[tag=20801]
Oliver Berntzon[/tag] w sezonie 2021 do pewnego momentu prezentował się poniżej oczekiwań. Kiedy jednał złapał formę, był jednym z ojców awansu Arged Malesy Ostrów do PGE Ekstraligi. W Krośnie po zwycięskim finale cieszył się jak dziecko i miał łzy w oczach. - Tamten sezon był dla mnie strasznie trudny. Debiutowałem w Grand Prix i długo szło mi pod górkę. Końcówka i awans z drużyną z Ostrowa, wynagrodziły mi to wszystko - wspomina.
Szwed do Ostrowa trafił przed sezonem 2021. Przeszedł tam z Gniezna z nielubianego toru na obiekt, który miał mu idealnie pasować. Kiedy związał się kontraktem z TŻ Ostrovią zobaczył na klubowych ścianach mural z legendami miejscowego żużla. - Chciałbym kiedyś znaczyć dla Ostrowa tyle, co ci zawodnicy. Znam się doskonale z Peterem Karlssonem, który przez sześć lat ścigał się dla Ostrowa. Mam nadzieję, że kiedyś go dogonię, a może przebiję pod tym względem - mówi Berntzon.
- W Ostrowie czuję się bardzo dobrze. Współpraca układa się znakomicie, lubię tamtejszy tor, a przede wszystkim czuję się chciany i lubiany w tym klubie. Mam nadzieję, że spędzę tutaj jeszcze wiele lat - deklaruje szwedzki żużlowiec.
Podczas prezentacji drużyny, pytany o wymarzony prezent pod choinkę powiedział krótko: - Bilet powrotny do PGE Ekstraligi. Chciałbym tam wrócić z zespołem z Ostrowa i wierzę, że choć nie jesteśmy faworytem, możemy sprawić podobną niespodziankę jak w 2021 roku - kończy Oliver Berntzon.
Zobacz także:
Skarga zawodnika pogrążyła Zdunek Wybrzeże Gdańsk
Dlatego Kolejarz nie dostał licencji
ZOBACZ "Samorządy opłacają światowy żużel". Ciekawa analiza eksperta