- Ogólnie nasz występ wypadł słabo. Dobrze, ze wygraliśmy z Anglikami. Chociaż z tego w sumie możemy się cieszyć. Coś nam po prostu nie przypasowało, stad punktowaliśmy słabiej niż pozostali zawodnicy z innych reprezentacji – powiedział po zawodach Povazhny.
W biegu dziewiątym na wyjściu z pierwszego łuku doszło do starcia zawodnika z Andreasem Jonssonem. Rosjanin bezpardonowo poszerzył tor jazdy i w efekcie spowodował upadek Szweda. W powtórce bieg odbył się już bez Powazhnego. - Jechałem blisko Andreasa i widziałem go. Chciałem bardzo wygrać, poszerzyłem tor jazdy, a była tam bardzo nasypana nawierzchnia. "AJ" zaczepił się o mnie i upadł. To sędzia decyduje o tym, kto jest winny. Ja nic na to nie poradzę - tłumaczył zawodnik.
Ekipa rosyjska przystąpiła do zawodów z Grigorijem Łagutą i Emilem Sajfutdinowem. Wydawało się więc, że Rosjanie nie są bez szans w rywalizacji z bardziej renomowanymi ekipami. - Tak, fajniej się jechało kiedy w drużynie było więcej mocnych punktów. To oni ciągnęli zespół, jednak mimo tego nie daliśmy rady. Szkoda - stwierdził żużlowiec.
Zawodnik zdobył w barażu zaledwie pięć punktów w sześciu startach. - Mój występ oceniam bardzo słabo. Motor krzywy, do tego boli mnie bardzo ręka. Nie wychodziły mi starty, byłem wolniejszy niż pozostali zawodnicy. Z przegranym startem nie umiałem wejść nawet dobrze w łuk - przyznał.
W finale DPŚ wystąpi reprezentacja Danii, Szwecji, Polski oraz Australii. Kto zdaniem Powazhnego wywalczy puchar Ove Fundina? - Na pewno Polska wygra w finale. Tomek Gollob pociągnie zespól do wygranej bez dwóch zdań - pewnie wytypował.
Roman Povazhny