Jak niedzielne zawody ocenia wychowanek Unii Leszno? - Pierwszy bieg mi wyszedł, w drugim dość ostro potraktował mnie Lukas Dryml. Walczyłem z Richardem Sweetmanem, przyjechałem ostatecznie czwarty. W dwóch kolejnych wyścigach kompletnie nie wyszły mi starty. Nad tym elementem muszę właśnie popracować, by lepiej mi wychodził - mówi Tobiasz Musielak.
O tym, że goście wywiozą z Rawicza jeden punkt zadecydowały biegi nominowane. - Troszeczkę nam się skomplikowała sytuacja, szczególnie w piętnastym biegu. Do tego doszedł pech Antona Rosena, upadek Alana Marcinkowskiego. To wszystko potoczyło się w ten sposób, że ten piętnasty wyścig faktycznie sporo zmienił. Jedziemy do Lublina powalczyć, nie chcę mówić dokładnie o celu na te zawody. Na pewno punktów łatwo nie będziemy oddawać - deklaruje junior Kolejarza.
W sobotnim Pucharze Burmistrza Tobiasz zdobył więcej punktów i zaprezentował się z lepszej strony niż w niedzielnym meczu, chociaż obsada sobotnich zawodów była silniejsza. - Wiadomo, że liga to jest liga. Turniej indywidualny to co innego. Nie spinałem się, byłem bardzo rozluźniony i to przyniosło skutek - twierdzi Musielak.
Kolejarz Rawicz rozdaje karty, jeżeli chodzi o awans do I ligi. Za tydzień do Rawicza przyjeżdża Orzeł Łódź i wygrana rawiczan z tym zespołem sporo może zmienić w ligowej tabeli. - Wiadomo, że w fazie finałowej są cztery drużyny. Każda z nich jest dobra. My również stanowimy wyrównany zespół. Brakuje nam Sebastiana Aldena. Z dobrej strony w meczu z Lublinem pokazał się Robin Toernqvist, Alan Marcinkowski pokazał, że mimo upadku potrafi dalej jechać. Jest jeszcze Wiktor Gołubowskij i pozostali zawodnicy. Na pewno nie będziemy odpuszczali - kończy Tobiasz Musielak.