Wszystko działo się podczas zawodów na torze Daytona International Speedway na Florydzie. Samochód Myatta Snidera w trakcie ostatniego okrążenia stanął dęba i po chwili przekoziołkował wprost w ogrodzenie.
Nie minął moment i stanął w płomieniach. Ostatecznie prowadzony przez niego Chevrolet zatrzymał się na trawie, a tuż obok niego było widać silnik, który wypadł w trakcie wypadku. Świadczyło to o tym jak koszmarny był to wypadek.
Mimo wszystko Myatt Snider wyszedł z niego cało. W rozmowie tuż po zdarzeniu, był zadowolony, że wszystko skończyło się happy endem.
- Myślę, że stało się tak, bo lewy tył zaczął odchylać się w kierunku ogrodzenia, a potem złapało go ogrodzenie. Zostałem wciągnięty na trawę, z tego, co mogę powiedzieć - stwierdził, cytowany przez portal rt.com.
- Ale tak, jak już powiedziałem, cieszę się, że jest wszystko w porządku, jak jestem. Cieszę się, że Jordan Anderson Racing zbudował dla nas tak bezpieczny samochód wyścigowy. (...) To była niesamowita przygoda - dodał.
"Where is the engine?"
— FOX: NASCAR (@NASCARONFOX) February 20, 2022
Here's a replay of Myatt Snider's scary crash at Daytona. He's okay. pic.twitter.com/py3Xxt5CVA
Zobacz też:
20 tys. euro grzywny. Za oddawanie moczu
Tor F1 niczym polskie drogi. Powstało ogromne zapadlisko
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: syn gwiazdy NBA skradł show!