Już w trakcie trwania sezonu 2010 mówiło się o tym, że o sile drużyn stanowią zagraniczni młodzieżowcy, a Polacy występują jedynie w inauguracyjnym biegu. Przepis ten miał się zmienić od sezonu 2011. Jednak okazuje się, że niektórzy prezesi zmienili swoje zdanie w tej sprawie i nie jest przesądzona zmiana regulaminu. - Jeżeli chodzi o polskich juniorów to będę walczył jak o niepodległość - mówił prezes gorzowskiego klubu, Władysław Komarnicki. - My musimy być konsekwentni w tym, co mówimy i w tym, co robimy. Myślę, że to młodość niektórych prezesów powoduje zawroty głowy, bo tylko ludzie z zawrotami głowy mogą takie propozycje składać. Albo jesteśmy konsekwentni i realizujemy to, co wcześniej ustalamy, albo jesteśmy po prostu śmieszni - komentował zachowania innych prezesów.
Wielokrotnie w mediach mówiono o tym, że zagraniczni juniorzy blokują rozwój polskich zawodników, którzy nie mogą znaleźć miejsca w składach meczowych. - Jeżeli mówiliśmy o tym, że mają być polscy juniorzy, jeżeli cały czas w mediach pisze się, że polscy juniorzy nie rozwijają się dlatego, że podtykani są zagraniczni młodzieżowcy i nie rozliczaliśmy dotychczas tego, a powinniśmy się rozliczyć, bo trochę prawdy w tym było - zaznaczał prezes Komarnicki.
Inną nowinką regulaminową miał być fakt o powiększeniu Speedway Ekstraligi z ośmiu do dziesięciu zespołów. W tym przypadku również okazało się, że nie jest to przesądzone. Telewizja Polska nie zgodziła się na tego typu zapis. - Tutaj wkradł się trochę niepokój z tytułu, że telewizja trochę zaszantażowała. Telewizja powiedziała, że chce pokazywać zawody na równym poziomie, a była obawa, że jak będzie dziesięć drużyn, to poziom będzie trochę niższy - powiedział włodarz Stali Gorzów.
Prezes Komarnicki nie zaprzecza, że chciałby w swoim klubie widzieć Przemysław Pawlickiego, jednak dodaje, że warunki musi ustalić najpierw z leszczyńską Unią. - Przemka bardzo lubię, cieszę się, że Przemek chce jeździć przy Mistrzu Świata, ale nie mogę się poruszać inaczej, niż zgodnie z prawem. To znaczy, że najpierw muszę się dogadać z Unią Leszno - komentował obecną sytuację prezes gorzowskiej drużyny. - Nie mogę powiedzieć jaki jest stan rozmów na dzień dzisiejszy. Nawet jak z moją żoną śpię to boję się, żebym przez sen nie powiedział więcej niż to, co wiem - żartował.
Na koniec prezes Władysław Komarnicki powiedział, że o nikogo nigdy jeszcze tak nie zabiegał, jak stara się o Przemysława Pawlickiego. - Mogę zasygnalizować jedną rzecz. Nigdy o nikogo tak nie zabiegałem, jak o Przemka Pawlickiego. Robię to tylko i wyłącznie z klubem Unia Leszno - zakończył.