- My, pracownicy służby zdrowia, jesteśmy już tym wszystkim wyczerpani. To III wojna światowa. Ludzie muszą to zrozumieć - mówił w sobotnim "La Gazetta dello Sport" Michele Zasa (czytaj więcej o tym TUTAJ), a jego słowa odbiły się szerokim echem we Włoszech.
Zasa uderzył w rodaków, którzy bardzo długo nie stosowali się do rządowych restrykcji, czego efekty widzimy teraz. Nawet po ich zaostrzeniu wielu z nich nadal próbuje spędzać wolne chwile na świeżym powietrzu i decyduje się chociażby na bieganie.
Ponieważ słowa Zasy zaczęły być szeroko komentowane, ten postanowił udzielić kolejnego wywiadu. - W tej chwili uprawianie sportu, tak jakby jutra miało nie być, jest głupie - powiedział "Motorsportowi".
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Lekarz, który jest szefem Clinici Mobile podczas wyścigów MotoGP, zwrócił uwagę na to, że nadmierna aktywność fizyczna w czasach pandemii koronawirusa może mieć opłakane skutki. - Trening na zewnątrz przynosi efekt odwrotny od zamierzonego, bo może uaktywnić wirusa - stwierdził.
- Paradoksalnie, uprawianie sportu może teraz nie mieć korzystnych skutków. Książki o medycynie sportowej jasno pokazują, że pojedyncza sesja treningowa, szczególnie u osób niedoświadczonych, może doprowadzić do depresji immunologicznej. Może ona trwać od 3 do 72 godzin - dodał.
Przekładając to na prosty język, organizm po wysiłku jest osłabiony i podatny na choroby. Biorąc pod uwagę pandemię koronawirusa, jest to skrajnie niebezpieczne. - Uprawianie sportu podnosi poziom interleukiny 6, która pobudza procesy zapalne. Jej gwałtowny wzrost w organizmie może doprowadzić do zapalenia płuc, a co za tym idzie niewydolności oddechowej - wyjaśnił Zasa.
Wszystkim osobom, które w obecnych czasach decydują się na aktywność fizyczną na zewnątrz, Zasa przypomniał historię pacjenta numer 1, który był jednym z pierwszych zarażonych koronawirusem we Włoszech.
- Pacjent nr 1 z Codogno przebiegł dwa półmaratony w ciągu jednego tygodnia. To była przesada. Tak jak powiedziałem, zbyt duża aktywność może doprowadzić do wysokiego poziomu interleukiny 6, a to do choroby - podsumował Zasa.
We Włoszech (stan na godz. 17:30) potwierdzono ponad 53,5 tys. przypadków zakażenia koronawirusem. Na chorobę przez niego spowodowaną zmarło z kolei ponad 4,8 tys. osób.
Czytaj także:
Kłótnia szefów Ferrari, Red Bulla i McLarena
Tor Mugello przekazał sprzęt medyczny włoskim szpitalom