W piątek opublikowaliśmy pierwszą część corocznego rankingu najbardziej wpływowych ludzi w polskim żużlu. Już dziś przedstawiamy ostateczne rozstrzygnięcia. W tym sezonie najwięcej stracili prezes PZM, Michał Sikora i były już przewodniczący GKSŻ, Piotr Szymański. Na razie nic nie wskazuje na to, by ktoś z tej dwójki odbudował swoje wpływy w kolejnym sezonie.
Ten rok wyłonił nowych bohaterów, a coraz więcej do powiedzenia w polskim żużlu ma prezes Motoru, Jakub Kępa. Działacz jeszcze niedawno był wytykany palcami przez prezesów innych klubów, a dziś to on kreuje trendy.
10. Władysław Komarnicki (senator RP, były prezes Stali Gorzów, pierwszy raz w rankingu)
Jego aktywność po wyborach parlamentarnych była początkiem dyskusji o zmianie zasad finansowania sportu przez spółki skarbu państwa. Komarnicki stwierdził, że należy raz na zawsze skończyć z przeznaczaniem pieniędzy na poszczególne kluby. Jego zdaniem powinny one trafiać do związków i być następnie sprawiedliwie dzielone. Takie rozwiązanie z pewnością mogłoby zmienić układ sił w polskim żużlu i zakończyć dominację Platinum Motoru Lublin.
Początkowo jego opinie były lekceważone, ale z czasem okazało się, że były prezes Stali Gorzów potrafił zainteresować sprawą nowego ministra sportu Sławomira Nitrasa, który w wywiadzie dla Radia Zet mocno uderzył w ministra Jacka Sasina za wspieranie Motoru. W tej chwili nie można zatem wykluczać, że aktywność Komarnickiego przyniesie efekty.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga planuje ważną zmianę w regulaminie. Najlepsze kluby będą miały kłopoty?
9. Piotr Szymański (były szef GKSŻ, spadek z piątego miejsca)
W ostatnich latach doprowadził do rozwoju niższych klas rozgrywkowych, ale w 2023 roku to za sprawą kierowanej przez niego GKSŻ doszło do wielu skandali w polskim żużlu. Szymański jako jej szef siłą rzeczy ponosi za to odpowiedzialność. Jeszcze przed startem sezonu władze polskiego żużla po interwencji Rzecznika Praw Obywatelskich musiały w popłochu wycofywać się z kontrowersyjnych przepisów ograniczających konstytucyjne prawa Wadima Tarasienki.
Związek długo uważał je za słuszne, ale opinia RPO okazała się miażdżąca dla jego przedstawicieli i doprowadziła do zmiany regulaminu. Później doszło do awantury w meczu Arged Malesy Ostrów z H. Skrzydlewska Orłem Łódź, kiedy przedstawiciele obu ekip mówili o naciskach z góry na sędziego. Dodajmy, że ta sprawa nigdy nie została właściwie wyjaśniona.
Podobnie jak skandal związany z finałem IMP w Krośnie, za który związek najprawdopodobniej będzie musiał zapłacić odszkodowanie platformie Canal+. Po zakończeniu sezonu okazało się, że Szymański nie będzie dłużej szefem centrali.
8. Krzysztof Cegielski (menedżer Janusza Kołodzieja, szef stowarzyszenia żużlowców "Metanol", spadek z 6. miejsca)
Trudno sobie wyobrazić polski żużel bez Krzysztofa Cegielskiego, bo dziś pełni on nie tylko rolę łącznika pomiędzy zawodnikami, a działaczami, ale często w różnych debatach występuje także jako głos rozsądku i jako pierwszy alarmuje środowisko o niepokojących zjawiskach.
O jego pozycji świadczy to, że tak naprawdę jedna jego wypowiedź zakończyła woltę prezesów dotyczącą przejęcia wszystkich miejsc reklamowych na kevlarach zawodników. Władze klubów uznały, że to doskonały sposób na zwiększenie przychodów kosztem swoich podopiecznych. Cegielski przyjął mocne stanowisko i żaden z prezesów nie zdecydował się, by otwarcie wejść w nim w dyskusję.
