Historyczny wyczyn Polki. Jako pierwsza wygrała wszystko. "Z Lewandowskim łączy mnie dziewiątka"

Instagram / _natalia_sadowska / Na zdjęciu: Natalia Sadowska
Instagram / _natalia_sadowska / Na zdjęciu: Natalia Sadowska

- Czasem mówią na mnie "Lewandowski warcabów"- śmieje się Natalia Sadowska, potrójna mistrzyni Europy w warcabach. - Zresztą, z Robertem coś mnie łączy - opowiada nam Polka.

W tym artykule dowiesz się o:

Wszystkie trzy tytuły Sadowska wywalczyła w październiku. Najpierw w belgijskim Kortrijk została mistrzynią Europy w warcabach stupolowych w tempie klasycznym. Dwa tygodnie później w Hijken w Holandii wygrała zarówno w tempie szybkim, jak i błyskawicznym. Tym samym jako pierwsza kobieta w historii została mistrzynią Europy we wszystkich trzech odmianach warcabów.

W rozmowie z WP SportoweFakty opowiada o tym, co łączy ją nie tylko z Robertem Lewandowskim, ale też z główną bohaterką "Gambitu królowej" Beth Harmon. Tłumaczy, dlaczego warcaby potrafią być wyczerpującym sportem, jakie są jej zadania w popularnym serwisie internetowym o warcabach i dlaczego jej zdaniem kobiety nie osiągają tak dobrych wyników jak mężczyźni.
Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: W odstępie kilku tygodni zdobyła pani trzy tytuły mistrzyni Europy. W grze klasycznej, szybkiej i błyskawicznej. To pani największy sukces w karierze?

Natalia Sadowska, potrójna mistrzyni Europy w warcabach stupolowych: Wyżej postawiłabym jednak dwa mistrzostwa świata, które zdobyłam w 2016 i 2018 roku, ale od tego czasu to z pewnością mój najbardziej udany rok. W warcabach klasycznych i w grze błyskawicznej miałam wcześniej medale, ale mistrzynią Europy zostałam po raz pierwszy. Za to w grze szybkiej już kiedyś zdobyłam złoto.

Czym różnią się te odmiany warcabów?


Gra szybka to 15 minut plus 10 sekund za każde posunięcie. Warcaby błyskawiczne to pięć minut plus trzy sekundy za każde posunięcie. Wygląda to tak, jak szachowy blitz w "Gambicie królowej". Dużo się dzieje, jest dynamicznie.

Szybkie tempo sprawia, że gry są wyczerpujące?


Tak. Po każdym dniu mistrzostw, ośmiu godzinach intensywnego grania, pisałam do rodziny czy znajomych, że czuję się jak dętka od roweru. Ktoś może sobie pomyśleć: co może być męczącego w warcabach? A wysiłek mentalny jest ogromny. Przez cały dzień mój umysł musi działać na wysokich obrotach, analizować, szukać najlepszych rozwiązań. Najbardziej wyczerpująca była dla mnie chyba gra szybka. Partie trwają po czterdzieści i więcej minut, są bardzo intensywne i stoją na wysokim poziomie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siatkarz romantyk. Taką niespodziankę sprawił partnerce


A ile trwa zwykle gra w wersji klasycznej?


Do czterech godzin. Mamy 90 minut na pierwszych 45 posunięć, potem każdy z graczy ma na swoje ruchy po 30 minut plus 30 sekund za każde posunięcie. We wszystkich odmianach gramy systemem dziewięciorundowym. Kto zdobędzie w nich najwięcej punktów, ten wygrywa. Turniej w klasyku trwa tydzień, w grze szybkiej i błyskawicznej zamyka się w jednym dniu.

Obok pani świetnie spisała się też inna Polka, Marta Bańkowska. Walka o zwycięstwo we wszystkich odmianach rozstrzygnęła się między wami i Ukrainką Wiktorią Motriczko.


Wyniki Marty na pewno są niespodzianką. Nie była faworytką do podium, a zagrała świetnie. Długo prowadziła, zdobyła srebro w grze klasycznej i szybkiej, a w błyskawicznej brąz. Cieszę się z jej wyników.

Jako członkinie kadry Polski trenujecie razem?


Tak, od maja również z zespołem Ukrainy. Mamy teraz trzech trenerów - trzech ukraińskich arcymistrzów. Polski Związek Warcabowy uznał, że w ten sposób może pomóc ukraińskiej społeczności warcabowej. My na tej współpracy też bardzo korzystamy, bo Ukraina to absolutna światowa czołówka.

