Australijczyk w sierpniowej rundzie Grand Prix, która rozegrana została na torze w Toruniu spisał się bardzo dobrze. W swoim debiutanckim turnieju zajął trzecie miejsce, a na torze nie było widać różnicy pomiędzy nim, a najlepszymi zawodnikami świata. Dlatego to właśnie Darcy Ward jest uznawany za pewnego kandydata do stałej dzikiej karty na przyszłoroczny cykl Grand Prix. - Starty w Grand Prix mogą przeszkodzić mi w podpisaniu kontraktu z klubem ze Speedway Ekstraligi. Nie oferowano mi jednak jeszcze dzikiej karty, więc nie mogę tego oceniać - przyznał dyplomatycznie dwukrotny Indywidualny Mistrz Świata Juniorów.
Sezon 2011 Ward spędził w klubie z Gdańska, gdzie trafił w ramach wypożyczenia z Unibaxu Toruń. Australijczyk w Gdańsku spisywał się znakomicie, był liderem drużyny, która uzyskała awans do Ekstraligi. I to właśnie w tej klasie rozgrywkowej następne lata chce spędzić były zawodnik toruńskiego klubu. - Czuję, że moje miejsce jest w Ekstralidze. W I lidze miałem dobry sezon, wszystko było dobrze, a ja wygrywałem wiele wyścigów. Jazda w Ekstralidze to dużo większe pieniądze, ale tu nie chodzi tylko o pieniądze. Chcę się rozwijać i być lepszym zawodnikiem - powiedział Australijczyk.
W gorzowskiej rundzie Grand Prix Darcy Ward wystąpi z dziką kartą. Chociaż Australijczyk będzie najmłodszym zawodnikiem, który wystąpi na torze w Gorzowie, to nie jest bez szans w starciu z bardziej doświadczonymi rywalami. On sam jednak przyznaje, że tym razem będzie mu o wiele trudniej. - Myślę, że będzie trudniej niż za pierwszym razem w Toruniu. Do tamtych zawodów podszedłem na luzie i zająłem trzecie miejsce. Teraz kibice będą ode mnie oczekiwać, by powtórzyć ten rezultat, a nawet go poprawić. To nie jest takie proste, jak się wydaje - ocenił zawodnik, który w tym sezonie reprezentował barwy Lotosu Wybrzeże Gdańsk.
Darcy Ward w Gorzowie po raz drugi w karierze wystąpi w turnieju Grand Prix