Piotr Żyto (trener - Złomrex Włókniarz Częstochowa): We wtorek było troszkę gorzej, ale w środowych zawodach chłopcy pojechali lepiej. W przeciągu całych zawodów gospodarze byli poza zasięgiem. Nam udało się jednak zremisować z nimi bieg. Oprócz Mateusza Szczepaniaka zawiedli: Borys Miturski i Marcin Piekarski. Gorzej już jechać nie mogą i liczę, że w kolejnych turniejach pokażą się z lepszej strony. W każdym z turniejów jedziemy o zwycięstwo i nie kalkulujemy, co by nam wystarczyło do wygrania Ligi. Do końca rozgrywek jeszcze trochę turniejów jest i myślę, że będzie o nas głośno.
Grzegorz Zengota (ZKŻ Kronopol Zielona Góra): W tym roku jeździłem na rzeszowskim torze pierwszy raz. Przypomniałem sobie tutejszy obiekt i liczę, że gdy przyjadę tutaj na ligę to osiągnę dobry rezultat. Nie spodziewałem się, że pobiję rekord rzeszowskiego toru. Dopiero w trakcie zawodów dowiedziałem się o tym fakcie. Na pewno jest to miła dla mnie wiadomość, zwłaszcza, że stary rekord miał już dziesięć lat. Mam nadzieję, że długo nie zostanie pobity i przez wiele lat będzie napisane: rekord toru – Grzegorz Zengota. Co do całości zawodów, to mam do siebie pretensje, bo chciałem pojechać lepiej, a tymczasem pogubiłem kilka "oczek". Na kolejne rundy przygotujemy się lepiej i mam nadzieję, że wynik będzie lepszy.
Maciej Janowski (Atlas Wrocław): Można powiedzieć, że był to prawie idealny występ. Ja to jednak traktuję bardziej jako zawody szkoleniowe, zresztą podobnie mój kolega z pary. W jednym wyścigu przegrałem start i nie dałem rady wyprzedzić gospodarzy, którzy bardzo dobrze się czują na swoim torze. Mam nadzieję, że w niedługim czasie wrocławska para juniorów będzie mocna. Na razie trenujemy jak najwięcej, wykorzystujemy każdą okazję do startów i mam nadzieję, że to zaprocentuje w przyszłości.
Mateusz Szczepaniak (Złomrex Włókniarz Częstochowa): Po pierwszym biegu wydawało mi się, że wszystko jest dobrze. Potem jednak przegrałem z Janowskim. Zmieniłem przełożenie i do końca udało się już wszystko wygrywać. Ogólnie to fajnie mi się jechało, tor był dobrze przygotowany. To, że rzeszowianie wygrali pierwsze dwie rundy jeszcze nie przekreśla naszych szans. Jeździli na dobrze znanych torach, a teraz sytuacja się zmieni i różnie to może być w końcowym rozrachunku.
Rafał Wilk (trener – Marma Polskie Folie Rzeszów): Jeden bieg chłopcy przegrali, ale to każdemu się może zdarzyć. We wtorek też nie wyszedł nam pierwszy bieg, a reszta już była bardzo ładna. Tylko się cieszyć, że chłopcy tak jadą i oby tak dalej. Teraz czekają nas wyjazdy na obiekty, na których mniej startujemy, ale myślę, że jakiegoś załamania nie będzie. Myślę, że dysponujemy chyba najbardziej wyrównaną parę ze wszystkich ekip. Mateusz Szostek jeździł w zawodach trochę poobijany po wtorkowym upadku. Liczę, że do kolejnych zawodów dojdzie już do pełni sprawności.
Dawid Lampart (Marma Polskie Folie Rzeszów): Do pierwszego startu zrobiliśmy błąd w przełożeniach, gdyż sugerowaliśmy się porannym treningiem, kiedy było przyczepniej. Wtedy też docierałem silnik przegotowany przez majsterka Rysia Pielę. Z drugiej strony, może błąd w przełożeniach nie byłby taki straszny, gdyby nie to, ze chciałem się idealnie wstrzelić w moment startowy, ale sędzia mnie przechytrzył i zaspałem na starcie. Myślę, że z naszą jazdą na innych torach nie będzie tak źle. Jeździliśmy tam na meczach ligowych i trochę znamy te obiekty. Z kontuzjowaną wcześniej ręką jest lepiej. Na wszelki wypadek noszę jeszcze ortezę, która mi nie przeszkadza w jeździe.