Szwagrowie spotkali się z kibicami Polonii

Polonia Bydgoszcz Net F@ns zdecydowali się na kontynuowanie "żużlowych wieczorów" także w trakcie trwania sezonu. Gośćmi kolejnego spotkania byli dwaj nowi zawodnicy Polonii Grzegorz Walasek i Robert Kościecha. Popularni "szwagrowie" bardzo szybko złapali kontakt z kibicami, co zaowocowało bardzo dobrą atmosferą w trakcie spotkania.

Polonia Bydgoszcz Net F@ns w przerwach między sezonami organizowali spotkania z ludźmi bydgoskiego żużla, które nazwali "żużlowymi wieczorami". Dzięki coraz bliższej współpracy z ŻKS Polonia Bydgoszcz S.A. postanowili kontynuować cykl spotkań także w trakcie trwania sezonu. Na ostatni "żużlowy wieczór" zaprosili bydgoskich "szwagrów", czyli Grzegorza Walaska i Roberta Kościechę. Kibice, którzy przybyli w gościnne progi restauracji na trybunie głównej stadionu Polonii, zapewne nie żałowali swojej decyzji, gdyż zawodnicy bardzo szybko wczuli się w klimat spotkania, nie stroniąc od żartów, ale także odpowiedzi na trudne pytania. W spotkaniu wzięły udział także dzieci z Towarzystwa Hipoterapeutycznego "Myślęcinek", które wcześniej miały okazję obserwować trening Polonistów, a także zwiedzić park maszyn.

Kibiców bardzo interesowało rozwikłanie sprawy "szwagrostwa" zawodników. Wyjaśnił ją Grzegorz Walasek: - Nie jesteśmy rodziną, nie jesteśmy szwagrami. Sprawa jest przyjemna, lubimy razem się zabawić, a po prostu jesteśmy przyjaciółmi. W dalszej części spotkania nowe nabytki Polonii udowodniły, że te słowa nie były na wyrost, gdyż wspólnie stworzyli świetny klimat i wprowadzili zebranych kibiców w dobry nastrój.

Zebrani na spotkaniu fani dociekali, jakie były powody odejścia Grzegorza Walaska z Zielonej Góry. Były kapitan Falubazu nie chciał jednak roztrząsać niemiłych spraw: - Nie chciałbym wracać do tego, co było, bo tak się życie toczy. Wolę porozmawiać o tym, co nas czeka - mówił Grzegorz. - Spędziłem pięć fajnych lat w Częstochowie, zdobyliśmy tam tytuł, było także wiele innych sukcesów, zarówno drużynowych, jak i indywidualnych, były to chyba najpiękniejsze lata w mojej karierze. Później przez cztery lata jeździłem w Zielonej Górze i nie mogę na ten temat powiedzieć złego zdania. Teraz jestem zawodnikiem Polonii i z tą drużyną chciałbym osiągać jak najlepsze rezultaty, bo po to tutaj przyszedłem. Mam nadzieję, że pojeżdżę tutaj przynajmniej pięć lat i to chyba będą ostatnie lata mojej kariery. Chciałbym, żeby kibice nas nie rozróżniali, bo ten jeździł w Zielonej Górze czy Częstochowie, a tamten w Toruniu. Teraz jesteśmy zawodnikami Polonii i staramy się jechać dla was jak najlepiej. Na szczęście to chyba troszeczkę znormalniało. Mam wiele pytań czy się cieszę, że Falubaz jedzie źle? Jasne, że się cieszę! - z właściwą sobie swadą zakończył Walasek.

Pierwszą imprezą, w której uczestniczyli obaj zawodnicy w barwach Polonii, był Bal Żużlowca. O wrażeniach z tej imprezy opowiadał Robert Kościecha: - Bale są i będą zawsze mile wspominane! Jak wszyscy ludzie lubimy się dobrze zabawić, trzeba tylko wiedzieć, kiedy można, a kiedy nie. Staramy się wykorzystać takie wolne chwile i dobrze się zabawić - tłumaczył Robert.

