Casey Stoner nie wróci do MotoGP. "Nie jestem tym zainteresowany"

Casey Stoner pokazał się z dobrej strony w trakcie nieoficjalnych testów MotoGP na torze Red Bull Ring. Zawodnik testowy Ducati odrzucił jednak możliwość występu z "dziką kartą" w wyścigu o Grand Prix Austrii.

W tym artykule dowiesz się o:

W tym roku Casey Stoner ma sporo pracy. Australijczyk został zawodnikiem testowym Ducati i pomaga włoskiej ekipie w budowie motocykla na sezon 2017. Jest to o tyle ważne, że w przyszłym roku do ekipy z Bolonii dołączy Jorge Lorenzo i Włosi chcą przygotować Hiszpanowi jak najlepszą maszynę, aby mógł się on włączyć do walki o tytuł mistrza świata.

Prace rozwojowe Ducati idą w dobrą stronę, co pokazały ostatnie testy na torze Red Bull Ring. Włosi wynajęli obiekt w Spielbergu, gdyż powraca on do kalendarza mistrzostw po wielu latach przerwy i ekipy nie znają jego charakterystyki.

W trakcie testów najlepsze czasy kręcili etatowi zawodnicy Ducati, czyli Andrea Iannone oraz Andrea Dovizioso. Stoner, choć był minimalnie wolniejszy od swoich kolegów, to potrafił osiągnąć lepszy rezultat niż Valentino Rossi czy Jorge Lorenzo. To wywołało spekulacje, że Włosi mogą zgłosić Stonera z "dziką kartą" do wyścigu o Grand Prix Austrii. - Nie jestem zainteresowany występem w Austrii - skomentował dwukrotny mistrz świata MotoGP w rozmowie z włoskim "Sky Sport".

Na zakończenie testów w Austrii doszło do groźnie wyglądającego upadku Stonera, ale australijski motocyklista nie nabawił się poważnych obrażeń. - Szczerze mówiąc, w zakręcie przed wypadkiem po raz pierwszy od lat jechałem na limicie. Mogłem jeździć i robić kolejne okrążenia, bo w trakcie testów nie ma co ryzykować. Trzeba zostawiać sobie margines na błąd. Jednak to był pierwszy raz, kiedy założyliśmy miękką oponę od wielu lat. Już we wcześniejszym zakręcie byłem bliski upadku, bo jechałem na limicie, ale wszystko dobrze poszło. Potem już tak nie było, przód stracił przyczepność - ocenił Stoner.

Australijczyk winę za ten upadek bierze na siebie. - Na pewno jechałem trochę szybciej niż we wcześniejszym zakręcie. Miałem większą przyczepność i to było dla mnie dziwne uczucie, ale może to kwestia użycia miękkich opon. W końcu przez dwa dni jeździłem tylko na twardej mieszance. Nie byłem na to gotowy. Jasne, że to rozczarowanie, ale w tym upadku są też jakieś pozytywy. Miałem serię czterech lat, kiedy nie popełniłem błędu i to kiedyś musiało się skończyć! - dodał zawodnik Ducati.

ZOBACZ WIDEO Kajetan Kajetanowicz: Ważne, że cel jest konsekwentnie realizowany (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)