- Nie czuję się najlepiej po tym upadku. Ucierpiał w nim mój kręgosłup. Zostałem uderzony w to samo miejsce, które jakiś czas temu leczyłem. Boli mnie kręgosłup i trochę noga. Okupiłem więc ten medal groźnym upadkiem. Całe szczęście, że wstałem o własnych siłach – mówił chwilę po zejściu z podium Daniel Jeleniewski, po którego początkowo wyjechała karetka. Na szczęście dla Polaka, pomoc służby medycznej nie była konieczna i zawodnik WTS-u mógł wystartować w powtórce, w której pewnie wygrał, zapewniając biało-czerwonym brązowy medal.
- Dobre i to, że skończyło się medalem, chociażby brązowym. Z Czechami było naprawdę ciężko powalczyć o złoto. Rosjanie byli także szybcy. My natomiast na torze w Miskolcu jeździliśmy w kratkę. Tego dnia na więcej niż trzecie miejsce nie było szans. Zabieramy do domu wszystko, na co było nas stać w tym finale. Pewnie, że chciałoby się złota czy srebra, ale i ten brąz cieszy - podsumował Jeleniewski.
Zapytany o prestiż takiej imprezy jak Mistrzostwa Europy Par reprezentant Polski odpowiedział:- Nie chcę wypowiadać się na temat prestiżu tej imprezy. Otrzymałem powołanie do startu w reprezentacji Polski i z radością ją przyjąłem. Starałem się zaprezentować najlepiej jak potrafiłem. Nie chodzi o rangę zawodów, bo w każdych zawodach daję z siebie wszystko. Tak też zrobiłem w Miskolcu. Wyszło z tego trzecie miejsce i tyle - zakończył.