Pierwszą walkę Janikowski stoczył z Niemcem Kai Rotterem. Było to pewne zwycięstwo, Polak nie oddał przeciwnikowi nawet jednej rundy. Wygraną przypłacił podbitym okiem. - Niemiec dużo faulował. Uderzał mnie głową i barkiem w twarz, próbował też podduszać w stójce. Na szczęście zachowałem zimną krew, nie dałem się sprowokować. Pokazałem, że jestem lepszym zapaśnikiem i wygrałem - tłumaczy Damian Janikowski.
Kolejny pojedynek Damian Janikowski stoczył z doświadczonym zapaśnikiem Hristo Marinovem. Właśnie ta druga walka szczególnie elektryzowała kibiców. Była to doskonała okazja do rewanżu, gdyż w marcu tego roku Bułgar pokonał polskiego medalistę olimpijskiego w finale mistrzostw Europy. System punktowania obowiązujący w Bundeslidze nie jest zbyt korzystny dla zawodników takich jak Marinov. Prezentuje on pasywny styl walki, przez co traci punkty w stójce.
Damian Janikowski spędził w Niemczech prawie cały tydzień. Pomiędzy walkami brązowy medalista Igrzysk Olimpijskich z Londynu skupiał się na treningach i regeneracji. Jak sam stwierdza, w Polsce nie miał na to zbyt wiele czasu.
- Zwykle jeżdżę do Niemiec tylko na dwa, trzy dni stoczyć konkretną walkę. Tym razem pomiędzy pojedynkami była bardzo krótka przerwa dlatego zdecydowałem się zostać - tłumaczy Damian Janikowski. - To była dobra decyzja, mogłem poświęcić się treningom i odpocząć trochę od zamieszania jakie zrobiło się wokół mojej osoby po zdobyciu medalu olimpijskiego - dodaje.
Polak przyznaje, że bardzo dobrze czuje się w klubie TuS Adelhausen. Zapaśnik najwięcej czasu spędza z Litwinem Edgarasem Voitechovskisem i Bułgarem Ivo Angelovem. Dotychczasowy bilans walk Damiana Janikowskiego w Bundeslidze to 3 wygrane i 2 przegrane.
Oficjalna strona Damiana Janikowskiego - www.damianjanikowski.pl