Eric Andersson: Upadek Sebastiana wyglądał naprawdę nieciekawie

Kolejarz Rawicz wygrał w niedzielę z Holdikom Ostrovią Ostrów Wielkopolski różnicą 14 punktów. Dla gospodarzy najlepiej punktowali: Eric Andersson i Wiktor Gołubowskij (obaj zdobyli po 11+1 pkt.). Szwed w porównaniu z ostatnim meczem w Rawiczu pojechał zdecydowanie lepiej.

Jak zawody ocenia sam zainteresowany? - Było z mojej strony zdecydowanie lepiej niż w ostatnim meczu u siebie z klubem z Lublina. Przede wszystkim ostrowianie są znacznie słabsi od lublinian. Testowałem nowy silnik i nowy motor na tutejszym torze i wyszło całkiem dobrze. Szczególnie cieszę się z tego, że starty wychodzą mi coraz lepiej i lepiej. Myślę, że dopóki przychodzą kibice na mecze u siebie, dopóty jazda i wygrywanie w nich sprawia przyjemność. Jestem więc zadowolony - mówi Eric Andersson.

Najważniejszym elementem dla żużlowców w niedzielnych zawodach był start. - Tak właśnie było. Przy gorszym starcie wyprzedzanie rywali było bardzo trudne. Myślę, że tor jaki był na początku zawodów bardziej odpowiadał gościom, potem trochę się zmienił i my zaczęliśmy lepiej jechać. Odsypanie się toru sprawiło, że w końcówce można już było jeździć po zewnętrznej. Było też niestety sporo upadków w tych zawodach - dodaje Andersson.

Za tydzień do Rawicza przyjeżdża klub z Lublina, którego zawodnicy jeżdżą ostatnio wręcz fenomenalnie. Czy rawiczan stać na sprawienie niespodzianki? - Zdaję sobie sprawę z tego, że lublinianie są bardzo mocną drużyną. Jeśli tor będzie podobnie twardy jak na meczu z Ostrowem, a ja przyjadę tutaj w sobotę potrenować i upewnię się, że wszystkie przełożenia są właściwe, to wszystko jest możliwe. Niestety z klubem z Lublina wygrywa się bardzo trudno. Na nasze nieszczęście nie będzie z nami też Sebastiana Aldena. Pozostaje nam tylko dać z siebie wszystko i pojechać jak najlepiej potrafimy - uważa zawodnik z kraju Trzech Koron.

Sebastian Alden w sobotę mówił w rozmowie ze swym mechanikiem, że rozważa zakończenie kariery. Trudno się Szwedowi dziwić, skoro to jego trzeci uraz w tym sezonie. Czy po feralnym upadku w czwartek ze swym kolega rozmawiał Eric? - Tak. Nie jest tak źle, jak mogło się na początku wydawać. Wyglądało to z początku naprawdę nieciekawie. Seb będzie musiał na pewno przez najbliższe dwa tygodnie nosić pewnego rodzaju usztywnienie na ręce. Na pewno ten sezon jest już dla niego zakończony. Wróci z pewnością do ścigania w przyszłym roku. Może nawet ta przerwa dobrze mu zrobi, w końcu te rozgrywki były dla niego bardzo pechowe. Odpocznie od żużla, będzie miał zimą sporo czasu na jak najlepsze przygotowanie się do nowego sezonu - zastanawia się Andersson.

Eric twierdził kilka tygodni temu, że jeśli rawiczanie nie awansują do rundy finałowej, to on rozważy starty na Wyspach Brytyjskich, by mieć więcej startów. Czy więc obecnie taki wariant już nie wchodzi w rachubę? - Nie. Teraz mam zapewnioną regularną jazdę do października. Dla mnie to korzystne rozwiązanie, bo nie muszę odkładać dwóch motocykli specjalnie na ligę angielską. Zostało mi jeszcze sporo meczów w Szwecji, łącznie z polską ligą będę miał tygodniowo dwa - trzy mecze. Na brak jazdy więc raczej narzekać nie będę - kończy Eric Andersson.

Komentarze (0)