[b]
Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Nie tak dawno pochwalił się pan, że niedzielny Citi Handlowy IRONMAN 70.3 Warsaw będzie pana debiutem w triathlonie. Jak wrażenia tuż przed startem?[/b]
Marek Plawgo (były brązowy medalista mistrzostw świata na 400 metrów przez płotki): Mimo, że trenuję regularnie dopiero od trzech miesięcy, to biorąc pod uwagę tylko kilometry, był to zdecydowanie najbardziej objętościowy trening w karierze. Nie wierzę, że nawet w szczycie formy biegałem na treningach tyle kilometrów, ile pokonałem trenując triathlon.
Naprawdę?
Oczywiście trening do 400 metrów jest specyficzny, ale nawet w czasie najtrudniejszych okresów treningowych, rzadko kiedy robiłem na treningu więcej niż 10 kilometrów. Przygotowując się do dystansu połowy Ironmana, zwykle biegałem 12-15 kilometrów na każdym treningu. Oczywiście intensywność jest zupełnie inna, ale jeśli do tego dołożymy jazdę na rowerze, to już w ogóle nie ma o czym mówić. Przypuszczam, że w trzy miesiące triathlonowych przygotowań zrobiłem więcej kilometrów niż w pół roku profesjonalnych treningów pod 400 metrów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kobiety też strzelają piękne bramki. Ale przymierzyła!
Co w triathlonie daje panu największą frajdę?
Oczywiście najbardziej motywuje progres. Zaczynałem bieganie od bardzo niskiego poziomu, a w trzy miesiące osiągnąłem całkiem dobrą formę. Początkowo problemem było przebiegnięcie 5-6 kilometrów w wolnym tempie, a przebiegnięcie 10 km w godzinę wydawało się nierealne. Dziś sytuacja jest już zupełnie inna, a 10 km w 47 minut i to tuż po treningu rowerowym nie jest problemem.
Pana życie mocno się przez ten czas zmieniło?
Praktycznie po każdym treningu widziałem, że możliwości mojego organizmu mocno się zwiększają. Przesuwanie granicy daje niesamowitą satysfakcję. Szybko złapałem bakcyla, treningi pozytywnie wpłynęły na mój rytm dnia, a przede wszystkim samopoczucie. Śmiało mogę powiedzieć, że start w IRONMAN Poland w Warszawie będzie moim pierwszym w życiu, ale na pewno nie ostatnim.
Ma pan jakiś poważniejsze plany związane z tą dyscypliną?
W tym sezonie startuję po zaledwie trzech miesiącach przygotowań, więc jest to start z dość krótkiego rozbiegu. Mamy sporą grupę byłych lekkoatletów i wzajemnie nakręcamy się na naszą triathlonową rywalizację. Na razie Sebastian Chmara jest na innym poziomie i pewnie w tym roku wyprzedzi mnie o 20 minut, ale już w przyszłym roku wydaje mi się, że w kilka osób zdołamy powalczyć o złamanie pięciu godzin na dystansie 1/2 Ironmana.
Kto jest w tej grupie?
Sebastian Chmara, Tomek Rudnik, Paweł Januszewski, Filip Walotka. Założyliśmy wspólną konwersację i praktycznie codziennie rzucamy sobie wyzwania. To wpływa bardzo motywująco na wszystkich. Wychodząc na każdy trening, rozumiem po co to robię.
Jaki ma pan cel na ten rok?
W tym roku chcę po prostu ukończyć zawody. Początkowo myślałem o złamaniu sześciu godzin, ale teraz wiem, że stać mnie na więcej. Coraz częściej pojawiają się myśli, by dać z siebie absolutnie wszystko i spróbować złamać 5:30. Walczę z samym sobą, bo z drugiej strony mógłby pokonać ten dystans w sześć godzin, ale za to przez cały czas czerpać z tego maksymalną przyjemność i każdą dyscyplinę zrobić w strefie komfortu.
W niedzielę zwycięży u pana rozsądek, czy dusza sportowca?
Ostateczną decyzję podejmę pewnie dopiero na trasie. Coś czuję, że nawet jak wcześniej założę, że będę robił wszystko na spokojnie, to sportowy charakter i tak może wygrać.
Co sprawiło panu największe trudności?
Zdecydowanie pływanie. Marzę, by wyjść z wody i powiedzieć sobie, że do mety zostało już stosunkowo niewiele. Choć dystans pływacki jest najkrótszy (1900 metrów - przyp. aut.) pływanie to dla mnie 80 procent wyzwania.
Spodziewał się pan kiedyś, że po karierze zostanie triathlonistą?
Triathlonistą zostanę dopiero w niedzielę, bo na razie jestem osobą trenującą triathlon. Mam nadzieję, że start w zawodach rozkocha mnie jeszcze bardziej w tej dyscyplinie. Oby nie powtórzyła się historia z półmaratonu, na który kilka lat temu namówił mnie Paweł Januszewski. Do tamtego wyzwania podszedłem zza biurka, po zaledwie 5-6 treningach. Naiwnie liczyłem, że jako były sportowiec nie będę miał problemu z takim dystansem. To doświadczenie wybiło mi jednak z głowy kolejne próby. Po 15 kilometrze zupełnie odcięło mi prąd i na tym skończyła się moja przygoda z biegami ulicznymi.
Myśli pan o podjęciu się jeszcze większego wyzwania i starcie na pełnym dystansie Ironmana?
Połówka Ironmana zupełnie mi wystarcza i na tym dystansie zamierzam się skupić. Na pewno nie będę konkurencją dla Roberta Karasia. Nie ukrywam jednak, że jednorazowo chętnie spróbowałbym pełnego dystansu. W takim wyzwaniu na pewno będzie chodziło jedynie o ukończenie, bo to jednak mordercze wyzwanie.
W 2023 roku w Polsce odbędzie się 6 wyścigów pod szyldem IRONMAN:
- Citi Handlowy IRONMAN 70.3 Warsaw – 11 czerwca 2023;
- Citi Handlowy 5150 Warsaw – 11 czerwca 2023;
- Enea IRONMAN Gdynia – 6 sierpnia 2023;
- Enea IRONMAN 70.3 Gdynia – 6 sierpnia 2023;
- Enea IRONMAN 70.3 Poznań – 3 września 2023;
- Enea 5150 Poznań – 3 września 2023.
Więcej informacji można znaleźć na: www.ironmangdynia.pl, www.ironmanwarsaw.com oraz www.ironmanpoznan.pl.
Czytaj więcej:
Triathloniści pobiegną w centrum Warszawy
Po 10 latach wrócił do regularnych ostrych treningów