekwestionowaną pozycję lidera drużyny oraz ulubieńca publiczności. Ponadto udowodnił, że potrafi nawiązywać walkę z najlepszymi, dlaczego więc niemiałby zarabiać tyle, ile inni zawodnicy na jego poziomie. Po pierwszych rozmowach wiemy już o jakich kwotach musimy myśleć. Wiemy również, że nie są to takie pieniądze, jakie Adamowi musiałyby zaoferować inne kluby i za to składam mu wielkie wyrazy szacunku. Zrobimy wszystko, żeby zatrzymać go w Poznaniu, ale zdajemy sobie sprawę, że jego klasa predestynuje go do większych zarobków.
Skoro klub jest po pierwszych rozmowach, to czy można powiedzieć jaka jest szansa zatrzymania Skórnickiego w Poznaniu?
- Adam jasno zadeklarował, że chce zostać w Poznaniu jeżeli będą spełnione pewne warunki. On doskonale wie, że równie dobrze, jak w ekstralidze, może rozwijać się na jej zapleczu. W takiej sytuacji każdy zawodnik musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chce być liderem drużyny w I lidze, czy walczyć o miejsce w składzie w ekstrarlidze. W Poznaniu Adam ma ugruntowaną pozycję, którą gdzie indziej musiałby budować w zasadzie od nowa. Ale oczywiście będzie to suwerenna decyzja samego żużlowca. Żałuję tylko, że nasze możliwości finansowe nie pozwalają na natychmiastowe ustalenie wszystkich szczegółów.
Jesteśmy po fazie zasadniczej sezonu. PSŻ zrobił kolejny krok do przodu awansując do pierwszej czwórki. Jest to kolejny sukces klubu, tym większy, gdy weźmie się pod uwagę liczne kontuzje poznańskich zawodników.
- Mogę nieskromnie powiedzieć, że kolejny raz zdaje egzamin nasza konsekwentna polityka transferowa. Kierujemy się własną wizją, która do dziś budzi zdziwienie wielu ludzi związanych od lat z żużlem. A my robimy to po swojemu, po poznańsku, ucząc się na własnych błędach i wyciągając wnioski na przyszłość. Z roku na rok jest progresja wyniku, oczywiście nie jesteśmy zachłyśnięci rezultatem, bo przecież poza zasięgiem nadal pozostaje Ekstraliga a nawet bezpośrednia o nią walka. Ostrożnie stawiamy kroczki w naszej krótkiej historii. Nie wprowadzamy z sezonu na sezon rewolucyjnych zmian w składzie. Zawsze staramy się utrzymać trzon zespołu, bo wierzymy, że ma to przełożenie na dobrą atmosferę w drużynie, a ta z kolei ma bezpośredni wpływ na wynik sportowy. Na obecnym etapie naszego rozwoju przynosi to zakładane rezultaty.
Drużynę PSŻ czeka sześć meczów z rywalami, z którymi dotychczas zdobyła jedynie punkt. Istnieje więc ryzyko, że teraz tych punktów może w ogóle zabraknąć, a to przełoży się na frekwencję i niezadowolenie kibiców.
- Oczywiście wiemy, że nie startujemy w pierwszej czwórce w roli faworytów. Będziemy starali się jednak stworzyć poznańskiej publiczności możliwości oglądania spotkań na jak najwyższym poziomie. Przypomnę, że mecze z Polonią Bydgoszcz i Lotosem Gdańsk były niezwykle zacięte i podobały się najbardziej wybrednym kibicom. Spotkania te dają nam też nadzieję, że na własnym torze jednak możemy powalczyć o zwycięstwa. A i na wyjeździe będziemy starali się pokazać z jak najlepszej strony. Wierzę, że poznańscy kibice docenią fakt osiągnięcia celu sportowego klubu jeszcze przed fazą finałową, a wiernym dopingiem do ostatniego meczu udowodnią, że było dla kogo walczyć o pierwszą czwórkę.
W pierwszym sezonie awans do I ligi, w drugim utrzymanie, w trzecim - awans do czwórki. Kibice będą oczekiwać, że w kolejnym roku PSŻ włączy się do walki o ekstraligę.
- Niestety, w Poznaniu jest tak, że najpierw progresja wyników, a dopiero później - w dodatku nie w takim stopniu, jak można by oczekiwać - pojawia się zainteresowanie sponsorów. Gdyby było odwrotnie, gdybyśmy znali ramy przyszłorocznego budżetu, byłoby nam dużo łatwiej myśleć o składzie i celu sportowym. Oczywiście mamy jakąś wizję budżetu na kolejny sezon, znamy jego wstępne ramy, zbieramy deklaracje sponsorów. W tym momencie naszym celem jest zapewnienie stabilności finansowej klubu. Chcemy, aby zawodnicy, którzy zwiążą się z poznańskim klubem, posiadali komfort właściwego przygotowania się do sezonu a w jego trakcie gwarancje pełnej płynności finansowej. Chcemy, aby kolejny sezon pod względem finansowym był spokojniejszy niż poprzednie.
Zarząd klubu myśli już o kształcie drużyny na kolejny sezon?
- Oczywiście, że tak. Nie podam żadnych nazwisk, ale przede wszystkim rozmawiamy z zawodnikami z naszego składu. Pewne rozpoznanie przeprowadzamy również w innych klubach. Nie mamy juniorów na kolejny sezon i w tym kierunku nasze działania muszą przebiegać szczególnie intensywnie. Jako zarząd mamy pewne koncepcje, swoje sugestie wysuwa trener. Jest jeszcze trochę czasu i wiele będzie zależało od budżetu, który uda nam się skonstruować.
