W 2006 roku, gdy w Turynie odbywały się igrzyska olimpijskie, Gregor Schlierenzauer miał tylko szesnaście lat i czekał na debiut w Pucharze Świata, który nastąpił w marcu tamtego roku w Oslo. Obecnie Austriak to jedna z największych gwiazd skoków narciarskich i kandydat do złotego medalu w Vancouver, gdzie zadebiutuje w zawodach tej rangi.
Ostatnio Schlierenzauer udzielił wywiadu jednej z lokalnych austriackich gazet i stwierdził, że złoto olimpijskie to priorytet, gdyż marzy o nim od dziecka, jednak nie ma zamiaru skupiać się tylko i wyłącznie na walce o to trofeum. Austriak planuje bowiem ponadto po raz drugi z rzędu zwyciężyć w Pucharze Świata, a także wygrać Turniej Czterech Skoczni, co jak dotąd nie udało mu się w poprzednich latach - raz był drugi, a raz trzeci. Gdyby Schlierenzauer rzeczywiście wygrał wszystkie trzy imprezy, wyrównałby osiągnięcie czwórki wielkich gwiazd sprzed lat - Jensa Weissfloga, Matti Nykanena, Toni Nieminena i Espena Bredesena, którzy triumfowali w jednym sezonie na igrzyskach, w Turnieju Czterech Skoczni i w Pucharze Świata. Żaden z nich w swoim najlepszym sezonie nie zdołał jednak triumfować na mistrzostwach świata w lotach – Weissflog nie miał takiej możliwości gdyż zawodów wówczas nie rozgrywano, Nieminen zrezygnował ze startu, a Bredesen i Nykanen zajęli odpowiednio drugie i trzecie miejsce.
Schlierenzauer we wspomnianym wywiadzie nie mówił nic na temat marcowych mistrzostw w Planicy, co już wywołało komentarze, czy nie traktuje tych zawodów, które wygrał już dwa lata temu, jako szczególnie istotnych i prestiżowych, czy też może ... po prostu zapomniał wspomnieć o nich wyliczając inne priorytety.