W latach 2009-2013 należał do ścisłej czołówki, wywalczając jeden brązowy medal w pierwszym sezonie i będąc dość blisko złotego w ostatnim. Następnie Emil Sajfutdinow postanowił zrezygnować ze startów w Grand Prix, tłumacząc to niemożnością zgromadzenia odpowiedniego zaplecza finansowego do walki o najwyższe cele. Rosjanin powrócił jednak do światowego cyklu w 2017 roku i przez kolejnych pięć edycji ponownie należał do jego czołowych postaci.
Przed siedmioma laty Sajfutdinow nie zdobył medalu, choć był w gronie tych, którzy walczyli o końcowe podium. Nieźle, choć z poczuciem niedosytu (odpadł w półfinale - przyp. red.) zaprezentował się pod koniec mistrzostw w rundzie organizowanej na Friends Arenie w Sztokholmie. Na torach układanych zawodnik z Saławatu niejednokrotnie czarował kibiców i podobnie było w pierwszej części zawodów w stolicy Szwecji.
W drugiej serii tamtej rundy Sajfutdinow spotkał się pod taśmą... z trzema nominalnymi rezerwowymi: Peterem Kildemandem, Martinem Smolinskim i Maxem Fricke'em. Zastępowali oni kontuzjowanych wtedy: Grega Hancocka, Nielsa Kristiana Iversena i Nickiego Pedersena. Faworytem wyścigu był reprezentant Sbornej, który zdążył wygrać już pierwszy swój wyścig.
I faktycznie, pomimo słabszego startu, Sajfutdinow od razu pokazał, że znakomicie dostroił sprzęt do nawierzchni, bo już na drugim łuku dojechał do prowadzącego Kildemanda. Obaj przez kolejne okrążenia toczyli rewelacyjny pojedynek, tasując się i rozpalając tym trybuny. Ostatecznie zwyciężył rosyjski żużlowiec, który popisał się zjawiskowym manewrem na drugim łuku trzeciego kółka. To naprawdę warto zobaczyć!
Zobacz walkę Sajfutdinowa z Kildemandem w GP Sztokholmu w 2017 roku:
CZYTAJ WIĘCEJ:
Przemknął obok rywali niczym TGV! Zobacz akcję Dudka w Teterow [WIDEO]
To był jego ostatni taki sukces. Tak Jonsson potwierdził, że lubi Vojens [WIDEO]
Czy wierzysz, że Emil Sajfutdinow powróci jeszcze kiedyś do Grand Prix? 
