Nie przyjechaliśmy tu odpoczywać - komentarze po eliminacyjnej rundzie Mistrzostw Polski Par Klubowych w Rawiczu

W środę na rawickim torze miały miejsce eliminacje do finału Mistrzostw Polski Par Klubowych. Najlepsza okazała się drużyna z Leszna. Co mieli do powiedzenia bohaterowie rawickiej eliminacji?

Heryk Jasek (trener Kolejarza Rawicz): Leszno i Tarnów byli murowanymi faworytami i nie zawiedli. Zaskoczył mnie postawa drużyny z Poznania, naprawdę pozostawili po sobie dobre wrażenie. W przypadku moich zawodników, to chodziło głównie o to, by sobie pojeździli. Tomek miał to potraktować jako trening, a Marcin, który się ostatnio pogubił stylowo, powoli wraca do dyspozycji i myślę, że będzie dobrze.

Zbigniew Jąder (trener PSŻ-u Poznań): Mieliśmy wielką szansę awansować. W pierwszym wyścigu jednak przytrafiła się taśma i ten wyścig przegraliśmy. Szkoda, bo można powiedzieć, że właśnie tego startu nam zabrakło. Taki jest jednak sport, nie można załamywać rąk, a jechać dalej.

Sławomir Kryjom (dyrektor sportowy Unii Leszno): Cieszymy się bardzo z awansu do finału, bo taki był postawiony cel przed naszą parą. Świetnie jeździli nasi zawodnicy od samego początku i mogliśmy sobie pozwolić na taki komfort w ostatnim wyścigu z najgroźniejszą drużyną, że moglibyśmy ten bieg przegrać pięć jeden.

Sebastian Ułamek (Tauron Azoty Tarnów): Cieszymy się bardzo, że awansowaliśmy bo przeciwnicy byli dobrzy i było z kim walczyć. Awans miały tylko dwa miejsca, jakby było trzy to z pewnością byłoby łatwiej. Ostatni bieg był trochę ostry, gdyż nam były potrzebne punkty, a Leszno też nie chciało oddawać i w walce sportowej chcieli zakończyć zawody.

Krzysztof Kasprzak (Tauron Unia Tarnów): Awansowaliśmy po dużych nerwach. W ostatnim biegu zatarł mi się silnik. Dobrze, że zawody odjechaliśmy cało i awansowaliśmy dalej.

Damian Baliński (Unia Leszno): Zawody udane, celem był awans do finału i on został zrealizowany. Tor był dziś dobrze przygotowany, zrobiły się pod koniec z dwie dziurki, ale to jest normalne. Jestem zadowolony. Na finał do Torunia jedziemy walczyć o medale i na pewno damy z siebie wszystko.

Adam Skórnicki (PSŻ Poznań): Nie udało nam się awansować... Szkoda. Głównym czynnikiem okazała się moja taśma w naszym pierwszym wyścigu. Na tor nie ma co narzekać, w późniejszej fazie kilka dziur się porobiło, ale nie przyjechaliśmy tu przecież odpoczywać.

Norbert Kościuch (PSŻ Poznań: Dużo nie brakowało. Trochę zabrakło moich punktów, do tego ta taśma Adama, do którego oczywiście nie można mieć pretensji, bo to się zdarza. Mym skromnym zdaniem, Rawicz nie jest odpowiednim miejscem na tego typu zawody. Turniej par, a parą na tym torze jest jechać potwornie trudno. Mijanek też jak na lekarstwo, co dziwić nie może, bo jest tutaj naprawdę wąsko. Nie dziwi mnie też, że mało ludzi chodzi na żużel w Rawiczu - ja też bym nie chodził, bo tutaj interesującego to dużo zobaczyć nie można. Potrzeba ten tor poszerzyć, wówczas będzie na pewno lepiej.

Mariusz Puszakowski (Lubelski Węgiel KMŻ Lublin): Coś tam zaczęło mi w silniku pukać i doszedłem do wniosku że nie ma co ryzykować. Mam motocykl rezerwowy, ale nie chciałem go wyciągać, bo przecież przyjechaliśmy tutaj w trójkę tyle kilometrów i każdy zasłużył na to, by wyjechać kilka razy na tor. Po swoim pierwszym biegu dokonałem drobnych korekt i efekt było widać w kolejnych, gdy dojeżdżałem do mety przed rywalami. Tor na ligowy mecz z Rawiczem pewnie będzie inny, ale nie sądzę, by coś mnie zaskoczyło.

Wypowiedzi zebrali Maciej Pusset i Grzegorz Wysocki

Komentarze (0)