Turniej w Rydze rozpoczął się dla Bartosza Zmarzlika w najgorszy możliwy sposób, bo od bardzo groźnego upadku z Mikkelem Michelsenem. Polak na szczęście kontynuował zawody, ale nie jechał tak, jakby tego oczekiwał od siebie. Po trzech seriach startów na Bikernieku Sport Complex miał zaledwie cztery oczka i pojawiło się ryzyko, że nie przebrnie rundy zasadniczej.
Dorzucił jednak pięć oczek i znalazł się nad kreską. W półfinale przegrał z Fredrikiem Lindgrenem, jednak przywiózł za plecami Roberta Lamberta i Andrzeja Lebiediewa. A w najważniejszej gonitwie wieczoru w Rydze, to właśnie on był najlepszy i wygrał Grand Prix Łotwy.
- Jestem przeszczęśliwy - mówił po zawodach na antenie Eurosportu.
Pytany przez Marcelinę Rutkowską-Konikiewicz, czy to zwycięstwo w Rydze kosztowało go najwięcej ze wszystkich, które odniósł w swojej karierze w rundach mistrzostw świata, odpowiedział:
- Przeżywałem przeróżne historie. Cieszę się, że wolny Zmarzlik i wolny Kowalski wygrywają Grand Prix. Największe podziękowania dla chłopaków, że znów w coś uwierzyliśmy, dla RK Racing (Ryszard Kowalski - dop. red.), bo nie mają ze mną łatwo, czasem się nie rozumiemy, ale kiedy trzeba, to wszystkie ręce na pokład - dodał Zmarzlik.
Reprezentant Polski podczas konferencji prasowej zapowiedział, że zamknie zbiórkę na operację Kuby Byry z Torunia. W tej chwili (stan na 07.09.24 - godz. 21:30) brakuje ponad 40 tysięcy złotych.
Czytaj także:
- Maciej Janowski może opuścić Betard Spartę?!
- Polak uda się do Australii. Sprawdzi się na tle byłych mistrzów świata
ZOBACZ WIDEO: Ogromny budżet Texom Stali. "Jak będzie trzeba, to go podwoimy"