Brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Londynie od kilku tygodni budzi skrajne emocje w mediach społecznościowych. Jej wpisy i nagrania są szeroko komentowane. Sprawą zainteresował się też Polski Związek Żeglarstwa. - Związek jest w stałym kontakcie z zawodnikami Kadry Narodowej i reagowaliśmy w sprawie Zofii Klepackiej - mówi nam prezes PZŻ Tomasz Chamera.
Powstaje pytanie, czy sportowiec jako osoba publiczna, reprezentująca Polskę na arenie międzynarodowej, powinien w taki sposób przedstawiać swoje poglądy. - Jeśli zawodnicy występują w mediach społecznościowych jako osoby prywatne, nie mamy wpływu na to, co zamieszczają. Reagujemy, jeśli przekroczą granice między prywatnością a reprezentantem kraju w zakresie naruszającym normy wynikające z karty reprezentanta - kontynuuje Chamera.
Karta reprezentanta Polskiego Związku Żeglarskiego określa w 14 punktach, do czego zobowiązany jest każdy z członków kadry narodowej. Reguluje ona kwestie czysto sportowe i promocyjne. Nie ma w niej jednak zapisów dotyczących zasad etycznych, jakie możemy znaleźć choćby w Kodeksie Etyki i Postępowania Polskiego Związku Siatkarskiego.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Anegdoty z szatni Legii. "Hasi skrytykował mnie za sposób chodzenia w szpilkach"
Pod wpisami Klepackiej pojawiają się głosy poparcia jak i sprzeciwu. Dyskusje użytkowników często prowadzą do wulgarnych wyzwisk i personalnych ataków. Sama windsurferka otrzymuje groźby. "Ale lgbt spięło poślady... Jaki jad i nienawiść do mojej osoby. Dobro ze złem zawsze zwycięży!!! Pozdro dla hejterów. Dzięki Bogu są ludzie myślący jak Ja!" - pisała.
Klepacka dodatkowo wyznała w "Super Expressie", że "do Polskiego Związku Żeglarskiego przychodziły pisma z żądaniami wyrzucenia z kadry". W ostatniej wiadomości wideo w mediach społecznościowych również wypowiadała się w podobnym tonie. "Siemanko, wszyscy moi hejterzy, którzy chcieliście odebrać mi medale, wywalić mnie z kadry olimpijskiej" - słyszymy na początku.
Okazuje się jednak, że do PZŻ żadne wnioski o usunięcie Klepackiej z kadry czy odebranie jej medali igrzysk olimpijskich (brąz) bądź mistrzostw świata (złoto i dwa srebra) nie trafiły. - Nie wpłynęły żadne oficjalne wnioski w tej sprawie - zapewnia Chamera. Jednocześnie prezes związku dodał, że w tej sprawie "nie było też żadnej reakcji ze strony Międzynarodowej Federacji Żeglarskiej World Sailing".
Zamieszanie wokół Zofii Klepackiej rozpoczęło się od jej wypowiedzi dotyczącej deklaracji LGBT+, którą w połowie lutego podpisał prezydent Warszawy Rafał
Trzaskowski. Zaproponowano w niej m.in. wprowadzenie zgodnej ze standardami i wytycznymi WHO edukacji antydyskryminacyjnej i seksualnej w każdej szkole. "Mówię kategorycznie NIE dla promocji środowisk LGBT i będę bronić tradycyjnej Polski. Czy mój dziadek walczył o taką Warszawę w Powstaniu? Nie wydaje mi się... Panie Prezydencie, może się Pan lepiej weźmie za sport w Warszawie, który kuleje" - tak na deklarację zareagowała Klepacka, a jej wpis został usunięty przez administratora Facebooka.
Zarzuty względem Klepackiej dotyczą głównie nie jej poglądów, ale sposobu, w jaki je przedstawia. - Od początku byłam zażenowana postawą Klepackiej. Głównie dlatego, że jest olimpijką. Rozumiem że ma poglądy i ma prawo je wyrażać, ale na sportowcach spoczywa szczególna odpowiedzialność uczenia postaw tolerancyjnych i zasad fair-play - mówiła w programie "Druga Połowa" Karolina Hytrek-Prosiecka, była dyrektor komunikacji Ekstraklasy
W podobnym tonie niedawno pisał nasz dziennikarz Marek Wawrzynowski. - Ok, każdy ma prawo do własnych poglądów. Sportowcy jako osoby publiczne powinni korzystać z tego rozważnie. Mówienie o Polsce tradycyjnej w takim kontekście to wykluczenie osób o innej orientacji, przynajmniej seksualnej, a może też religijnej? Bo czym jest dziś tradycyjna Polska? - pyta Wawrzynowski.