Andreas Jonsson: Wszystko było do chrzanu

14 punktów jeźdźca Stelmet Falubazu Zielona Góra, Andreasa Jonssona, nie wystarczyło Dackarnie Malilla do pokonania Lejonen Gislaved we wtorkowym meczu Elitserien. Gryfy pomimo doskonałej formy 30-letniego Szweda uległy przed własną publicznością Lwom 46:44.

Początkowo nic nie wskazywało na to, że gospodarze będą mieć problemy wygraniem tego starcia, bowiem po dziesiątej gonitwie prowadzili oni różnicą aż 10 oczek. Fenomenalna postawa pary Kenneth Bjerre - Chris Holder pozwoliła jednak gościom odwrócić losy rywalizacji. - W rezultacie tego spotkania nie można znaleźć żadnych pozytywów. Wszystko było do chrzanu i czuję się beznadziejnie - powiedział Jonsson.

Po wtorkowej porażce ekipa z Malilli spadła na ostatnią pozycję w tabeli. Dackarna wciąż ma szanse na awans do play-off, ale dziewięć przegranych pojedynków na dwanaście rozegranych nie napawa optymizmem. - Nie jest łatwo być naszym trenerem, bo niezależnie jak bardzo on się stara, to my i tak dajemy ciała - dodał "AJ".

Podopiecznych Mikaela Karlssona tłumaczyć może jedynie fakt, że od początku tegorocznych rozgrywek zmagają się z plagą kontuzji. W starciu z Lejonen Gryfy nie mogły skorzystać z usług Fredrika Lindgrena, na ból nadgarstków wciąż narzeka Rune Holta, a Jurica Pavlic był w stanie odjechać tylko trzy wyścigi. - Nie da się ukryć, że pech nas w tym sezonie nie opuszcza - zakończył Jonsson.

Przypomnijmy, że Andreas Jonsson znalazł się w awizowanym składzie Stelmet Falubazu Zielona Góra na niedzielny mecz Speedway Ekstraligi z PGE Marmą Rzeszów.


W tym roku "AJ" w barwach Dackarny rzadko ma powody do radości

Źródło artykułu: