Sobotni występ Bartosza Zmarzlika na PGE Narodowym w Warszawie można porównać do jazdy kolejką górską. Polak miał wzloty i co za tym idzie zwycięskie wyścigi, ale i miewał kłopoty, kiedy to meldował się na mecie nawet i na trzeciej pozycji. Najczęściej były to przeplatane gonitwy.
Udało mu się jednak zameldować w czołowej ósemce, a następnie wjechać do finału 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw. W nim jednak trzeba było uznać wyższość Jasona Doyle'a, który stracił tylko jedno oczko.
- Jason od początku zawodów bardzo skuteczny, czego mu szczerze gratuluję. Wiem, że to fajne i pozytywne uczucie, a z tego co słyszałem, to nie wygrał od kilku lat Grand Prix (ostatni triumf podczas Grand Prix Australii w Melbourne w 2017 roku - dop. red.), więc brawo dla niego - mówił po zawodach Zmarzlik na antenie Eurosport Player.
ZOBACZ WIDEO: Martin Vaculik jest bezradny. Kolejny słaby początek sezonu Słowaka
Bartosz Zmarzlik nie przełamał klątwy PGE Narodowego. Drugie miejsce pozostaje szczytem dla reprezentantów Polski w Warszawie. - Dla mnie to trudny obiekt. Mimo że jest tych medali trochę, to jakie to doświadczenie w porównaniu do kolegów z torów jednodniowych. W ubiegłym roku awansowałem po raz pierwszy do finału i byłem na podium, w tym roku był finał i drugie miejsce. Proszę kibiców o cierpliwość. Może kiedyś ten dzień nadejdzie - dodał z uśmiechem na ustach.
Przed kolejną rundą, którą zaplanowano na 18 maja w niemieckim Landshut, Zmarzlik zajmuje trzecie miejsce, choć ma tyle samo punktów co Jack Holder. Obaj do lidera - Jasona Doyle'a tracą sześć oczek.
- Kocham się ścigać, a jak będzie? Zobaczymy na rezultaty w Toruniu. Robię to, co kocham i to mi daje największą satysfakcję. Każdy się z czymś zmaga co roku, ale jestem i tak bardzo zadowolony - skomentował.
Czytaj także:
1. Mocne słowa Jasona Doyle'a. "Ludzie z małymi mózgami"
2. Słaby początek sezonu Włókniarza. Jest reakcja zarządu klubu