Jerzy Drozd: Jest mi wstyd za porażkę w Krakowie

Wyjazdowy pojedynek w Krakowie mocno ostudził nadzieje zawodników Kolejarza Opole. Opolanie ulegli Speedway Wandzie 47:42, a prezes Kolejarza, Jerzy Drozd nie przebierał w słowach, wstydząc się za postawę swoich zawodników w niedzielnym pojedynku.

Po wyśmienitej inauguracji sezonu i efektownej wygranej nad ROW-em Rybnik pierwszy pojedynek wyjazdowy wylał kubeł zimnej wody na głowy zawodników opolskiego Kolejarza. Podopieczni Andrzeja Maroszka  przegrali ze Speedway Wandą Kraków 47:42. Rozgoryczony postawą swojego zespołu był prezes Kolejarza, Jerzy Drozd. - Nie określałbym tej porażki jako wpadki, czy kubła zimnej wody, który na nas spadł. Powiem szczerze, że jest mi wstyd za tą porażkę w Krakowie. Byłem przekonany, że mamy zespół dobry, waleczny, odpowiednio przygotowany do sezonu zarówno pod względem sprzętowym, jak i kondycyjnym, a okazuje się, że się pomyliłem. Jest mi wstyd za ten wynik i za to, co pokazał mój zespół. Nie możemy przegrywać z drużyną, która jest nieprzygotowana do sezonu i stworzona w zasadzie za przysłowiowe "pięć dwunasta". Do końca nie było wiadomo, czy Wanda wystartuję w lidze, a do tego nie płaci zawodnikom na takim poziomie, jak u nas w klubie. To niedopuszczalne i zarazem bardzo smutne. Ja się po prostu wstydzę. Nie traktuję tego wszystkiego w kategorii przypadku i wpadki. To wstyd, że przegraliśmy w Krakowie - grzmiał Jerzy Drozd w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

O porażce ekipy ze stolicy polskiej piosenki przesądziła w głównej mierze słaba postawa Adama Czechowicza  oraz jednego z liderów zespołu, Rafała Flegera , który uzbierał zaledwie jeden punkt. Drozd rozważa różne warianty, w tym odsunięcie wychowanka rybnickiego klubu od występu w kolejnym spotkaniu ligowym. - Jak najbardziej zgadzam się z tym, że oni najbardziej zawiedli. Rafał pojechał wręcz fatalnie. Spotykamy się w tym tygodniu w zarządzie z trenerem i kierownikiem drużyny. Musimy wyciągnąć wnioski. Rozważamy różne rozwiązania. Musimy zrobić zmiany w składzie. Należy odsunąć najsłabszego zawodnika z danego meczu od występu w kolejnym spotkaniu. Nie może być tak, że nasi zawodnicy jadą nieprzygotowani na mecz ligowy. Jakby Rafał zrobił sześć punkt, to jeszcze bym to zrozumiał, ale zrobił jeden. Nie będę za nim latał z pieniędzmi. Trzeba go odsunąć od składu - mówi rozgoryczony prezes.

Optymizmem może z kolei napawać dyspozycja Tomasza Rempały , który powoli wychodzi na prostą. Jego dorobek byłby jeszcze większy, gdyby nie defekt na prowadzeniu w jednym z wyścigów. - Tomek pojechał fajnie. Podobała mi się jego jazda. W jednym z biegów na prowadzeniu złapał "gumę". Na to nie ma siły. Taki jest żużel. Tomek Rempała, jako jedyny przeprosił mnie za wynik i za swoje defekty. Mówił, że to nie jego wina i stać go na komplety. Nie mam do niego pretensji – podkreśla Drozd.

Pierwsze spotkania ligowe pokazały, że w tym sezonie rozgrywki na drugoligowym froncie będą niezwykle interesujące. Na razie na czele stawki znajdują się Kolejarz Rawicz i KSM Krosno. Zdaniem prezesa opolskiego klubu, to o niczym nie świadczy. - Według mnie wszystko może się odwrócić do góry nogami. Myślę, że Kolejarz Opole będzie się nadal liczył w walce o awans dlatego, że niektóre kluby nie wytrzymają tempa. Rawicz ma cztery punkty, ale wygrał walkowerem z Piłą. Czy to o czymś świadczy? My też chcielibyśmy ze cztery walkowery, ale nie w tym rzecz. Krosno natomiast wygrało w Krakowie, ale trzeba zauważyć, że Wanda jechała innym składem, niż w meczu z nami. To nie jest na pewno miarodajny obraz. Nie mówmy, że coś się kreuje. Na pewno obok Kolejarza Opole i Rybnika aspirować do walki o awans będzie też Rawicz. Regulamin jest teraz zupełnie inny i trzeba szybko wyciągnąć wnioski. Są play-offy, gdzie wszystko się zeruje. W tym wypadku pozycja przed play-offami jest bez różnicy. Można być pierwszym i równie dobrze na ostatnim miejscu i awansować. Trzeba wygrywać po kolei mecze - kończy Jerzy Drozd.