Można mieć do niego jedynie pretensje o to, że nie zamierza wziąć na siebie pełnej odpowiedzialności za rozwój żużla w Krakowie. Gdyby zdecydował się objąć funkcje prezesa, to projekt zyskałby na wiarygodności, a rozwój ośrodka idzie w dobrą stronę. Na razie jednak Cegielski pozostaje w cieniu.
7. Jacek Sasin (były minister aktywów państwowych, awans z 15. miejsca)
Były minister aktywów państwowych stoi za historycznym przypływem wielkich pieniędzy do żużla. Jeszcze nigdy tak wiele spółek Skarbu Państwa nie inwestowało w tę dyscyplinę i to nie tylko w elicie, ale tak naprawdę na każdym poziomie rozgrywkowym. Do dziś w środowisku otwarcie mówi się o umowie sponsoringowej jednego z drugoligowców, która opiewała na około pół miliona złotych. W warunkach rynkowych trudno byłoby liczyć na tak wysoki kontrakt.
W tym sezonie reklamy najpotężniejszych spółek widzieliśmy zresztą na zdecydowanej większości stadionów. Ogólne wsparcie żużlowych klubów przez spółki Skarbu Państwa, tylko w tym roku szacuje się przynajmniej na kilkanaście milionów złotych. To właśnie Jacek Sasin swoimi działaniami dał lokalnym posłom zielone światło na mocniejsze angażowanie się lokalnych polityków w pomoc finansową dla ośrodków sportowych. W wielu przypadkach pozwoliło to uzyskać klubom milionowe wsparcie i dość mocno zmieniło ligową hierarchię. W PGE Ekstralidze jedynym klubem bez wsparcia od państwowych spółek był Apator Toruń.
Modelowym przykładem jest Platinum Motor Lublin, który Sasin osobiście wziął pod swoje skrzydła i pojawił się nawet na konferencji prasowej. Mistrzowie Polski mogli liczyć na wsparcie aż sześciu gigantycznych spółek Skarbu Państwa. Nie ma się więc co dziwić, że konkurencję zostawili daleko w tyle.
6. Leszek Demski (szef sędziów w GKSŻ, awans z 11. miejsca)
Zrobił porządek z procedurą startową, a wprowadzone przez niego rozwiązania sprawiły, że o kontrowersyjnych decyzjach arbitrów dyskutowaliśmy w tym roku znacznie mniej. Kiedy pojawił się pomysł zastąpienia go w GKSŻ Markiem Wojaczkiem, w jego obronie stanęli sędziowie i komisarze torów, a nawet kibice, co pokazuje, że jego praca została doceniona. Poza tym Demski od lat jest czołowym ekspertem PZM od spraw technicznych. Jeszcze niedawno wydawało się, że Demski może nawet zniknąć z Magazynu PGE Ekstraligi w Canal+, gdzie rozstrzyga kontrowersje sędziowskie. Po tym sezonie wiadomo, że jego pozycja umocniła się na tyle, że nikt nawet o tym nie myśli.
5. Michał Sikora (prezes PZM, spadek z 1. miejsca)
W pewnym momencie można było odnieść wrażenie, że tegoroczne problemy GKSŻ przygniotły także prezesa PZM i sprawiły, że nie ma pomysłu jak z nich wybrnąć. Prezes Michał Sikora wybrał więc najgorsze możliwe rozwiązanie i aż do końcówki grudnia nie odpowiadał na pytania dziennikarzy i nie wypowiadał się w kluczowych dla żużla tematach. To zresztą potwierdzało obiegową opinię, że czuwanie nad szczegółową strategią rozwoju dla dyscypliny zostawił prezesowi PGE Ekstraligi, Wojciechowi Stępniewskiemu.
Pod koniec grudnia Sikora w końcu zabrał głos i przeprosił kibiców za zamieszanie związane z… lipcowym finałem indywidualnych mistrzostw Polski w Krośnie. Trudno nie odnieść wrażenia, że działacz nieco zmarnował kapitał, który zbił w poprzednim roku, dzięki swojej nieustępliwej postawie wobec Rosjan, a także szeroko zakrojonej pomocy Ukrainie.
