"Darky" już podczas występów na angielskich torach zasygnalizował, iż jest w wysokiej dyspozycji, a odniesiona w marcu kontuzja to już tylko wspomnienie. Każdy pasjonat żużla doskonale jednak wie, iż postawa w lidze angielskiej nie zawsze ma przełożenie na to, co zawodnicy prezentują w Polsce (i odwrotnie). Nie w przypadku Darcy’ego Warda. W tygodniu poprzedzającym mecz z Orłem w Gdańsku pokątnie słychać było opinie, iż profesjonalizm młodego "Aussie" pozostawia wiele do życzenia - sprawa dotyczyła przede wszystkim faktu, iż zawodnik nie znalazł czasu by potrenować na gdańskim torze.
Ward pierwsze jazdy na stadionie im. Zbigniewa Podleckiego odbył dopiero w poniedziałek przed meczem. Kilka okrążeń wystarczyło mu by spasować się z torem. Piekielnie szybki Australijczyk nie tylko zdobył "płatny" komplet punktów (13+2), ale popisał się również bardzo dojrzałą jazdą - na torze świetnie rozumiał się zwłaszcza z Magnusem Zetterstroemem. Zawodnik przyznał, że po marcowej kontuzji nie ma już śladu. - Mam nowego mechanika i jak widać, wszystko działa świetnie. Przyjechałem do Gdańska, przywitałem się z chłopakami z zespołu i rano pokręciłem kilka kółek. Czułem się bardzo dobrze i wiedziałem, że ten mecz musi mi się udać. Od powrotu po kontuzji nie narzekam na brak startów. Dużo jeżdżę w Anglii i to ma przełożenie na to, jak czuję się na motocyklu.
Po wysoko wygranym spotkaniu gdańscy żużlowcy tradycyjnie wyszli na tor by podziękować swoim kibicom, którzy... wybiegli do nich z wiadrami pełnymi wody. Żużlowy śmigus-dyngus w pierwszym momencie musiał mocno przestraszyć Australijczyka, który rzucił się na murawę i schował za reklamowymi koziołkami.- No tak, kibice wycięli nam niezły numer. Nie wiedziałem co jest grane kiedy lecieli na nas z wiadrami, ale zaraz po wszystkim dowiedziałem się, że to taka świąteczna tradycja. Może następnym razem to my zrobimy im jakiegoś psikusa - śmiał się bohater poniedziałkowego spotkania.
Wygląda na to, że ten "nieprofesjonalny" Ward okazał się stuprocentowym profesjonalistą. Poranny trening wystarczył, by "fruwać" po gdańskim torze. Jeśli młody "Aussie" utrzyma taką dyspozycję, gdańszczanie będą mieli mieli z niego w tym roku ogromną pociechę. Nikogo nie trzeba przekonywać jak cennym jest młodzieżowiec kończący zawody z dwucyfrowym wynikiem. Z pewnością zbliżający się mecz w Rybniku będzie dla Warda poważniejszym sprawdzianem niż poniedziałkowe starcie z Orłem. Póki co, fakty są takie, że "Darky" legitymuje się średnią biegową równą 3,000, a Lotos Wybrzeże nie wygrał żadnego spotkania bez jego udziału.