Żużel. Kwietniowy start PGE Ekstraligi z emocjami na torze i trybunach. Pierwsze sukcesy Zmarzlika

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

Kwiecień jest zawsze tym miesiącem, w którym żużlowe ściganie, szczególnie w Polsce, mocno zaczyna się rozpędzać. W tym roku w PGE Ekstralidze wydarzyło się sporo ciekawych historii. Wielką klasę zaczął także potwierdzać Bartosz Zmarzlik.

W ramach podsumowania roku redakcja WP SportoweFakty przypomina najważniejsze wydarzenia z każdego miesiąca.

***
 
Ciekawa inauguracja ligi polskiej

Jak często już bywało, pierwsze spotkania ligowe w Polsce w tym roku odbyły się w Święta Wielkanocne. Początkowe jazdy obyły się 8 kwietnia na torach w Grudziądzu, Bydgoszczy, Gdańsku, Rawiczu i Toruniu. Wydarzeniem okazał się fenomenalny występ Nickiego Pedersena przeciwko częstochowskiemu Włókniarzowi. Duńczyk po ciężkiej, długiej kontuzji wrócił i "trzasnął" komplet 18 punktów, ratując grudziądzki GKM od porażki (45:45).

Nie można zapominać też o rzeczach, które działy się w Lublinie czy Krośnie. Drużynowi mistrzowie kraju przegrali u siebie z wrocławską Spartą (44:46), kończąc passę 20 meczów z rzędu bez porażki przed własną publicznością (956 dni). Beniaminek PGE Ekstraligi udanie zadebiutował natomiast na najwyższym poziomie, pokonując na swoim terenie w ciągu trzech dni rywali z Torunia (50:40) i Grudziądza (49:41).

Pierwsze sukcesy Zmarzlika

O tym, jak wybitny był to sezon dla Bartosza Zmarzlika, pisaliśmy wielokrotnie, jak choćby przy okazji krótkiego podsumowania jego wszystkich sukcesów. Te zaczęły się już w kwietniu. Kilka dni przed inauguracją ligi zdążyły odbyć się turnieje w PGE Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostwach Ekstraligi w Toruniu oraz Mistrzostw Polski Par Klubowych w Rzeszowie. W obu 28-latek zajmował pierwsze miejsce. Niedługo potem dorzucił jeszcze złoto w Drużynowych Mistrzostwach Europy w niemieckim Stralsund.

Na sam koniec czwartego miesiąca roku odbyła się pierwsza runda cyklu Grand Prix. Podobnie jak sezon wcześniej miała ona miejsce w chorwackim Gorican i podobnie jak wtedy triumf odnotował w niej Zmarzlik. Został więc pierwszym liderem klasyfikacji i - jak się potem okazało - ani razu z tej pozycji nie spadł. Dodajmy, że na Bałkanach słabiej poradzili sobie dwaj pozostali Polacy, tj. Patryk Dudek był 11., a Maciej Janowski dopiero 14.

ZOBACZ WIDEO: W PGE Ekstralidze dalej będzie startować osiem zespołów. Czy to koniec nadziei na jej rozszerzenie?

Sporo zawirowań okołosportowych

Oprócz emocji czysto sportowych nie brakowało także tych wokół nich. Podczas pierwszego meczu sezonu w Lesznie dość osobliwe przywitany został Jason Doyle, który miał w 2023 roku startować w tamtejszym zespole. Australijczyk zerwał jednak negocjacje i dał się skusić lepszej ofercie, która napłynęła z Krosna. Po przyjeździe były indywidualny mistrz świata mógł nasłuchać się przeraźliwych gwizdów, a także prowokacyjnych piosenek adresowanych w swoją stronę. Pod koniec spotkania sam nie wytrzymał i pokazał leszczyńskiej publice środkowy palec. Trybuny nie pozostały mu dłużne, obrzucając butelkami. Sprawa miała swój finał w KOL, a głośnego wywiadu na ten temat udzielił prezes Grzegorz Leśniak.

W kwietniu zaczęły też mieć miejsce pierwsze kłopoty związane z torem w Krośnie (choć najgorsze dopiero miało nadejść), przez co wywiadu udzielił WP SportowymFaktom prezes Speedway Ekstraligi - Wojciech Stępniewski. Potem odbyły się wspomniane wyżej spotkania Wilków z Apatorem oraz GKM-em i choć były dla nich udane, to rywale nie szczędzili potem słów krytyki na temat kondycji nawierzchni obiektu przy Legionów.

Ostre słowa padające z wielu stron

Gorąco było w Gorzowie. "Sadoffski szanuj kibica swego, bo nie będziesz miał żadnego" - taki transparent wywiesili tamtejsi fani, uszczypliwością racząc prezesa Waldemara Sadowskiego, który twierdził, że nie wie do końca, o co w całej tej sprawie chodzi. Wkrótce nastąpił również przyjazd na Stadion im. Edwarda Jancarza ekipy lubelskiej z Bartoszem Zmarzlikiem w składzie. Powitany został brawami, za to w trakcie meczu pojawiły się gwizdy i wyzwiska. Co ciekawe, rozemocjonowanych kibiców Stali bronił Władysław Komarnicki.

Z kolei w niższej lidze gromy spadły na głowę sędziego Remigiusza Substyka, który był rozjemcą meczu w Poznaniu. O skandalu mówił wprost Marek Cieślak. Jeszcze bardziej w język nie gryzł się Morgan Andersson mówiący o "próbie zabójstwa" ze strony Kacpra Pludry. Junior grudziądzan ostro sfaulował w spotkaniu z leszczynianami Chrisa Holdera i ten doznał kontuzji kręgów szyjnych. Na mocne słowa Szweda reagował GKM.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Luty. Start europejskiego sezonu i sprawa Wadima Tarasienki
Styczeń. Dramat Andrieja Kudriaszowa i rosyjska alternatywna rzeczywistość

Komentarze (0)