4. Bartosz Zmarzlik (mistrz świata, zawodnik Platinum Motoru Lublin, pozycja w rankingu bez zmian)
Najlepszy obecnie żużlowiec świata ma gigantyczną szansą na zostanie najbardziej utytułowanym zawodnikiem w historii tej dyscypliny. Do absolutnych legend, czyli Ivana Maugera i Tony'ego Rickardssona brakuje mu już zaledwie dwóch złotych medali mistrzostw świata (Zmarzlik ma obecnie cztery tytuły), a już nawet sam Szwed nie ma wątpliwości, że wkrótce Zmarzlik przebije go i zacznie śrubować własny rekord.
Choć zawodnik nie wykorzystuje swojej pozycji do nadawaniu tonu zmianom w żużlowym regulaminie czy sprzęcie, to w tym roku o jego sile sprawczej przekonali się organizatorzy IMP w Krośnie. To właśnie Zmarzlik jako pierwszy ogłosił, że nie zamierza ścigać się w takich warunkach, a większość zawodników zaufało jego opinii nie będąc jeszcze nawet na stadionie.
Żużel w końcu doczekał się sytuacji, gdy czołowy zawodnik to marka powszechnie znana nawet w ośrodkach, które z tą dyscypliną na co dzień nie mają żadnych związków. 28-latek od lat jest jedną z "twarzy” koncernu Orlen, a w tym przypadku nawet zmiana władzy nie powinna zachwiać jego pozycji.
3. Jakub Kępa (prezes Platinum Motoru Lublin, awans z siódmego miejsca)
Zbudował prawdziwy dream-team, który drugi raz z rzędu zdobył tytuł mistrzowski. Po sezonie do konstelacji gwiazd w Motorze dołączył jeszcze najlepszy junior pierwszej ligi Wiktor Przyjemski, co może oznaczać dominację ekipy z Lublina także w kolejnych sezonach. Środowisko żużlowe cały czas wytyka mu ogromne wsparcie płynące do klubu ze spółek Skarbu Państwa, ale trzeba przyznać, że Kępa potrafi zrobić z tych pieniędzy znakomity użytek. Transfery Fredrika Lindgrena i Jacka Holdera, na które zdecydował się Motor, nie były przecież początkowo uważane ze spektakularne, a obaj wrócili na wysoki poziom właśnie w Lublinie.
Jedynym minusem w tym roku była postawa Kępy w obliczu aktywności Władysława Komarnickiego, który po wyborach parlamentarnych rozpoczął dyskusję na temat konieczności zmiany zasad finansowania sportu przez spółki skarbu państwa, co najmocniej uderzyło właśnie w klub z Lublina. Prezes Motoru stanowczo zbyt długo biernie się temu przyglądał.
2. Andrzej Rusko (prezes Betard Sparta Wrocław, awans z trzeciego miejsca)
Niektórzy czasami krytykują jego metody, ale to zdecydowanie najsprawniejszy i najbardziej skuteczny działacz w środowisku żużlowym. Zbudował klub, który funkcjonuje na bardzo zdrowych zasadach finansowych, bo nie jest uzależniony od wpływów ze spółek Skarbu Państwa. W ostatnich miesiącach był mocno krytykowany za bierność za rynku transferowym, ale sprowadzeniem Jakuba Krawczyka zamknął wszystkim usta. Dzięki temu Betard Sparta z pewnością włączy się do walki o tytuł mistrzowski z Platinum Motorem Lublin, co sprawi, że PGE Ekstraliga stanie się zdecydowanie ciekawsza.
1. Wojciech Stępniewski (prezes PGE Ekstraligi, awans z drugiego miejsca)
Najważniejsza osoba w polskim żużlu. Od lat zarządza z sukcesami najwyższą klasą rozgrywkową i na pewno nie można odmówić mu skuteczności. Stępniewski rządzi twardą ręką, ale to dzięki niemu do dyscypliny popłynęły rekordowe środki z kontraktu telewizyjnego w wysokości 242 milionów złotych. Teraz pod skrzydła PGE Ekstraligi trafiła jeszcze 1. Liga Żużlowa, co pokazuje, że Stępniewski cieszy się bezgranicznym zaufaniem prezesa PZM Michała Sikory. Obecnie w środowisku nie ma drugiego działacza, który ma tak wielki wpływ na funkcjonowanie sportu żużlowego.
Czytaj więcej:
Alarm dla Lewandowskiego
Legia zaciera ręce. Co dalej z Szymańskim?