Jordan Dubernard w listopadowym okienku transferowym podpisał swój pierwszy w karierze kontrakt z polskim klubem. Nie jest to jednak typowa umowa, która zapewni mu jazdę w kraju nad Wisłą, bo ze Śląskiem Świętochłowice związał się jedynie umową warszawską.
- Pojawił się pomysł, aby znaleźć klub w Polsce i spróbować wyrobić sobie nazwisko. Dzięki pomocy Hynka Stichauera udało się podpisać umowę w Śląsku, co pomoże mi w razie potrzeby zrobić krok, ku startom w lidze - powiedział Dubernard w rozmowie z WP SportoweFakty.
Zawodnik z Marmande nie ukrywa, że nie miał nigdy ofert z naszego kraju, ale zdaje sobie sprawę, że wielu żużlowców wiąże nadzieje z jazdą w ligach, gdzie jest najlepszy speedway na świecie. W przeszłości skupiał się na czymś innym.
ZOBACZ Nicki Pedersen: Musiałem odstawić leki, bo wchodziły mi już na głowę
- Miałem jedną ofertę na ubiegły sezon, czyli 2021, ale nie z Polski. Poza tym najpierw liczyły się dla mnie studia. Teraz myślę, że jestem na tyle przygotowany i silny psychicznie, że mogę już stanąć pod taśmą w roli zawodowego zawodnika i żyć moimi marzeniami związanymi z jazdą po torach żużlowych - dodał nasz rozmówca.
Rozgrywki ligowe w kraju Dubernarda ruszają bardzo wcześnie, bo pierwsze mecze odbywają się już nawet w połowie lutego. Zawodnik wierzy, że dobre wejście w sezon będzie dla niego korzystne.
- Zrobię, co w mojej mocy, aby osiągać dobre wyniki w lidze francuskiej. Postaram się również zorganizować możliwość startów, w jak największej liczbie turniejów otwartych, oddając serce i starając się udowodnić, co potrafię. Dla tego celu bardzo dużo pracuję zimą, aby być przygotowanym w stu procentach.
W minionym sezonie 26-latka oglądaliśmy głównie we Francji, a pod koniec sezonu pojawił się on w Czechach, by wziąć udział w Zlatej Prilbie oraz Memoriale Lubosa Tomicka. Szczególnie mocno żałuje krajowego czempionatu. Po rundzie zasadniczej zajmował szóste miejsce, co dało mu przepustkę do biegu ostatniej szansy.
- W tym biegu mistrzostw Francji miałem defekt silnika, co będzie mnie kosztowało wiele również w kontekście przyszłego sezonu. Nie będę pierwszym wyborem po Davidzie Bellego, Dimitrim Berge czy Stevenie Gorecie, ale taki jest właśnie żużel. Jednak tak jak mówiłem, zrobię wszystko, aby w krajowej lidze udowodnić, że jestem w stanie osiągać dobre wyniki - skomentował.
Zawodnik jazdę na klasycznych torach łączy ze ściganiem na długim torze i torach trawiastych. Impreza w ramach tej pierwszej odmiany wyścigów w sezonie 2023 ponownie zawita do Polski, jednak zmieniła się lokalizacja, o czym pisaliśmy więcej TUTAJ.
Organizację zawodów na Stadionie Miejskim w Ostrowie umożliwia regulamin, który uległ zmianom kilka lat temu i dał zielone światło na przeprowadzanie zawodów długiego toru nawet na owalach o długości 350 metrów, choć ten w Ostrowie ma akurat 372. Jak na te przepisy zapatruje się reprezentant Francji?
- Uważam, że rywalizacja w Longtracku na torze żużlowym nie jest najlepszym rozwiązaniem, ale wiem, że jest to odmiana mało znana w Danii, Szwecji czy też w Polsce. Jednak myślę, że zawody na standardowych torach w tych krajach mogą pokazać, jak piękne są wyścigi na długim torze i dać klubom taką chęć do tworzenia długich torów. Na pewno dużo pracy przed nimi, ale myślę, że jest to dobry sposób, by spróbować tej odmiany na wschodzie Europy - zakończył Jordan Dubernard.
Czytaj także:
Walczył w MMA, a po dwóch latach wraca do żużla
Zdobywał z nimi medale mistrzostw Polski. Teraz ma dla nich zupełnie inne zadania