Fani dociekali, czy Robert, jako były zawodnik Polonii, pomagał Grzegorzowi Walaskowi w zaaklimatyzowaniu się w nowej ekipie. - Trudno powiedzieć, żebym na początku jakoś doradzał Grzegorzowi w kwestii ustawień motocykli. Ciężko jest doradzać innym, kiedy czasami samemu się nie wie, jaką zębatkę należy założyć. Grzegorz jest doświadczonym zawodnikiem, cały czas wymieniamy się uwagami, mówimy jak kto jest przełożony, jak to wszystko wygląda - wyjaśnił "Kostek". - Przychodząc do Bydgoszczy nie obawiałem się atmosfery, ponieważ po pierwsze znałem działaczy, którzy byli tu w 2006 roku i nie sparzyłem się na nich. Druga rzecz - zawodnicy, którzy jeździli w 2006 roku i zostali do teraz nie zgłaszali żadnych problemów. Z nowymi zawodnikami, takimi jak Grzegorz, znam się od wielu lat, jeździliśmy parę lat razem w Szwecji, nie znałem Denisa Gizatullina, ale już zdążyliśmy się poznać i dobrze się rozumiemy. Nie miałem żadnego problemu z aklimatyzacją - wspominał nowy-stary Polonista.

Bydgoskich kibiców niepokoi nieco mała ilość reklam na kombinezonie Grzegorza Walaska. Zawodnik starał się wyjaśnić tą kwestię: - Sponsorzy, którzy byli ze mną w Zielonej Górze, nie odnowili ze mną umów. Teraz jestem w nowym środowisku, którego jeszcze nie znam za dobrze i nie wiem gdzie się zwrócić w tej sprawie. Mam nadzieję, że z biegiem czasu to się zmieni i mój kevlar wypełni się znakami sponsorów - wyraził swoją nadzieję Walasek.

Kibice podczas spotkania dociekali, czy Robertowi Kościesze nie dokuczają kontuzje, których doznał w ostatnich latach. - Kontuzje z przeszłości nie komplikują mi już startów na żużlu - wyjaśnił Robert. - Po 2007 roku mam w sobie dwie blachy i dwanaście śrub, które będę miał już do końca życia. Teraz to mnie już nie boli i wszystko jest OK. W zeszłym roku miałem także kontuzję, na początku na treningach ręka trochę mnie pobolewała, ale teraz wszystko jest już w porządku i ręka powróciła do pełnej sprawności, nie mam już żadnych problemów zdrowotnych. Oby takich przykrych sytuacji nie było już do końca życia! - zakończył wyjaśnianie tej sprawy Kościecha.

Fanów zaniepokoił nieco fakt startów w klubie oddalonym od miejsca zamieszkania. Grzegorz Walasek rozwiał wszelkie wątpliwości: - Starty w klubie oddalonym od domu nie grają wielkiej roli, bo i tak dużo czasu spędzamy w samochodzie. Są ligi szwedzka, czeska, czasami także duńska. Bardziej obawiałem się bydgoskiego toru, bo nigdy tutaj nie lubiłem jeździć, nie wychodziło to tak, jakbym chciał. Na szczęście przy pomocy mechanika klubowego i innych chłopaków udało się to wszystko tak dograć, że te wyniki na razie nie są złe - uspokoił bydgoskich kibiców Grzegorz.

Jeden z kibiców dociekał, jakie jest zdanie zawodników na temat nowych tłumików. Kwestię tą szczegółowo rozwinął Robert Kościecha: - Z nowymi tłumikami robi się już długa historia. Zawodnicy zostali postawieni przed faktem dokonanym - powiedziano nam, że musimy mieć nowe tłumiki i nie mieliśmy nic do powiedzenia. Nie było testów ani na hamowniach, ani na torze. FIM zarządził, że mamy używać nowe tłumi i zaczęły się problemy. W marcu próbowaliśmy tych tłumików przy niskich temperaturach i już wtedy silniki zaczęły się zacierać, traciły moc. Te tłumiki zapewne z czasem wejdą także w żużel ligowy i Grand Prix, ale na to potrzeba czasu i odpowiedniego ich sprawdzenia. Moim zdaniem zabije to urok żużla, bo przecież kibice przychodzą na stadiony także po to, żeby usłyszeć specyficzny hałas motocykli. Na torach przyczepnych będzie bardzo dużo upadków, bo na razie silniki z nowymi tłumikami nie mają odpowiedniej mocy. Do tego silniki się bardzo przegrzewają, zacierają się, co powoduje duże koszty - wyjaśnił szczegółowo Robert Kościecha.

Fanów interesowało, kto w zespole Polonii jest prawdziwym liderem. Grzegorz Walasek wolał, żeby na siłę nie doszukiwać się takiego lidera: - Nie powinno się na siłę wskazywać lidera zespołu, bo to drużyna wygrywa mecze i nie jest ważne, że ktoś w jednym meczu zdobywa piętnaście punktów, a w drugim mniej - ważne, żeby drużyna w sumie zdobyła tyle punktów, żeby mecz wygrać. Każdy z nas chce jechać jak najlepiej i niech tak zostanie! - przedstawił swoją opinię Walasek.