W roku, w którym zdobyła pani mistrzostwo świata, zażartowała pani, że jest Messim warcabów. Ze względu na sympatię do Barcelony teraz użyłaby pani pewnie porównania do innego piłkarza?


Zgadza się, pojawił się ktoś inny. Z Robertem Lewandowskim coś mnie łączy - to numer 9. Moją marką w warcabach jest właśnie dziewiątka, ponieważ zostałam dziewiątą mistrzynią świata w historii. Wszystkie zawodniczki przede mną pochodziły z krajów byłego Związku Radzieckiego, ja byłam pierwszą spoza tych państw. I do dziś jestem jedyna.

Jedni powiedzą "Lewandowski warcabów", inni "polska Beth Harmon". Lubi pani być łączoną z bohaterką serialu "Gambit królowej"?


Nie przeszkadza mi to. W ubiegłym roku miałam nawet sesję warcabową, w której byłam wystylizowana na Beth Harmon. A serial oglądałam z wielkim zaciekawieniem. Widziałam w nim dużo podobieństw do tego, co ja robię.

fot. Zainal Palmans
fot. Zainal Palmans


Pani też zdarza się rozgrywać partie, patrząc w sufit?


Czasem tak! Może akurat nie w sufit, ale po rozegranej partii, zwłaszcza warcabów szybkich lub błyskawicznych, potrafię usiąść gdzieś w kącie, wpatrywać się w planszę i myśleć o tym, co mogłam zrobić lepiej. Widzę wtedy warianty, których w czasie gry nie dostrzegłam.

Wciąż jest pani "chuliganką warcabnicy", jak kiedyś się pani określiła?


Jestem! Myślałam, że z wiekiem stanę się spokojniejsza, ale nie. Cały czas łapię się na tym, że warcaby ciągle mnie stresują. Denerwuję się, jak nie wykorzystam jakiejś dobrej pozycji, albo jak popełnię błąd. Ale radzę sobie z tym. Kto wie, może nawet ten mój temperament mi pomaga, bo wyniki mam ostatnio całkiem dobre.

To prawda, że zdarzało się pani odbywać treningi na Kurniku (strona internetowa z grami on-line - przyp. red.)?

Prawda. Jak byłam nastolatką, zamiast odrabiać lekcje, grałam na Kurniku w warcaby. Teraz korzystam już z bardziej wyspecjalizowanych serwisów do gry online. Takich z silnikami warcabowymi czy z analizami rozegranych partii.

Czymś takim jest aplikacja, którą pani współtworzy?


Tak. Serwis Checkers Online już działa, choć pewne rzeczy jeszcze musimy dopracować, na przykład podłączyć silniki warcabowe. Mam nadzieję, że wkrótce to będzie jedno z najlepszych miejsc do grania w warcaby w sieci.

Jaka jest pani rola w tworzeniu serwisu?


Zajmuję się social mediami, piszę teksty o warcabach, tworzę zadania warcabowe, które wkrótce pojawią się zarówno w serwisie, jak i w aplikacji. Sprawdzam też, jak działa nasz silnik, czy na danym poziomie komputer nie gra za dobrze albo za słabo. Nie mogę pozwolić, żeby sztuczna inteligencja ogrywała wszystkich amatorów, bo nie chcę ich zniechęcić. Ogólnie rzecz biorąc bardzo się cieszę, że moja praca zawodowa jest teraz związana z moją pasją. I że mój obecny pracodawca umożliwia mi wszystkie wyjazdy na turnieje.

Aplikacja jest popularna wśród graczy?


Najpopularniejsza na świecie. Już rok temu miała ponad 100 milionów pobrań, teraz to pewnie jeszcze więcej. Zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych czy Brazylii dużo ludzi ją pobiera.

Jak jest w Polsce z popularnością warcabów? Od 2017 roku nie mają one dotacji od Ministerstwa Sportu i Turystyki, co na pewno nie pomaga.


A nawet 50-100 tysięcy złotych rocznie to byłoby dla nas bardzo dużo, pozwoliłoby chociażby na ufundowanie stypendiów dla dzieci. Na razie musimy radzić sobie sami. Ja cały czas ubolewam, że szachy zostały w grupie sportów dofinansowywanych, a warcaby nie. Byłoby świetnie, gdybyśmy znowu mieli ministerialne dofinansowanie. Przecież w jakimś sensie jesteśmy sportem masowym - chyba każdy miał kiedyś styczność z warcabami, grał z rodzicami, dziadkami czy z rówieśnikami w szkole. Według mnie one są dla dzieciaków bardzo rozwojowe, doskonale ćwiczą pamięć, wyobraźnię, uczą przewidywania.

