Mało kto obstawiłby tak wysoki wynik dla Platinum Motor Lublin. 18-punktowa przewaga to dużo, patrząc na to, jakich zawodników ma w swoim składzie Tauron Włókniarz Częstochowa. Fredrik Lindgren, żużlowiec aktualnych drużynowych mistrzów Polski ocenia ten pojedynek z swojej perspektywy.
- Powiedziałbym, że było dość ciężko. Kilku przeciwników pokazało, że potrafią jechać skutecznie w Lublinie. Udowodnili niezłą szybkość, przez co momentami mecz był trudny dla nas. Jak patrzymy na ten wynik, to jest dosyć dobry, ale początek spotkania był dla nas nerwowy. Staraliśmy się mocno, by to zwycięstwo tak właśnie wyglądało. Ten wynik to dla nas duży sukces - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty.
37-latek przystąpił do tego meczu po ciężkim wypadku, który miał podczas finału Grand Prix Szwecji w Malilli. Na szczęście konsekwencje tego upadku nie były straszne. Szwed podjął ważną decyzję, która miała wpływ na jego samopoczucie.
ZOBACZ WIDEO: Bajerski o Gale: Motocykl prowadzi jego. Nie powinien gadać bzdur
- Teraz czuję się dobrze, ale po tym wszystkim miałem silne bóle głowy, a moja szyja była sztywna. Myślałem, że pojawię się na treningu w piątek, ale zrezygnowałem. Nie byłem jeszcze w najlepszej dyspozycji. Uznałem, że tak będzie lepiej dla mojej głowy, jeśli dam sobie więcej czasu na regenerację. To była dobra decyzja, bo bóle zniknęły - przyznał.
10 punktów oraz bonus to dorobek Lindgrena w niedzielnym spotkaniu. W sumie czwórka żużlowców Motoru zakończyła zmagania z "dwucyfrówką". Jak swój występ ocenił dwukrotny brązowy medalista Indywidualnych Mistrzostw Świata?
- Jestem całkiem zadowolony. Włókniarz Częstochowa to silny zespół, wiem, że mogłem mieć w kilku biegach lepszą prędkość. Miałem przekonanie, że dobrze ustawiliśmy motocykle. Dużo walczyłem i uważam, że zrobiłem niezłe punkty. Mam nadal pozycję lidera w bonusach. Nadal je zbieram i oby tak dalej - stwierdził z uśmiechem.
W większości biegów decydował start. Na torze nie było zbyt wielu mijanek, choć było wiele sytuacji stykowych, a zawodnicy jechali w kontakcie. Lindgren chwali Bartosza Zmarzlika za to, co zrobił w ósmym biegu.
- Tak, trudno było wyprzedzać, ale jak spojrzysz na to, co zrobił Bartosz Zmarzlik przeskakując do przodu, to jestem pod wrażeniem. Jego starania dały nam kolejne 5:1. On jest nieprawdopodobny - komentował szwedzki żużlowiec.
Fredrik Lindgren przez pięć sezonów jeździł dla Włókniarza. Przez ten czas padały opinie, że zbyt mało daje od siebie w polskiej lidze. Obecny wicelider klasyfikacji cyklu Grand Prix notuje najlepszy sezon od 2018 roku. Czy w spotkaniu ze swoim byłym pracodawcą miał potrzebę udowodnienia swojej wartości?
- Nie, nic z tych rzeczy. Zawsze chcę jechać dobrze. Każdy musi pamiętać, że miałem duże problemy ze zdrowiem od 2020 roku, co bardzo na mnie wpłynęło jako zawodnika. Teraz jeżdżę w Lublinie. Cieszy mnie jazda i zespół, który tutaj mamy. Są naprawdę świetni żużlowcy, z którymi czujesz się komfortowo. Jest mi o wiele łatwiej, gdy wiem, czego mogę się spodziewać. Uspokaja mnie to i w pełni mogę skupić się na swojej pracy - mówił.
Lublinianie zakończą zmagania w fazie zasadniczej na drugim miejscu. Ostatni mecz pojadą we Wrocławiu. Teoretycznie to spotkanie nie ma większego znaczenia. Co więc można wyciągnąć z wyjazdu na Stadion Olimpijski? Wiedzę o torze, kwestię ustawień? - Nie sadzę, aby to było głównym celem. Najistotniejsza będzie chęć wygranej i zdobycie pewności siebie przed play-off - zakończył Fredrik Lindgren.
Czytaj także:
- Żużel. Niepokojące słowa trenera Włókniarza. "Drużyna jest w dużym dołku"
- Żużel. Był najsłabszym punktem Stali. Zdradził, co się działo