Żużel. Trzy drużyny nadal mu nie zapłaciły. "Pewnie się na to nie doczekam"

WP SportoweFakty / Adam Skorupski / Na zdjęciu: Tomasz Gapiński
WP SportoweFakty / Adam Skorupski / Na zdjęciu: Tomasz Gapiński

Tomasz Gapiński przez ponad 20 lat kariery występował w wielu ligach, także poza granicami Polski. W jednym z nich, a konkretnie w Szwecji, trzy zespoły nadal nie wypłaciły mu zaległych pieniędzy. I jak sam przyznaje, nie liczy na ich odzyskanie.

Tomasz Gapiński w tym roku spędzi drugi z rzędu, a trzeci w ogóle sezon w Orle Łódź. Sam zawodnik w rozmowie z WP SporotweFakty zdradził, że po nieudanych ubiegłych rozgrywkach i kontuzjach myślał o zakończeniu kariery, ale ostatecznie postanowił jeszcze zawalczyć i zostać solidnym punktem swojej drużyny (więcej TUTAJ).

41-latek podczas kilkudziesięciu lat jazdy na żużlowych torach reprezentował barwy wielu klubów, nie tylko w Polsce. I to właśnie niektóre z zagranicznych ośrodków cały czas nie wypłaciły wszystkich należności żużlowcowi. Przez co nie miał on możliwości zaoszczędzenia tak dużych pieniędzy, jak niektórym mogłoby się wydawać.

- Często zawodnicy narzekają na zaległości w Polsce. Ja już nie odzyskam sporych kwot, zarobionych podczas startów w Szwecji. Razem aż trzy zespoły z tego kraju do tej pory nie uregulowały ze mną tych spraw. I pewnie się na to nie doczekam - przyznał sam zainteresowany w rozmowie z orzel.lodz.pl.

ZOBACZ WIDEO: Słaby sezon 2023 Patryka Dudka. Jak odbudować jego formę?

Gapiński prawie na pewno w tym roku nie pojawi się na szwedzkich stadionach. Zdradził, że pewne negocjacje były prowadzone, ale warunki kontraktu były na tyle kiepskie, że szkoda mu jego zdrowia oraz zaangażowania. - Taki wyjazd to praktycznie trzy dni wycięte z tygodnia. A zysk minimalny. Za te pieniądze niech się szarpią młodzi, potrzebujący jak najwięcej jazdy i nieliczący się z kosztami - dodał.

On sam za to ma bardzo dobre wspomnienia z czterech lat spędzonych w Arged Malesie Ostrów. Wówczas sponsor w pewnym sensie zajmował się sprawami sprzętowymi. To on kupował nowe silniki i podstawiał je przed meczami po serwisach. Dzięki temu zawodnicy mieli czyste głowy i mogli skupić się zupełnie na innych sprawach.

- Część kwoty za podpisanie kontraktu rozliczana była w ten sposób. To był duży luz psychiczny, bo nie musieliśmy się martwić o płynność finansową wypłat w klubie. Mieliśmy zagwarantowany sprzęt po remontach od sponsora, choć czasami w kasie klubowej brakowało funduszy. Nie niepokoiłem się o budżet, czy o to, jak zdobyć kasę na części. Wiele zawdzięczam właścicielom firmy sprzedającej samochody. Wyciągnęli do mnie rękę, gdy w Pile myślałem o zakończeniu kariery. Muszę przyznać, że mam ostatnio szczęście do solidnych i dobrych partnerów - powiedział Tomasz Gapiński.

Czytaj także:
Jest milionerem. Złożył wniosek o dodatkowe pieniądze
"Wydarzenie roku". Jubileuszowa wystawa w Świętochłowicach

Komentarze (1)
avatar
Don Ezop Fan
27.02.2024
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
Gapa, co to za problem? Dzwon do swojego kumpla z czasow startow we Wroclawiu- Don Bartolo Czekanskiego. On z legendarnym mecenasem Malickim takie sprawy, to rozwiazuja w tydzien.