Lindbaeck już niejednokrotnie pokazywał, że drzemie w nim ogromny potencjał, którego jednak w pełni jeszcze nie zaprezentował. Tegoroczny sezon jest już jego czwartym w roli pełnoprawnego uczestnika cyklu. Z reguły jednak czarnoskóry zawodnik miejsce w elicie zapewniał sobie dzięki żmudnej drodze eliminacyjnej i startom w Grand Prix Challenge. Tym razem było podobnie i na torze w Vetlandzie "Toninho" uzyskał przepustkę do startów w przyszłorocznym cyklu. - To wspaniałe uczucie być pewnym miejsca w przyszłorocznym cyklu Grand Prix. Jednak będę na każdej rundzie skoncentrowany i moim celem jest awans do czołowej ósemki. Aby tam się znaleźć będę musiał uzyskiwać awanse do półfinałów i finałów pozostałych Grand Prix. Ostatnie rundy są w miejscach, które bardzo lubię - mówił ambitnie. Już teraz wiadomo, że ta sztuka mu się nie powiodła i o miejscu w czołowej ósemce może tylko pomarzyć.
Szwed w przekroju całego sezonu miewał jednak przebłyski formy. Stać go było m.in. na trzecie miejsce podczas Grand Prix Włoch w Terenzano. W większości przypadków Szwed udział w turniejach kończył jednak już na fazie zasadniczej.
Antonio Lindbaeck do sobotnich zawodów może podejść bez presji