Sprawa zwolnienia Jerzego Kanclerza ze stanowiska dyrektora sportowego oraz menedżera bydgoskiej Polonii ma swój dalszy ciąg. We wtorek na specjalnie zwołanej konferencji prasowej swoje argumenty przedstawił prezes ŻKS Polonia Bydgoszcz SA Marian Dering (kliknij tutaj). Bardzo szybko zareagował Jerzy Kanclerz, który przesłał oświadczenie. Przedstawił w nim swoją wersję wydarzeń.
"Szanowni Państwo, drodzy Kibice!
Myślę, że nadszedł czas, w którym powinienem zabrać głos na temat ostatnich wydarzeń w ŻKS Polonia Bydgoszcz SA. W początkowej fazie chciałbym odnieść się do słów Prezesa Mariana Deringa i Przewodniczącego Rady Nadzorczej, Józefa Gramzy, które padły dnia 24 kwietnia 2012 roku na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.
1. Zapewniam, że znam prawo handlowe i nadal będę upierał się, że spółka akcyjna różni się od spółki sportowej. Może nie jest to unormowane prawnie, jednak każda osoba interesująca się sportem zapewne zgodzi się ze mną, że działa to na innych zasadach, ponieważ nie każda spółka akcyjna posiada akcjonariusza w postaci miasta. Żużlowy Klub Sportowy Polonia Bydgoszcz w 2011 roku z miasta otrzymał kwotę ponad 6 mln złotych (co oczywiście oznacza pieniądze podatników), z kolei w bieżącym będzie to łącznie suma 3 mln złotych. W związku z operowaniem takimi kwotami uzyskanymi z miejskiej kasy bądź też z kieszeni kibiców, jako długoletni działacz byłem zawsze zainteresowany odpowiednim i przemyślanym dysponowaniem finansów, jednak Pan Prezes Dering kwitował to słowami, iż nie powinienem się tym interesować. Ja zaś nie mogę biernie przyglądać się takiej sytuacji, co być może Prezes uznał jako moje niepodporządkowanie się ładowi spółki. Co gorsza, podważał również moje kompetencje osoby prowadzącej zespół i to jeszcze przed rozpoczęciem ligi. Kilka dni przed meczem Polonii z Falubazem dostałem maila, w którym Pan Dering wyrażał swoje zaniepokojenie stanem przygotowania drużyny do sezonu. Jak widać, wszelki niepokój okazał się bezzasadny, a nasi chłopcy dzięki swojej wspaniałej jeździe bez problemu pokonali zeszłorocznego mistrza Polski. Nadal jednak nie zadowoliło to Prezesa Spółki.
2. Odnośnie sprawy powrotu do historycznego herbu klubowego nie zamierzam wdawać się w bezsensowną dyskusję, bowiem najlepszym rozwiązaniem będzie zapytanie kibiców o tę sytuację. Oni najlepiej wiedzą, jak wyglądał przebieg rozmów oraz działań i są najlepszym świadectwem mojego zaangażowania w tę sprawę.
3. Z kolei odnosząc się do zerwania kontraktu z Grzegorzem Walaskiem, niezwykle istotnym faktem jest to, iż samo rozwiązanie umowy było podyktowane głównie brakiem wypełnienia założeń kontraktu z sezonu 2011. Zakładał on bowiem między innymi pozyskanie indywidualnego sponsora dla Walaska przez Prezesa Deringa, co jak wiemy nie zostało zrealizowane. Wówczas zabrakło pieniędzy na zatrzymanie ówczesnego kapitana w kolejnym sezonie. Niestety, ja od tych rozmów zostałem odsunięty, tak samo jak w przypadku negocjacji z Emilem Sajfutdinowem, choć według zapewnień mojej umowy należało to do moich obowiązków. Odsunięto mnie od tego i proszę samemu sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Prezes Dering posunął się do takiego rozwiązania. Nawiązując jednocześnie do przedwczesnych rozmów kontraktowych z Artiomem Łagutą, nieprawdą jest, że przez moją osobę klubowi groziła kara finansowa. O negocjacjach poinformował bowiem sam żużlowiec i to w wywiadzie udzielonym na oficjalnej stronie Polonii. Co najważniejsze jednak, nie zgodzę się ze zdaniem, iż grunt pod zatrudnienie tego zawodnika przygotował ktoś inny. Cała "zasługa" innej osoby polegała bowiem na podaniu mi numeru telefonu Artioma.
4. Prezes Dering ma pretensje również o to, iż upierałem się, by zawodnicy przed sezonem mieli zapewniony obóz szkoleniowy w Krsko. Uwagi dotyczyły oczywiście oszczędności, jednak moim zdaniem płacenie 3.300 złotych za trzy godziny treningów w Gnieźnie nijak ma się do kompleksowego, 4-dniowego zgrupowania na Słowenii z całodobowym dostępem do toru. Zapewne zdziwią się Państwo jeśli wyjawię, iż przed treningiem w Gnieźnie, w czwartek 8 marca, Prezes poprosił mnie, abym powiedział zawodnikom Polonii, że mają zapłacić po 200 zł od osoby za trening. Jest to sytuacja wręcz niedopuszczalna, jednak Pan Dering odszedł od tego absurdalnego pomysłu dopiero po rozmowie z kapitanem, Tomaszem Gapińskim, który jasno powiedział, co myśli o takim zachowaniu.
5. Pan Przewodniczący Józef Gramza powiedział, że nie chce dolewać oliwy do ognia, jednak muszę powiedzieć, iż moje jedyne oficjalne spotkanie z Radą Nadzorczą miało miejsce 4 marca 2011 roku, w obecności Pana Michała Joachimowskiego. Niejednokrotnie zabiegałem o kolejne spotkania, jednak nie doczekałem się tego. Pan Przewodniczący informował mnie, iż rozmowy się odbędą, jednak zawsze było to odwlekane w czasie. Dochodziło oczywiście do spotkań prywatnych, jednak oficjalne rozmowy były zawsze blokowane, także przez Prezesa Deringa.
Zarzuca się mnie, iż nie potrafiłem zadbać o odpowiedni wizerunek firmy na zewnątrz. W moim mniemaniu zawsze działałem na korzyść wszystkich klubów, w których miałem i mam zaszczyt działać. Potrafiło to docenić każde środowisko sportowe, w którym działałem i działam, niejednokrotnie honorując mnie odznaczeniami państwowymi i resortowymi. Jedyną osobą, która nie chciała dostrzec mojego zaangażowania jest Prezes Marian Dering, czyli osoba, która nie ma pojęcia o pracy w klubach sportowych i od samego początku swojej działalności w Polonii nie potrafiła samodzielnie podejmować żadnych decyzji, a zawsze była sterowana przez różne osoby. Mógłbym podać jeszcze wiele przykładów podważających kompetencje Prezesa, które niejednokrotnie powodowały konflikty między nami. Jestem także w stanie zaprosić Pana Deringa do otwartej debaty z Kibicami i Mediami, jednak mam pewność, że moje argumenty, poparte wieloma faktami, są na tyle dla niego niewygodne, że nie wyrazi takiej woli obawiając się o swoje dobre imię.
Kończąc, życzę Kibicom wielu niezapomnianych, żużlowych wrażeń, a Zawodnikom Polonii Bydgoszcz osiągnięcia jak najlepszego rezultatu w sezonie 2012, co od początku naszej współpracy było wspólnym celem.
Ze sportowym pozdrowieniem,
Jerzy Kanclerz"