Żużel. Damian Ratajczak komentuje trudny okres. "Miałem już dość tego"

Materiały prasowe / falubaz.com / Na zdjęciu: Damian Ratajczak
Materiały prasowe / falubaz.com / Na zdjęciu: Damian Ratajczak

Sezon 2025 dla Damiana Ratajczaka będzie stać pod znakiem ogromnej zmiany. Po raz pierwszy w swojej karierze opuścił macierzystą Unię Leszno. 19-latek nie ukrywa, że czas, w którym nie wiedział, jaka będzie jego przyszłość, był mocno stresujący.

Mimo że Damian Ratajczak ma dopiero 19 lat, to z pewnością może powiedzieć o sobie jako "weteranie" wśród juniorów. Mało który młodzieżowiec PGE Ekstraligi może pochwalić się takim doświadczeniem w najlepszej lidze świata. Dla wychowanka Fogo Unii Leszno będzie to już bowiem piąty sezon w elicie.

Ten rok nie będzie jednak taki jak poprzednie, gdyż Ratajczak zamienił leszczyńską Unię na Stelmet Falubaz Zielona Góra. Po raz pierwszy wyjdzie więc ze swojej strefy komfortu. W Grodzie Bachusa mocno na niego liczą. Mają nadzieję, że będzie jednym z najlepszych juniorów ligi i pomoże wejść do play-off.

- Szczerze powiedziawszy, to na razie jakoś mocno tej presji nie poczułem. To będzie mój piąty sezon w PGE Ekstralidze, więc trochę się już obyłem z oczekiwaniami. Wiadomo nowy klub, kibice, zarząd, to coś, co bardzo mnie ciekawi i pewnie jest więcej znaków zapytania, ale skupiam się na swoich celach. Mogę zapewnić, że jeśli zrealizuje swoje cele, to kibice i zarząd będą ze mnie zadowoleni. Staram się podchodzić do tego z dużym dystansem i nie wywierać na siebie za dużej presji. Wiem, że kiedyś mnie to zgubiło i nie chce tego powtórzyć - przyznał Ratajczak w rozmowie z Radiem Index.

Przyszłość wychowanka Unii przez bardzo długi czas była niewiadomą. Choć dużo mówiło się o Falubazie, to potwierdzenia wypożyczenia nie było. Całe zamieszanie wyjaśniło się dopiero przed Świętami Bożego Narodzenia. Żużlowiec wspomina, że to oczekiwanie nie było dla niego łatwe, przez co nie mógł skupić się na speedwayu.

ZOBACZ WIDEO: Miliarder mocno zaangażował się w działanie klubu. "Rozmawiamy codziennie"

- W tym roku ten okres trochę inaczej przebiegł, bo dopiero gdzieś w styczniu głowa zaczęła myśleć w 100 proc. o żużlu. Ten czas do świąt był dla mnie stresujący, bo moja przyszłość klubowa nie była pewna i głowa podświadomie na ten temat myślała. Długo myślałem nad tym, przez co aż tak bardzo nie myślałem o wyjeździe na tor. Miałem trochę dość już tego w grudniu, że aż tyle to trwa i tak to się przeciąga - skomentował czas niepewności.

Końcówka lutego to okres, w którym wszyscy są już spragnieni żużla i wyczekują na pierwsze treningi i sparingi. Dla zawodników to ostatni moment, żeby przygotować należycie sprzęt do sezonu, ale również dobrze nastawić się na kilku miesięczną ciężką pracę, czy znaleźć niedoskonałości w jeździe, które trzeba poprawić na pierwszych jazdach.

- W moim przypadku wygląda to tak, że gdzieś pod koniec stycznia zaczynam oglądać dużo zawodów. Czy to moje biegi, czy jakieś rundy Grand Prix z poprzednich lat. Powstaje już wtedy taki głód, a pod koniec lutego już wypatruję jazdy na żużlu z utęsknieniem - dodał w rozmowie z Radiem Index.

Zanim jednak zacznie się ligowe ściganie przed Damianem Ratajczakiem i Stelmet Falubazem Zielona Góra aż sześć zaplanowanych sparingów podczas których 19-latek będzie miał okazję dopasować się do nowego domowego toru i pojeździć z klubowymi kolegami. Pierwszy z nich zaplanowano na 29 marca, a rywalem ma być klub młodzieżowca - Fogo Unia Leszno.

Komentarze (1)
avatar
Krasnal Kras
2 h temu
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Damian spoko i powodzenia 
Zgłoś nielegalne treści