"Ale że nawet Ci z NIM też już negocjują ??? Wygląda na to, że sezon na transfery ruszył w żużlu pełną parą. Przedłużenia, ZMIANY klubów, rosyjski dystans... Biada beniaminkom...." - post o takiej treści pojawił się w mediach społecznościowych Jacka Frątczaka.
Co konkretnie były menedżer klubów z Zielonej Góry i Torunia miał na myśli? - Widzę, co się dzieje. Mam rozeznanie, ja nie potrzebuję za dużo treści, żeby wiedzieć i domyślać się, kto, z kim i na jaki temat. Za długo w tym "bałaganie" byłem, żeby nie widzieć, co się dzieje - mówi nam Frątczak.
- Dzieję się tak dlatego, że sytuacja jest dość klarowna, jeśli chodzi o ligę. Brutalnie powiem, że co te kluby miałyby robić do sierpnia? Wszystko jest jasne. Mniej więcej wiemy, kto spada. Wiemy, kto będzie jechał w play-offach. Kiedy jest komfort punktowy, sytuacja jest w miarę stabilna i tragedia się nie stanie, to zaczyna się główkowanie o tematach innych, przyszłościowych. W mojej ocenie karty rozdawane są już dzisiaj. Dzisiaj nie wiemy, kto awansuje do PGE Ekstraligi. Który z poważnych zawodników usiądzie z prezesem do rozmowy i powie, że zaczeka do połowy września? - pyta ironicznie Frątczak.
ZOBACZ WIDEO: Ponad 2 mln wyświetleń. Cały świat pod wrażeniem "Lewego"
Problem pojawi się w przypadku zwycięzcy tegorocznej eWinner 1. Ligi, którego poznamy dopiero w drugiej połowie września, gdy sytuacja na rynku transferowym może być już ustawiona.- Pytanie, z czego zbuduje skład beniaminek? Nikt nie będzie czekał na Falubaz, Krosno czy Bydgoszcz. Oni będą mieli gigantyczny problem, bo karty są już dzisiaj rozdawane, a będą "zapinane" do lipca - kontynuuje Frątczak.
W podobnej sytuacji w zeszłym roku była Arged Malesa Ostrów, która po awansie wzmocniła się jedynie Chrisem Holderem. Przy okazji nasz ekspert nie omieszkał wbić szpilki działaczom z Ostrowa.
- Ostrów pogrzebał swoją szansę. Powiedzmy sobie szczerze, trzeba było zrobić wszystko, żeby nie rozegrać meczu z Grudziądzem w pierwszym terminie, bo były takie możliwości. Polityka i chęć odcięcia kuponu i tego konsekwencja. Stadion został zbudowany za publiczne pieniądze, pani prezydent niczego nie podarowała Ostrowowi, tylko pogłębiła deficyt tego miasta i nic więcej. Waldemar Górski chciał być boski i zostać bohaterem ostatniej akcji, w której bohatersko pracowali w nocy, by otworzyć stadion. Ale po co, jak i tak na końcu liczy się wynik sportowy? Nie ma lepszego marketingu, niż wynik sportowy - mówi.
- Osiągnąć sukces to jedno, a umieć zarządzać to drugie. To są dwie różne rzeczy. Klub z Ostrowa w poprzednim roku zrobił dwa kroki do przodu, a w tym trzy do tyłu. Można było tę ligę w Ostrowie obronić, ale problem polega na tym, że oni, wchodząc do ligi, zakładali, że będą tam tylko rok. Oni przegrali w głowach. Gdyby dzisiaj pojechać mecz Ostrów - Grudziądz, to kto byłby faworytem tego spotkania? Czas gra na korzyść drużyny z Ostrowa. Ile ludzi teraz przychodzi na mecze? Rywalizacja o utrzymanie jest już rozstrzygnięta, dlatego rozpoczął się sezon transferowy - zakończył Jacek Frątczak.
Zobacz także:
- Ekspert broni polskich sędziów: Oni potrzebują zaufania
- Co za debiut w polskiej lidze! Problemy Damiana Ratajczaka