Żużel. Koniec pewnej ery. Część odchodzi w zapomnienie [OPINIA]

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Krzysztof Kasprzak
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Krzysztof Kasprzak

Skończyło się coś, co dla mnie było ważne. Mimo wszystko wolałam "tamten" żużel. Smutne, że takie gwiazdy odchodzą w pewnym cieniu czy nawet zapomnieniu. Nie wszyscy potrafią się odnaleźć w nowej rzeczywistości - pisze Marta Półtorak.

"Półtora okrążenia" to cykl felietonów i opinii Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.

***

Gdy Tomek Gollob przestał jeździć, zaczął się koniec pewnej ery. To była postać szalenie ważna dla żużla. Jak sam kiedyś opowiadał, za jego czasów w Grand Prix cała czwórka stająca pod taśmą posiadała tytuł mistrza świata. Obecnie jest inaczej. Odejście bohaterów, trochę innej "epoki", jak Krzysztof Kasprzak, Damian Baliński oraz Adrian Miedziński, również należy do końca wcześniej wspomnianej ery.

Skończyło się coś, co dla mnie było ważne. Mimo wszystko wolałam "tamten" żużel. Młode pokolenie oczywiście odczuwa inaczej. Natomiast sama wspominam z nostalgią, ale też ze smutkiem, poprzednią epokę, która wcale nie była tak dawno temu.

Smutne, że takie gwiazdy odchodzą w pewnym cieniu czy nawet zapomnieniu. W przeszłości wszyscy głośno mówili, gdy jakaś gwiazda kończyła karierę. Teraz robi się to po cichu. Z tej innej ery pozostali nam tak naprawdę Nicki Pedersen i Grzegorz Walasek. Dobrze, że chociaż oni.

ZOBACZ WIDEO: Czy to powód słabszej formy Janowskiego? Zawodnik odpowiada

Pewnie nie odkryję niczego szczególnego, gdy napiszę, że najlepiej odejść, będąc na szczycie. Tylko sportowcom trudno jest znaleźć ten moment. Tym bardziej, jeśli jazda dalej bawi. Nawet doświadczonym żużlowcom lepsze sezony przeplatają się z tymi gorszymi. Wyobrażam sobie, że taki zawodnik po słabszym roku wierzy, iż następny będzie dobry. Czasami to już nigdy się nie udaje. Wówczas nie odchodzi się w blasku reflektorów, a w cieniu.

Nie ukrywajmy, że jakimś argumentem do dalszych występów są finanse. Przy braku solidnych jeźdźców na rynku, można jeszcze wynegocjować porządne kontrakty. Nie dziwię się, że żużlowcy chcą robić dalej coś, czym zajmowali się praktycznie od zawsze lub najmłodszych lat. Nie wszyscy potrafią się odnaleźć w nowej rzeczywistości i część odchodzi w zapomnienie.

Inni za to zostają w środowisku, jak chociażby Krzysztof Kasprzak, który będzie się teraz opiekował Philipem Hellstroem-Baengsem. Gdybyśmy mieli wskazać zawodnika, który by się do tej roli nadawał, pewnie nie koniecznie byłby to leszczynianin. Jednakże obie strony musiały tego chcieć. W takim wypadku jest to dobre rozwiązanie. Jeżeli uczeń jest gotowy, mistrz zawsze się znajdzie.

Adrian Miedziński oraz Damian Baliński także wiążą swoją przyszłość z "czarnym sportem". Ten drugi już od dłuższego czasu opiekuje się leszczyńską młodzieżą wraz z Romanem Jankowskim. Pierwszy z kolei pomagał juniorom w Bydgoszczy w 2024 roku. W przeszłości kiedyś tak nie było. Żużlowcy kończyli kariery i zazwyczaj odchodzili.

Wcześniej wspomniana dwójka, ale też wielu innych byłych zawodników, może dzielić się swoim doświadczeniem. Ich uwagi na pewno są cenne i potrzebne w klubach. Tak samo dobrze, że Tomasz Gollob występuje w roli eksperta w telewizji. Tego typu postać zna się na żużlu doskonale. Taka wymiana spostrzeżeń pomiędzy pokoleniami jest czymś fantastycznym.

Marta Półtorak

Komentarze (3)
avatar
Doktor kotek
12 h temu
Zgłoś do moderacji
12
0
Odpowiedz
Nie mam nic do Pani Marty Półtorak, ale zarówno forma (styl, język) jak i treść tego felietonu taka sobie... 
avatar
BlueBull
21 h temu
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Płaski artykuł. 
avatar
kmwtw_1920
23 h temu
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Boże. Dawno nie czytałem czegoś tak bezpłciowego. Ciekawsze spostrzeżenie będzie miał byle Janek, który zalicza cztery żużle rocznie.