W pani przypadku warcabowa pasja zaczęła się w domu, czy w szkole?


W domu. Jako siedmiolatka zaczęłam grać z dziadkiem i z tatą. Wtedy nie było jeszcze smartfonów, mało kto miał komputer, więc gry planszowe były numerem jeden. Warcaby tak mi się spodobały, że po powrocie ze szkoły zawsze chciałam, żeby ktoś ze mną zagrał. Po pół roku w mojej szkole podstawowej zorganizowano turniej, który wśród dziewczynek wygrałam. Potem były mistrzostwa gminy, województwa i tak dalej. Aż do meczów o mistrzostwo świata.

Kiedy zaczęła pani ogrywać tatę?


Jako 9-10 latka. Pamiętam ten moment, w którym go pokonałam. Wtedy wiedziałam, że jest dobrze. Potem nie za bardzo chciał ze mną grać, nie było mu łatwo pogodzić się z tą porażką.

Później pokonała pani jeszcze wielu mężczyzn. Chociażby w mistrzostwach Polski.


W 2018 roku jako pierwsza kobieta w historii zostałam mistrzem Polski mężczyzn, rok później obroniłam tytuł. 2018 był niezwykły, bo w mistrzostwach Polski mężczyzn wszystkie miejsca medalowe zajęły kobiety. Obok mnie stanęła Marta Bańkowska i Arleta Flisikowska. Potem zmieniono nazwę turnieju na mistrzostwa w kategorii Open.

W międzynarodowej rywalizacji kobiety też radzą sobie tak dobrze na tle mężczyzn, czy jednak tak jak w szachach dominują panowie?


W rankingu kobiet jestem numerem jeden, a w ogólnym zajmuję miejsce w pierwszej setce i to już jest bardzo wysoko jak na kobietę. Mam taki cel, żeby do końca 2023 roku wskoczyć do czołowej pięćdziesiątki. To będzie dla mnie spory sukces.

Dlaczego mężczyźni grają lepiej?


Zajęło mi lata, żeby to zrozumieć. Teoretycznie nie ma żadnych przeszkód, żebyśmy grały tak samo dobrze. Stwierdziłam, że jesteśmy dużo bardziej emocjonalne i dużo mniej odporne na stres. Poza tym mężczyźni potrafią lepiej skupić się na jednej rzeczy, zostawić wszystko inne z boku. A my jesteśmy wielozadaniowe. W życiu codziennym to przydatne, ale przez to trudniej nam być wybitnymi w jednej rzeczy. Myślę, że to może być główną przyczyną męskiej dominacji.

Od lewej: Marta Bańkowska, Natalia Sadowska, Wiktoria Motriczko (fot. Zainal Palmans)
Od lewej: Marta Bańkowska, Natalia Sadowska, Wiktoria Motriczko (fot. Zainal Palmans)


Czy jedno z pani marzeń to zagrać w warcaby na Stadionie Narodowym w Warszawie?


Byłoby świetnie, może udałoby się tam zorganizować jakąś symultanę. Wiem, o co panu chodzi: Jako studentka bezpieczeństwa narodowego na Akademii Obrony Narodowej pisałam pracę magisterską o bezpieczeństwie publiczności na Stadionie Narodowym. Byłam kilka razy na stadionie, przeprowadzałam wywiady z osobami tam pracującymi, badałam statystyki. Zaczęłam też kryminologię na Uniwersytecie Warszawskim, ale dwa kierunku i do tego jeszcze granie w warcaby to już było za dużo. Tematy związane z bezpieczeństwem bardzo mnie interesowały, ale wygrała pasja.

Niedługo będzie się pani starała zarazić nią innych w sposób, który w ostatnich latach bardzo zyskał na popularności: streamowanie.


Razem z Checkers Online uruchomiliśmy kanał na Twitchu - Checkers Online TV. Na razie to nie ja na nim streamuję, ale wkrótce, w okolicach grudnia, stycznia powinnam się pojawić. Będę grała z chętnymi, więc jeśli ktoś ma ochotę, może zacząć się szykować.

Z kolei pani będzie się szykować do mistrzostw świata.


To teraz bez wątpienia mój cel numer jeden. Mistrzostwa mają się odbyć we wrześniu w Curacao. Byłam tam kilka lat temu na Pucharze Świata. Piękna, ciepła wyspa. Będę chciała zdobyć tam swój trzeci tytuł w karierze.

Czytaj także:
10-latka zawstydza dorosłych. Znalazła sposób, aby pomóc ukraińskim żołnierzom
Polska potęgą! Mamy złoto i srebro

Źródło artykułu: