Żużel. Co z występem Woryny w piątkowym meczu? To powiedział menadżer

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Kacper Woryna
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Kacper Woryna

Dwa spotkania PGE Ekstraligi z udziałem Tauron Włókniarza za nami, a Kacper Woryna nadal nie odjechał żadnego meczu. Kibice zastanawiają się, czy to się zmieni w piątek. Jednak tego chyba nie wie nikt.

W ostatnich dniach wiele pisało się o Kacprze Worynie. Nasz korespondent rozmawiał z rybniczaninem, który zapewnił go, że czuje się lepiej i opowiedział o przygotowaniach do niedzielnego meczu Tauron Włókniarza Częstochowa z Platinum Motorem Lublin.

Woryna odbył nawet trening w Rybniku i wydawało się, że pojedzie w starciu z mistrzem Polski. Tymczasem na dwie godziny przed częstochowsko-lubelską konfrontacją okazało się, że ponownie Tauron Włókniarz pojedzie w osłabieniu.

I brak Woryny był widoczny. Podopiecznym Lecha Kędziory zabrakło jego punktów, a drużyna spod znaku Lwa poległa na własnym terenie.

ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Zengota: Nasi juniorzy są świadomi błędów i gotowi do pracy

- Walczyliśmy i nie zamierzaliśmy się poddawać. Wiedzieliśmy, że będzie to bardzo trudny pojedynek i taki też był. Brakuje nam Kacpra Woryny, tego nie ma co ukrywać, a choć Anton Karlsson próbował go jakoś zastąpić, to w pierwszym starcie w PGE Ekstralidze nie było co od chłopaka wymagać - powiedział po meczu menadżer częstochowskiej drużyny, Jarosław Dymek.

W piątek Tauron Włókniarz pojedzie kolejne spotkanie na własnym torze. Tym razem do Częstochowy zawita ebut.pl Stal Gorzów. Czy gospodarze przystąpią do tego starcia z Woryną na torze? - Myślę, że najlepiej pytać o to Kacpra. Mówi, że są postępy, ale na teraz nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć - dodał Dymek.

Częstochowianie wiedzą, że gorzowianie nie są dla nich łatwym rywalem. I choć przyjadą osłabieni w porównaniu z ubiegłym sezonem, kiedy to wybili im z głowy marzenia o finale, to nie oznacza, że i tym razem nie napsują krwi.

- Nie będzie to łatwy pojedynek, bo w PGE Ekstralidze takich nie ma. Czy to do nas ktoś przyjeżdża, czy my gdzieś jedziemy, to musimy się z tym liczyć, że łatwo nie będzie. Trzeba dawać z siebie maksimum możliwości i nie ma mowy o lekceważeniu - skomentował Dymek.

Czytaj także:
Mają sygnały z telewizji w sprawie stadionu
Jakub Miśkowiak przeszedł do historii! Jako junior przebił legendy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty