Rewelacja turnieju koszykarzy podczas Tokio 2020 była o jedną skuteczną akcję od olimpijskiego finału. Słoweńcy różnicą punktu (89:90) przegrali z Francuzami. Końcówka była dramatyczna, a wygraną "Trójkolorowym" zapewnił fenomenalny blok Nicolasa Batuma.
Reprezentanci Słowenii długo nie mogli pogodzić się z końcowym wynikiem. I nie chodzi tu o samą ostatnią akcję, ale wcześniejsze decyzje sędziowskie.
Luka Doncić tuż po zakończeniu meczu miał krzyczeć, że "FIBA jest prawdopodobnie szczęśliwa" (za "Sportando"). Lider Słoweńców robił na parkiecie wszystko. Zaliczył trzecie w historii igrzysk olimpijskich triple-double (16 punktów, 18 asyst i 10 zbiórek). Po meczu był jednak wściekły i smutny.
Gdy emocje już opadły, ocenił mecz. Został m.in. zapytany o to, dlaczego w ostatniej akcji nie wziął rzutu na siebie, a oddał piłkę do Klemena Prepelicia? - Batum był w pomocy, więc musiałem podać. On (Prepelić - przyp. red.) był otwarty. To było naprawdę fantastyczne wejście, ale Batum popisał się niesamowitym blokiem - opisał ostatnią akcję. - Uważam, że to był dobry wybór - dodał.
Doncić w czwartek przegrał swój pierwszy mecz w seniorskiej reprezentacji Słowenii. Do tej pory jego bilans wynosił 17 zwycięstw i 0 porażek. W Tokio jego misja jednak nadal trwa - chce wygrać mecz numer 18. Cały czas powtarzał bowiem, że chce olimpijskiego medalu.
- Jestem naprawdę dumny z tego zespołu. Każdy dał 100 procent. Pracowaliśmy ciężko przez dwa miesiące żeby być w tym miejscu, w którym jesteśmy - przyznał. - Jestem dumny z każdego, ale mamy jeszcze swój jeden finał i się nie poddamy.
W sobotę (godz. 13:00) Słoweńcy staną do walki o brązowy medal igrzysk w Tokio. Rywalem będą Australijczycy, którzy w swoim półfinale przegrali 78:97 z Amerykanami.
Zobacz także:
Przeobrazili się w potwora. Australijczycy z nieba do piekła
Bomba nie wypaliła. Miał być gwiazdą, poległ na testach
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kibic skradł show na meczu piłki nożnej