Od przyszłego roku jednym z wymogów licencyjnych w I lidze będzie posiadanie sztucznego oświetlenia. PSŻ, z niezależnych od siebie powodów, nie będzie mógł zrealizować tego wymogu w związku z tym klub chce poprosić o zwolnienie z tego obowiązku.
- Wystosowaliśmy pismo do wszystkich klubów z prośbą o poparcie wniosku, który zamierzamy złożyć w GKSŻ a dotyczącego prolongaty terminu konieczności posiadania oświetlenia. W pocie i trudzie budujemy ten klub od podstaw nie mając zaplecza w postaci własnego obiektu. Status prawno-własnościowy „naszego” stadionu jest tragiczny. Na tym etapie ani miasto, ani prywatni inwestorzy nie włączą się w budowę sztucznego oświetlenia. Spełniliśmy wszystkie pozostałe warunki licencyjne, udowodniliśmy, że organizacyjnie i sportowo na I ligę zasługujemy i trudno byłoby nam się pogodzić z sytuacją, że nie wystartujemy w niej tylko dlatego, że nie z naszej winy, nie możemy zbudować sztucznego oświetlenia. Szczególnie liczymy na poparcie klubów pierwszoligowych, które są w podobnej sytuacji, ale i klubów z II ligi, które być może będą musiały zmierzyć się z tym samym problemem chcąc myśleć o awansie. Mamy nadzieję, że również ekstraliga, której teoretycznie sprawa nie dotyczy, ze zrozumieniem potraktuje naszą prośbę. Wierzymy, że zwycięży szeroko pojęta solidarność środowiska żużlowego, a władze tego sportu nie pozostaną obojętne na nasz apel.
Kilka dni temu władze klubu spotkały się z władzami Poznania w sprawie stadionu na Golęcinie. W jakim punkcie znajduje się proces jego komunalizacji?
- To jest pytanie nie do końca do mnie. Zarząd klubu robi wszystko, co może. Jesteśmy po wizycie w Komendzie Wojewódzkiej Policji, po spotkaniu z wojewodą i prezydentem. Ze wszystkich źródeł słyszymy, że jest ogólna wola przejęcia obiektu przez miasto. Od prezydenta uzyskaliśmy zapewnienie, że stanie się to do końca roku. Staramy się na każdym kroku przypominać o naszym istnieniu, nie chcemy, żeby podczas spotkań na szczycie ktoś zapomniał, że w Poznaniu jest klub żużlowy i cieszy się sporym zainteresowaniem jego mieszkańców. Zamówiliśmy w specjalistycznym biurze architektonicznym wstępny projekt stadionu naszych marzeń. Wskazaliśmy sposób przebudowy tak, aby stadion służył nie tylko speedwayowi, ale pełnił również wiele innych funkcji. Nie mamy w Poznaniu lodowiska z prawdziwego zdarzenia, koncerty gwiazd muzycznych odbywają się na nieprzystosowanych infrastrukturalnie terenach, w kontekście Euro 2012 zaistnieje potrzeba zorganizowania miasteczka telebimowego na kilkadziesiąt tysięcy ludzi, wiele poznańskich klubów organizuje swoje rozgrywki w mało komfortowych warunkach - te i inne problemy mógłby rozwiązać przebudowany golęciński obiekt. Ponadto inwestycja mogłaby być rozłożona w czasie, co z uwagi na sytuację budżetową miasta nie jest również bez znaczenia. Nasze pomysły spotkały się z wielkim zrozumieniem ze strony prezydenta Grobelnego. Być może w 2010 roku na naszym stadionie, z uwagi na montaż zadaszenia na Bułgarskiej, kilka meczów rundy wiosennej będzie rozgrywał Lech Poznań. Chociażby w związku z tym jest szansa, że obiekt na Golęcinie byłby dofinansowany tak, aby spełniał wymagania dotyczące piłkarskiej ekstraklasy.
Klub ma również pomysł, aby pójść drogą wybraną w Toruniu, gdzie w zamian za atrakcyjną działkę, prywatny inwestor wybuduje stadion. Czy ta koncepcja pojawiła się dlatego, że klub znalazł zainteresowaną taką wymianą firmę?
- Nie, wskazujemy po prostu różne możliwości praktykowane w innych miastach. Może którąś z nich będzie można zastosować również w Poznaniu. Nie jest możliwa zmiana charakteru terenu na Golęcinie, ale nie oznacza to, że nie można na nim inwestować. Jest to ponad 20 hektarów praktycznie w centrum miasta i obok stadionu piłkarsko-żużlowego, lekkoatletycznego i kortów tenisowych jest jeszcze sporo miejsca, na którym można by wybudować np. centrum sportowo-hotelowo-rekreacyjne. Nowoczesne i funkcjonalne budynki wraz z przebudowanym stadionem w połączeniu z chwaloną przez wszystkich niesamowitą lokalizacją mogłyby w całości stanowić przepiękny kompleks, z którego Poznań mógłby być naprawdę dumny. Wskazujemy rozwiązania, które byłyby dobre dla naszego klubu, ale i przyniosłyby korzyści również niezainteresowanym żużlem mieszkańcom Poznania.