Michael Jepsen Jensen od najmłodszych lat pokazywał ogromny potencjał do ścigania. W 2012 roku został indywidualnym mistrzem świata juniorów oraz sensacyjnie wygrał rundę Indywidualnych Mistrzostw Świata w Danii, gdy startował z dziką kartą. Na "kresce" minął wtedy jednego z największych wyjadaczy sportu żużlowego - Nickiego Pedersena.
W tamtym okresie zdążył zebrać worek medali na arenie międzynarodowej. Poza wspomnianymi sukcesami do jego osiągnięć z pewnością zaliczyć należy dwa złote krążki Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów, czy złoto i srebro w seniorskim wydaniu. Gdy wydawało się, że pojawił się w świecie żużla nowy, przyszły medalista cyklu, jego kariera zaczęła wyhamowywać.
Choć przez wiele lat startował w PGE Ekstralidze, pojawiając się również w cyklu Grand Prix, w tym w 2015 roku jako stały uczestnik, nie udało mu się wybić ponad przeciętność. Tak naprawdę jego średnia cały czas oscylowała w granicach 1,3-1,9 punktu na wyścig.
ZOBACZ WIDEO: Wytypował kolejność PGE Ekstraligi. To nie Motor będzie mistrzem Polski
Po 11 latach jazdy na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce, w końcu stracono do niego cierpliwość i nie znalazł się żaden chętny na jego usługi. Musiał zatem zejść ligę niżej i wydawało się, że Krzysztof Mrozek zrobił świetny interes, ściągając go do Rybnika.
Typowany przez wielu na najlepszego zawodnika ówczesnej pierwszej ligi zaczął z wysokiego "C", w pierwszej kolejce zdobywając komplet 14 punktów z bonusem. Później zaczęły się pojawiać gorsze spotkania, przez co ostatecznie zakończył sezon ze średnią 2,094 pkt/bieg.
Mimo wszystko był jedną z lokomotyw rybnickiego ROW-u i naturalnym wydawało się kontynuowanie współpracy. Tak się jednak nie stało i Duńczyk trafił do Gniezna, z którym spadł z ligi. Jego postawa z pewnością miała na to zresztą wpływ, ponieważ w środkowej części sezonu złapał niemałą zadyszkę, natomiast w trzech meczach w ogóle nie wystartował.
Po raz kolejny musiał zatem zmienić barwy, wylądował w Gdańsku, gdzie, trzeba sobie powiedzieć uczciwie, odjechał najgorszy sezon w życiu. Średnia 1,552 pkt/bieg oraz kilka spotkań opuszczonych przez kontuzję oznaczały dla Jensena kontynuację tułaczki po klubach.
Przed sezonem 2024 związał się kontraktem z występującym na drugim szczeblu rozgrywkowym PSŻ-em Poznań, choć długo wydawało się, że zatrudnienia w ogóle nie znajdzie. Po pierwszym, obiecującym spotkaniu stracił miejsce w składzie i tak naprawdę tylko kontuzje w innych ośrodkach dawały mu szansę na wypożyczenie i regularną jazdę.
Sięgnął po niego postawiony w trudnej sytuacji po upadku Jasona Doyle'a GKM Grudziądz i był to strzał w dziesiątkę. Duńczyk wykręcił średnią 2,111 pkt/bieg, stając się liderem drużyny. Był to jednocześnie jego najlepszy sezon w PGE Ekstralidze w karierze.
- Kiedy Jason się rozbił, to GKM się ze mną skontaktował i powiedziałem: "Oczywiście, że jestem zainteresowany. Jednak nie jestem pewien, czy to możliwe". Tego samego dnia, kiedy do mnie dzwonili, to miałem zawarte porozumienie, że wracam do składu w Poznaniu. Mieliśmy jednak odwołany mecz. Gdybym w nim pojechał, to nie mógłbym zostać wypożyczony. Myślę, że to wszystko dzieje się z jakiegoś powodu i wykorzystałem swoją szansę - mówił wtedy popularny “Liglad”.
Teraz oczekiwania względem jego postawy są bardzo wysokie. Czy dzisiejszy jubilat będzie w stanie udźwignąć ciężar regularnego punktowania na wysokim poziomie?
Średnie Jepsena Jensena w lidze polskiej:
Rok: | Średnio punktów/bieg: |
---|---|
2024 | 2,111 |
2023 (2. Ekstraliga) | 1,552 |
2022 (2. Ekstraliga) | 1,927 |
2021 (2. Ekstraliga) | 2,094 |
2020 | 1,488 |
2019 | 1,779 |
2018 | 1,918 |
2017 | 1,754 |
2016 | 1,306 |
2015 | 1,560 |
2014 | 1,864 |
2013 | 1,802 |
2012 | 1,879 |
2011 | 1,307 |
2010 | 1,568 |
Ale on nie wrócił!