W najniższej klasie wystartuje jedynie pięć drużyn, które po rundzie zasadniczej będą walczyły w trzyetapowej fazie play-off, z tym że zdobywca pierwszego miejsca rywalizację rozpocznie od półfinałów. Oznacza to, iż w całym sezonie może pojechać jedynie 12 meczów, czyli o dwa więcej niż zespoły, które odpadną w ćwierćfinałach. Maksymalnie ekipę z drugiej ligi czeka 16 spotkań, ale tylko w przypadku zajęcia najwyżej drugiego miejsce w regularnej rundzie, a później przegranej w finale i udziale w barażach o I ligę. Dla kibiców oraz zawodników to sytuacja mało komfortowa. - Dlatego postulowałem, by etap play-off zastąpić fazą finałową z udziałem czterech najlepszych drużyn - zaznacza Jerzy Drozd. - Na tym rozwiązaniu najbardziej ucierpiałby ostatni zespół, kończący sezon na rundzie zasadniczej. Pozostałe miałaby jednak zapewnioną stałą ilość 14 meczów. Niestety, zgody na to nie wyrazili wszyscy włodarze i pomysł przepadł.
By stworzyć żużlowcom możliwość częstszego udziału w zawodach, prezes Kolejarza zaproponował utworzenie indywidualnych mistrzostw II ligi. Udział w nich braliby najlepsi zawodnicy z każdej drużyny. Zwycięzcy otrzymywaliby nagrody finansowe. - To na razie projekt, lecz zyskał aprobatę innych działaczy - tłumaczy Jerzy Drozd. - Szczegóły ma opracować GKSŻ. Chcemy nadać rozgrywkom prestiż, tak by cieszyły się one zainteresowaniem fanów i mediów. Odbywałaby się w terminach wolnych od ligowych spotkań, kolejno na torach wszystkich klubów. Jeśli wszystko wypali, mistrzostwa powinny być dla kibiców ciekawe, a dla jeźdźców pożyteczne.
Podczas środowego zebrania dyskutowano nad możliwością dopuszczenia do drugiej ligi w trybie awaryjnym Victorii Piła, czemu sprzeciwił się Jerzy Drozd. - Serce podpowiadało mi, by głosować na "tak", rozum - na "nie". Ostatecznie posłuchałem rozumu - wyjaśnia włodarz opolskiego klubu. - Nie możemy sobie pozwolić, żeby ktoś pogrywał nam na nosie bądź wymuszał decyzje. Pewne zasady muszą obowiązywać. Skoro Victoria nawet nie zgłaszała wcześniej swojego akcesu, to jakim prawem teraz, na ostatnią chwilę, mamy ją dokooptować do rozgrywek. Tym bardziej że nie ma pewności, iż ten podmiot nie zakończy swojego żywota podobnie jak Polonia. Ponadto Victoria miałaby poniekąd ułatwione zadanie przy montowaniu składu, ponieważ mogłaby przejąć pozostających bez pracy zawodników z upadającej Polonii. Dlatego z bólem zagłosowałem, podobnie jak inni obecni na sali, przeciwko pilanom, mimo że ich start oznaczałby zwiększoną dawkę spotkań. Nasz głos nie ma jednak mocy wiążącej, gdyż jesteśmy tylko ciałem doradczym. O losie pilskiego klubu przesądzi PZMot.
Prezes Kolejarza Opole po obradach odczuwał duży niesmak i był niezadowolony z podjętych decyzje oraz przebiegu rozmów. - Orzeczenia zapadały bez głębszych konsultacji, analiz. Odniosłem wrażenie, że każdy działacz patrzy wyłącznie przez pryzmat własnego interesu, nie zważając na dobro żużla. Środowisku brakuje wspólnego stanowiska, jednomyślności. Nic jednak dziwnego, skoro zbieramy się naprędce raz do roku i nie mamy czasu na dyskusje. Podobne spotkania powinny odbywać się częściej. Tylko wtedy jest szansa na wypracowanie jednej, konkretnej wizji. Część prezesów traktuje sport niepoważnie. Jedzie wyłącznie na przetrwanie, zamiast walczyć o cele. To zabija sens żużla. Może się okazać, że niepotrzebnie kompletowaliśmy silną kadrę, ponieważ w połowie sezonu nasi rywale będą przysyłać oszczędnościowe składy. To skończy się źle dla naszego budżetu. Potrzeba więcej zdroworozsądkowego myślenia oraz empatii. Podtrzymuję zdanie, że musimy jak najszybciej uciec z II ligi, ponieważ nie ma tam większych perspektyw.
Jerzy Drozd: Środowisku żużlowemu brakuje jednomyślności
W środę prezesi klubów pierwszo- i drugoligowych zdecydowali o systemie rozgrywek, jaki będzie obowiązywać w nadchodzącym sezonie. Z podjętych uchwał niezadowolony jest sternik Kolejarza Opole, który podkreśla, że działacze nie potrafią ustalić wspólnego stanowiska.