Podczas spotkania kibice dopytywali się zawodników, jak widzą szanse Polonii w nowym sezonie. - Bardzo bym chciał, żeby Polonia, tak jak to było w 2006 roku, zdobyła ponownie medal - wyraził swoje nadzieje Robert Kościecha. - Jednak do tego jeszcze bardzo daleka droga, musimy poczekać do września. Jest dużo czasu i jeszcze dużo się może zdarzyć, są różne sytuacje na torze, meczowe - jak chociażby mecz we Wrocławiu, w którym świetnie rozpoczęliśmy, a ostatecznie przegraliśmy. Trzeba mocno skupić się na meczach u siebie i zdobywać tyle punktów, żeby wywalczyć punkty bonusowe - przedstawił swój pogląd nowy nabytek Polonii.

Fani zauważyli, że Grzegorz Walasek w każdym z poprzednich klubów zdobywał złote medale DMP. - W każdym klubie, w którym wcześniej jeździłem, zdobywaliśmy złote i brązowe medale - podchwycił zawodnik. - Złote medale chcą wywalczyć wszystkie kluby startujące w ekstralidze, ale oczywiście tylko jeden zespół może to osiągnąć w sezonie. Musimy cierpliwie czekać, bo możemy mieć bardzo silny skład, a sukcesu nie osiągnąć. Czasami też bywa tak, że skład jest teoretycznie słabszy, a drużyna ma bardzo dużo szczęścia i odnosi sukces. Najważniejsze jest to, żeby tą drużynę poukładać nie na jeden sezon zakończony zdobyciem medalu, tylko żeby to wszystko było na dłuższą metę. Chciałbym, żeby kibice byli zadowoleni po wszystkich meczach, a nie tylko po sporadycznych zwycięstwach. Jeżeli wszystko będzie się układać, to dlaczego nie mielibyśmy zdobyć złota! - zakończył z nadzieją Grzegorz.

Niedługo przed Polonią dwumecz z poprzednim zespołem Walaska, Falubazem Zielona Góra. Dla zawodnika będzie to zapewne szczególny pojedynek. - Do każdych zawodów staramy się podchodzić jednakowo - tłumaczył zawodnik. - Mecz w Zielonej Górze będzie pierwszym po moim odejściu z tej drużyny, dlatego reakcja kibiców może być różna. Ja szykuję się do niego jak do każdych zawodów, chcę się jak najlepiej przygotować. Wydaje mi się, że pojedziemy tam dobre zawody - stwierdził Grzegorz Walasek.

Zawodnicy podczas spotkania wyrażali kibicom swoją wdzięczność za wspieranie ich podczas meczów, a szczególnie tych wyjazdowych. - Jako zawodnicy czasami zastanawiamy się, jakiego wy musicie mieć "kotka", że jeździcie po 400 - 500 km na mecze - zaczął z humorem Robert Kościecha. - Dla nas jest to praca, a wy jeździcie, zarywacie dni, pracę, rodzinę. Na dworze jest np. 30 stopni, można wyskoczyć na grilla, piwko, zrobić imprezkę, a wy śmigacie pociągami, czy autobusami gdzieś tam. Trzeba uszanować to, że zarywacie swój cenny czas i przyjeżdżacie nam kibicować, pomagacie wygrać mecz. Nie zawsze to się udaje, ale trzeba wyjść do kibiców. Nie może być tak, że kiedy zdobędziemy mało punktów, to zamykamy się w busie i jedziemy do domu, uśmiechając się pod nosem. Po każdym przegranym meczu, kiedy nam nie pójdzie za dobrze, mamy jedną nieprzespaną noc, bo człowiek też się denerwuje. Jeździłem w różnych klubach i nigdy nie miałem problemu z kibicami - zakończył "Kostek".

Obaj zawodnicy wyrazili nadzieję, że na mecze Polonii będzie przychodziło jak największe grono kibiców, co pomoże im w osiąganiu jak najlepszych rezultatów. Na meczach zapewne nie zabraknie uczestników "żużlowego wieczoru". Organizatorzy już zapowiedzieli, że kolejne spotkanie odbędzie się za dwa tygodnie. O szczegółach będziemy informowali Państwa na bieżąco.

Komentarze (0)