Żużel. Menadżer odsłonił kulisy walki o start w 1. Lidze. "Zaproponowaliśmy rozwiązanie przejściowe"

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Kai Huckenbeck
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Kai Huckenbeck

Działacze Trans MF Landshut Devils musieli podjąć trudną decyzję i wycofać zespół z rozgrywek 1. Ligi Żużlowej. Sławomir Kryjom w rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym" opowiedział, jak wyglądała walka o start "Diabłów" na zapleczu PGE Ekstraligi.

[tag=937]

Trans MF Landshut Devils[/tag] sukcesywnie budowało swoją pozycję w polskich ligach żużlowych. Działacze rozwijali się pod względem organizacyjnym, jak i budowali coraz to lepszy skład, który systematycznie pozwalał podnosić sobie sportową poprzeczkę.

I choć w sezonie 2023 udało się utrzymać w 1. Lidze Żużlowej, to drużyna z Bawarii pojedzie na najniższym szczeblu. Spowodowane to jest nowym regulaminem, który zakłada, że każdy klub uczestniczący w PGE Ekstralidze oraz na jej zapleczu musi posiadać spółkę akcyjną na terenie Polski.

Działacze Landshut Devils bardzo długo walczyli o swoją przyszłość. Sławomir Kryjom, który był menadżerem zespołu, tłumaczył na łamach "Tygodnika Żużlowego", jak to wyglądało w praktyce.

ZOBACZ WIDEO: Czy Janusz Kołodziej marnuje się w Fogo Unii Leszno?

- Dla niemieckiego klubu to był zbyt krótki okres, żeby spełnić nowe wymagania organizacyjne i przekształcić się w spółkę działającą na terenie Polski. Zaproponowaliśmy rozwiązanie przejściowe, czyli założenie spółki GMBH, która jest odpowiednikiem polskiej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, łącznie z dopasowaniem księgowości do dokumentacji i wymogów licencyjnych nowej I ligi. Miało to być rozwiązanie na jeden rok - przyznał Kryjom.

I co dalej? - W ciągu tego roku, klub miałby czas, żeby popracować z doradcami podatkowymi i osobami, które znają się na podatkach. Po to, żeby ten twór, który miał funkcjonować, miał ręce i nogi. Niemcy mają taką mentalność, że jeśli coś nie jest jasne, precyzyjne i wyjaśnione do końca, to nie będą w to inwestować swoich pieniędzy. Generalnie to absolutnie im się nie dziwię - dodał.

Kibicom decyzja w sprawie zagranicznych klubów mocno się nie spodobała. Zauważyli, że niemiecki ośrodek jest solidnym miejscem pracy dla żużlowców, a sam klub nie zawodzi organizacyjnie swoich fanów.

- Widziałem z bliska, jak ten klub z roku na rok się rozwijał, rozrastał i jak stawał się coraz bardziej profesjonalny. [...] W tej chwili w Landshut wygląda to zupełnie inaczej niż kiedyś i myślę, że to była bardzo cenna lekcja. Natomiast co do spraw finansowych, to życzyłbym sobie, żeby do tych tematów finansowych tak podchodziły polskie kluby - skomentował.

Zarząd klubu zbudował już skład na sezon 2024, który oprze się na niemiecko-szwedzkich nazwiskach, a trzon stanowić będą byli uczestnicy cyklu Grand Prix, czyli Antonio Lindbaeck i Kim Nilsson. Sławomir Kryjom przyznał, że kwestia jego przyszłości rozstrzygnie się na przełomie roku.

Jeśli nawet Polak zdecydowałby się odejść z klubu, to nadal na tyle, na ile czas mu pozwoli, zamierza pomagać działaczom.

Czytaj także:
Tyle mu wystarczyło, by podać sobie rękę ze Skrzydlewskim. "To był mój cel"
Niespodziewana decyzja. Świeżo upieczony mistrz Polski kończy karierę

Komentarze (0)