Jacek Woźniak zastąpi Sawinę?!

Bydgoska Polonia po kolejnym przekonującym zwycięstwie utrzymała pozycję lidera pierwszoligowej tabeli. Mimo tego atmosfera w zespole nie jest najlepsza, a coraz głośniej mówi się o nadchodzącej rewolucji w sztabie szkoleniowym.

Wydawać by się mogło, że nic nie może zakłócić dobrego humoru wśród działaczy i zawodników bydgoskiej Polonii. Drużyna kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa, lideruje pierwszoligowej tabeli, a do tego zdobywa wiele punktów, które będą zaliczone do rundy finałowej. Jednak w zaciszu bydgoskiego parkingu co i rusz atmosfera jest burzona różnymi wydarzeniami.

Najczęściej można usłyszeć pretensje, szczególnie wobec Roberta Kościechy, dotyczące braku zespołowej jazdy, a wręcz przeszkadzania kolegom z zespołu. Takie opinie można było usłyszeć po meczu w Gdańsku, a po spotkaniu w Poznaniu Tomasz Gapiński mówił już o tym otwarcie: - Jesteśmy szczęśliwi, poza kilkoma biegami z Robertem Kościechą, nie będę tu krył i bronił, bo to co zrobił z Emilem i ze mną, to tak nie może być. W końcu stracimy zdrowie - Emila wpakował w płot, mnie w 14. biegu też, dobrze, że przymknąłem gaz, bo byśmy siedzieli w płocie - mówił tuż po meczu popularny ″Gapa″. Sytuację bagatelizował menedżer Polonistów Robert Sawina: - Robert stara się jak najbardziej pomagać drużynie - tłumaczył Sawina. - Tomek na emocjach coś powiedział i ja to rozumiem, bo sytuacja była niebezpieczna. Ale ja widziałem ją całościowo i wiem, że Roberta pociągnęło trochę z wyjścia. A w upadku Emila Roberta winy nie było, bo to było typowe "domino" w pierwszym łuku - bronił Kościechę menedżer Polonistów. - Rozmawialiśmy już o tej sytuacji w trakcie meczu, mam też nadzieję, że porozmawiamy przy okazji najbliższego treningu i sprawę wyjaśnimy ostatecznie. Mam nadzieję, że Tomek podejdzie chłodniej do tematu - starał się załagodzić sytuację Sawina. Do podobnych zdarzeń na torze doszło jednak także w meczu w Łodzi, a w bydgoskiej części parku maszyn zawrzało.

Coraz częściej można było odnieść wrażenie, że Robert Sawina nie do końca radzi sobie z odpowiedzialnością, jaka na nim spoczęła. Wszak jednym z głównych zadań menedżera jest wytworzenie odpowiedniej atmosfery w zespole i motywowanie podopiecznych do jak najlepszej jazdy. Niektóre działania Sawiny jednak jakby temu przeczą. W ostatnim czasie głośno zrobiło się o jego braku konsekwencji przy wyborze do meczowego składu dwóch z trójki juniorów. Młodzi zawodnicy informowani byli o zasadach, jakie mają obowiązywać przy wyborze składu, a późniejsze decyzje menedżera ewidentnie tym zasadom przeczyły. Do kuriozalnej sytuacji doszło przed ostatnim niedzielnym meczem ze Startem. Przed wtorkową rundą MDMP w Lesznie Sawina przekazał młodzieżowcom informację, że pewny miejsca w składzie na niedzielny mecz jest Damian Adamczak, w nagrodę za bardzo dobry występ w poprzednim meczu w Łodzi. Miejsce drugiego juniora miał zająć ten z pary Mikołaj Curyło - Szymon Woźniak, który okaże się lepszy w leszczyńskich zawodach. W nich lepszy był Curyło, który nie przegrał z żadnym z rywali. Tymczasem w piątek, tuż po powrocie zawodnika z półfinału IMEJ w Równem, dowiedział się on o tym, że w niedzielę jednak nie pojedzie! Sytuacja zmieniła się w ... sobotni wieczór. Około godziny 22 Curyło otrzymał od Sawiny wiadomość przesłaną SMS'em (!), że jednak ma się przygotować do niedzielnego spotkania!

Czarę goryczy wśród zawodników przelało chyba przygotowanie nawierzchni na ostatni niedzielny mecz. Nadzorujący przygotowanie nawierzchni Robert Sawina zdecydowanie ″przeszarżował″, co wytknął również sędzia zawodów, nakazując tuż przed meczem poprawę nawierzchni toru. Po niedzielnym spotkaniu bydgoska drużyna spotkała się na specjalnym spotkaniu, w którym uczestniczył dyrektor sportowy klubu Jerzy Kanclerz, menedżer Robert Sawina, a także wszyscy zawodnicy brani pod uwagę przy ustalaniu ligowego składu oraz ich mechanicy. Uczestnicy spotkania na razie nie chcą zdradzać jego szczegółów, jednak poważne miny wychodzących z pomieszczenia mogą świadczyć, że nie obyło się bez mocnych słów. Również kierownictwo bydgoskiego klubu nie chce na razie zdradzać żadnych szczegółów, jednak coraz głośniej mówi się, że już w najbliższych dniach może dojść do kadrowej rewolucji w sztabie szkoleniowym Polonii.

Jeżeli Robert Sawina ustąpi ze swojego stanowiska, bydgoszczanie mają niejako w odwodzie trenera, który jeszcze w ubiegłym sezonie prowadził bydgoską drużynę w rozgrywkach ligowych, a obecnie prowadzi bydgoską szkółkę mini-żużlową, a ostatnio został selekcjonerem polskiej kadry narodowej w mini-żużlu - Jacka Woźniaka. Pojawia się jednak pytanie, czy w takiej sytuacji będzie chciał przejmować po Sawinie prowadzenie kroczącej do awansu drużyny Polonii. Jeśli tak, to czy nie przeszkodzi mu to w pełnieniu dotychczasowych obowiązków? Konkretne decyzje dotyczące bydgoskiego zespołu powinniśmy poznać w najbliższych dniach.

Źródło artykułu: