- Jestem zadowolony, nie ukrywam. Lubię jeździć w Gnieźnie, raczej rzadko mi się tutaj nie wiedzie. Pasuje mi ten tor, dzisiaj miałem trochę problemów na początku. Mam nowy silnik i nie za bardzo jest go gdzie testować, dlatego przyjechałem na ten turniej. Wiadomo, że na lidze nie za bardzo można sobie testować silniki bo tam trzeba wygrywać biegi i "robić" punkty, żeby drużyna wygrywała. Po to był turniej, żeby coś spasować i dlatego końcówka była lepsza niż początek, bo zaczęliśmy już "czegoś" szukać i coś znaleźliśmy, także ciesze się, że wszystko idzie ku dobremu - mówi.
Tor w Gnieźnie znany jest z tego, że praktycznie zawsze jest twardy jak przysłowiowy beton. Mimo to kibice mogli zobaczyć kilka naprawdę ciekawych wyścigów. Jak na owalu przy Wrzesińskiej 25 czuł się Kościuch? - Ten tor zawsze, od kiedy ja tutaj jeżdżę, jest taki sam. Trzeba naprawdę umieć ustawić motocykl na ten tor, bo jest on bardzo specyficzny. Kiedy wszystko "gra" to na dystansie dużo się dzieje, bo idzie tutaj powyprzedzać i się pościgać. Jest to kwestia ustawiania motocykla.
Żużlowym środowiskiem w naszym kraju wstrząsnęła nowina o wydarzeniach rozegranych na Ukrainie, kiedy to ogień pochłonął sprzęt podstawowych zawodników czerwono-czarnych. Co o tej sytuacji myśli zawodnik "Skorpionów"? - Ciężko mi cokolwiek mówić. Wiadomo, że jest to dramat, bo nie wiem jak ja bym się zachował, to jest w końcu ich dorobek życia. Oni na tym zarabiają na utrzymanie rodzin itp. Jedyna kwestia, która się teraz narzuca, że niestety trzeba ubezpieczać na takie wyjazdy motocykle żużlowe i mieć wtedy chociaż "coś" z takich przykrych sytuacji, bo teraz jeżeli nikt tego nie miał ubezpieczonego to zostaje "zero". Bardzo trudno jest to odbudować, to nie kosztuje pięć złotych. Potrzebne są ogromne sumy, żeby taki park maszynowy odbudować. Bardzo im współczuje. Nie chciałbym tego przeżyć, bo chyba bym takiego czegoś nie wytrzymał - mówi sympatyczny zawodnik.
Pożar busa, którym Start Gniezno przewoził sprzęt, a także ogromne trudności związane z przekroczeniem granicy wywołały dyskusję na temat zasadności udziału zagranicznych zespołów w polskiej lidze. Co w tym temacie ma do powiedzenia wychowanek Unii Leszno? - Nie mnie to należy oceniać, my jesteśmy od jeżdżenia, od "robienia" punktów. Są od takich decyzji inni ludzie, oni są od myślenia. Chyba widzą co się dzieje w polskim żużlu a zawodnicy są od tego, żeby jeździć i tak to pozostawmy.
Drużyna z Poznania cały czas walczy o miejsce w pierwszej "czwórce" ligowej tabeli, które zagwarantuje jej spokojny ligowy byt a także atrakcyjnych przeciwników w rundzie finałowej. czy ten cel uda się zrealizować? - Staramy się, jesteśmy całkiem blisko. Mamy w tym roku ogromnego pecha, myślę że jak się z tym uporamy to jesteśmy w stanie powalczyć o pierwszą czwórkę, bo jest ona bardzo blisko - zakończył Kościuch.