W ubiegłym sezonie wiele się nauczyłem - rozmowa z Piotrem Szymko, trenerem Speedway Polonii Piła

Trenerem w reaktywującej się pilskiej Polonii został Piotr Szymko. Były zawodnik Wybrzeża Gdańsk opowiada o tym, czego się w Pile nauczył, które decyzje z sezonu 2009 dzisiaj by zmienił, a także dokonuje oceny tegorocznych szans i możliwości pilskiego klubu.

Robert Szłapak: Nie żałuje pan decyzji o przyjściu do Piły?

Piotr Szymko: Oczywiście, że nie. Nie żałuję, ponieważ w ubiegłym sezonie wiele się nauczyłem. Dużo pomogła mi współpraca ze wszystkimi ludźmi odpowiedzialnymi za żużel w Pile oraz z zawodnikami. Nie mogę pominąć także faktu współpracy z panem Lechem Kędziorą, którego znam od wielu lat. Od niego także sporo się nauczyłem. Teraz sytuacja się zmieniła. Nie ma w klubie Lecha Kędziory i jestem sam od kilku miesięcy. Zobaczymy jak będzie, ale wierzę w to, że bardzo dobrze.

Co zmieniłby pan w poprzednim sezonie? Podjąłby pan kilka innych decyzji?

- Było kilka decyzji, które dzisiaj bym zmienił. Między innymi podjąłem złą decyzję w meczu z KMŻ, gdzie wstawiłem dwóch Niemców - Roberto Haupta, który był bez formy, i Thomasa Stange. Chciałem wstawić Rajkowskiego, jednak uległem presji. Dzisiaj bym to zmienił. Pierwotne założenie było takie, że pojedzie Rajkowski i uważam, że wtedy można było ten mecz wygrać. Czy byśmy wygrali, tego nie mogę powiedzieć, ale wiem na pewno, że Niemcy nie zrobili nic, a za sam przyjazd dostali sporo pieniędzy.

Jak zmieni się pana rola w klubie w sezonie 2010? Dojdą nowe obowiązki, będzie ciążyła na panu większa odpowiedzialność?

- Moja rola w klubie pozostanie taka sama, ale będę miał więcej swobody. Decyzje będą nadal podejmowane wspólnie z zarządem, lecz za kształt drużyny odpowiadam ja. To jest dla mnie dobre, ponieważ często spotykałem się z krytyką, a ona w zasadzie nie dotyczyła bezpośrednio mnie.

Jest pan zadowolony z obecnego kształtu drużyny, czy będą jeszcze dokonywane wzmocnienia?

- Jestem zadowolony, a nawet bardzo zadowolony i chciałbym powtórzyć te słowa po sezonie, bo każdy w Pile sobie tego życzy. Sam tych zawodników wybierałem, każdy z nich ma spory potencjał i możliwości, które powinny zaowocować niezłym wynikiem na torze.

W sezonie 2009 Polonia nie wystawiała najsilniejszego składu na mecze wyjazdowe. W tym roku ta sytuacja się zmieni?

- Wszystko zależy od budżetu w klubie. To jest sprawa najważniejsza. Nie wszystkie mecze wyjazdowe w poprzednim sezonie były odpuszczane. Tak to mogło być postrzegane, bo brakowało pieniędzy na to, żeby ściągać zawodników, a co za tym idzie szanse na zwycięstwo były znikome. Nie było to jednak tak do końca odpuszczanie. Mecz w Miszkolcu pojechaliśmy najsilniejszym składem, ale też przegraliśmy. Na ostatni pojedynek z Orłem, po przegranej u nas w play-off, nie ściągaliśmy już zawodników zagranicznych, aby co oczywiste nie wpadać w długi.

Z zakontraktowania którego nowego zawodnika jest pan szczególnie zadowolony?

- Cieszę się, że wszyscy chłopacy zdecydowali się podjąć walkę o skład i tworzyć jeden zespół, bo proszę zwrócić uwagę, że dzisiaj dysponujemy dziesięcioma seniorami, więc to są już dwie drużyny. Nie chciałbym robić niezdrowej konkurencji. Jest ona potrzebna, ale dobór zawodników do składu będzie odbywał się w czysto sportowej atmosferze. Myślę, że często będzie tak, że jedna piątka będzie na torze, a druga w parkingu do pomocy i razem będą przeżywali mecz, bo w następnych zawodach mogą jechać inni zawodnicy. Chodzi mi o to, żeby był zespół, a to zawodnicy go tworzą. Postaram się stworzyć taką atmosferę, taką mobilizację, aby wszyscy odpowiadali za wyniki, a nie tylko trener i prezes. Nie chcę, aby to wyglądało tak, że jest Piotr Świst, a potem wielka dziura. Dzisiaj skład jest w miarę wyrównany i ciekawy.

Jaką rolę będą pełnić zawodnicy tacy jak Marcin Kozdraś i Piotr Dziatkowiak? Poprzednich sezonów nie mogą zaliczyć do udanych.

- Nie zgodzę się z tym. Dla Piotra Dziatkowiaka był to pierwszy sezon w gronie seniorów i miał średnią 1,40. Jeżeli po tym sezonie będzie miał taką średnią, co daje w dwudziestu meczach około siedemdziesiąt punktów, to taki zawodnik jest nam potrzebny. Poza tym mamy w drużynie seniorów nieco starszych, bardziej doświadczonych. Brakowało nam młodych seniorów i to są właśnie dwaj młodsi seniorzy, który mają szansę przepracować cały sezon, wybić się i sporo nauczyć od tych starszych. Nie wykluczam na dzień dzisiejszy ani jednego, ani drugiego zawodnika.

Jaki jest cel drużyny na przyszły rok?

- Będę zadowolony jeżeli wynik będzie lepszy niż w sezonie ubiegłym. Ktoś może powiedzieć, że nie będzie to trudne, bo byliśmy przedostatnią drużyną w Polsce, ale liga będzie niezwykle wyrównana. Nie ukrywam, że chcielibyśmy zająć miejsce w pierwszej czwórce, a być może nawet wyżej. Nie chcę składać deklaracji, z których będę później przez kibiców rozliczany. Każdy w sporcie ma jak najwyższe cele. Naturalne jest, że każda drużyna startująca w lidze chce wygrywać. Taki jest również nasz cel, ale są też te mniejsze. Trzeba mierzyć siły na zamiary, jeżeli będzie nas stać na trzecią-czwartą pozycję, to będziemy z tego zadowoleni. Najwięcej co można wygrać w drugiej lidze, to awans i o to pojedziemy. Jeżeli nie uda się teraz, to spróbujemy w przyszłym roku.

Źródło artykułu: