Nie jesteśmy dream teamem - wypowiedzi po meczu Polonia - Azoty Tauron Tarnów

Polonia Bydgoszcz uległa 43:46 Azotom Tauron Tarnów. W drużynie gospodarzy po pierwszej porażce na własnym torze panował smutek. Goście nie kryli radości ze zwycięstwa na trudnym bydgoskim terenie.

Marek Cieślak (trener Azotów Taurona Tarnów): Spodziewaliśmy się w Bydgoszczy trudnego meczu. Przegrał wysoko tutaj Falubaz, który nie jest przecież słabą drużyną. Wielokrotnie oglądaliśmy mecz Polonii z zespołem z Zielonej Góry i uczyliśmy się tego toru. Spotkanie rzeczywiście było bardzo trudne, więc bardzo się cieszę ze zwycięstwa. Dalej jesteśmy w czubie tabeli. W lidze jest dziesięć silnych zespołów i każda wygrana szczególnie na wyjeździe cieszy. A my nie jesteśmy żadnym dream teamem, jak się o nas niesłusznie mówi. To, że mamy mistrza świata seniorów i juniorów o niczym jeszcze nie świadczy. To fajny ciekawy, zespół, ale nie dream team. W drużynie jeżdżą przecież zawodnicy, którzy przed rokiem nie łapali się często do tarnowskiego składu, jak Madsen i Jamróg. Wynik zespołu "ciągną" Greg z Januszem. Proszę ponadto zobaczyć, ilu zawodników zimą z Tarnowa odeszło. I to ma być dream team?

Robert Sawina (menedżer Polonii Bydgoszcz): Czuję wielki smutek. Dziękuję moim zawodnikom za walkę. Bardzo chcieli wygrać dzisiejszy mecz, ale nie udało się. Przyczyn porażki było kilka. Każdy z żużlowców mógłby i na pewno chciałby dołożyć jeszcze po jednym punkcie i to my wówczas wygralibyśmy mecz. Szyki pokrzyżowała nam również pogoda. Nie udało się przygotować odpowiedniego toru. Ale to nie jest wytłumaczenie naszej przegranej. Przed nami jeszcze wiele spotkań, w których można zdobyć sporo punktów.

Greg Hancock (Azoty Tauron Tarnów): Każdy mecz w polskiej lidze jest trudny. Dziś nie dopisała pogoda i warunki na torze, szczególnie na początku były bardzo trudne. Spotkanie było bardzo wyrównane i oba zespoły mogły wygrać. Na szczęście trzymaliśmy do końca gaz i to my zwyciężyliśmy w tym ciężkim spotkaniu.

Krzysztof Buczkowski (Polonia Bydgoszcz): Nie wychodziły nam w ogóle starty. Rywale pod tym względem dominowali. Próbowaliśmy odrabiać straty na dystansie, ale było to bardzo trudne. Po opadach deszczu była tylko jedna ścieżka, na której można było skutecznie wyprzedzać rywali. Szkoda straconych punktów, tym bardziej, że jechaliśmy na własnym torze.

Źródło artykułu: